12

44 3 0
                                    

Główny bohater wbija przez dach razem ze swoją ekipą. Każdemu przydziela jeden z sektorów. Grupa bandytów zalewa pomieszczenie. A na froncie stoi ich przywódca ze złośliwym uśmieszkiem a zaraz obok niego coś potwornego. Ruszyłem spacyfikować złych ludzi, strzały kule i ranni były widokiem który rozpościerał się przede mną. Po drodze musiały też być przeszkody jak żeby inaczej. Nie zastanawiałem się długo biegłem bez względu na to czy byłem ranny czy nie. Słyszałem po drodze rozdzielające krzyki rannych. Rin i Rani podzielil sie na sektor trzesien i pozaru. Dwa najpowazniejsze. Wiedzieli co robic. Niedaleko zauwazylem swoja przyjaciolke. Nao poleciala jak szmaciana lalka. Caly jej strój zostal rozdarty. Została ranna, choć nie zdawała sobie sprawy ich ogromu. Zastawiałem się dlaczego ona tam była. Moj bezrękawnik był brudny od ziemi. Rękaw był poszarpany a z rany kapała krew. Pochylałem się nad nią. Nie, nie, nie. Nie możliwe....(strata)

{...}

Aizawa wypił trzecią filiżankę super mocnej kawy jeszcze przed zajęciami. Dziś jego klasa miała jechać do usj a on miał to nadzorować. Wszystko przez prośbę kakadu. Zle przeczucie nie chcialo go opuscic. A, gdy jeden z uczni wskazal na zloli trzeba bylo szybko dzialac. I jeszcze jedna niespodzianka. Przez sufit weszly dzieciaki. Quin chcial krzyczec by ciekali, ale widocznie nie chcieli go sluchac. Co za problematyczne dzieci- pomyslal.

 Tymczasem w wirze walki Maro zauwazyl portal. lecz na dzialanie bylo za pozno. 
- Zniknął! 

Maro przekazal to najblizej stojacej osobie. 
- Porwali naszego dowódcę- powiedział Rin z gniewem. 

Choć to było w planie, ale nie ujawnionym. Dzień przed misja ktoś z dowództwa kazał mi usunąć się w cień. Szkoda było opuszczać drużynę, ale poradzą sobie. Mialem zinflirtowac podejrzana grupe a gora wiedziala o ataku na szkole. Tylko dlaczego narazali niewinnych. Tego nie rozumialem. 

Po zniknięciu na misji usj (zabrany)

Wylądowałem w czyimś pokoju obolały. Wyjrzałem za drzwi ostrożnie. To jakaś baza. Na dole słyszał rozmowy. Jeszcze go nie znaleźli. Zamknął drzwi z powrotem. Przysunął szafkę nocną i krzesło. To niewiele. Otworzył okno. Wysoko. Rozejrzał się za jakąś liną. Znalazł kilka kompletów pościeli. Związał je ze sobą a prowizoryczny sznur wyrzucił przez okno. Usłyszał kroki. Idą tu. Złapał za prowizorkę i schodził tak jak na ćwiczeniu. Odchylał się skacząc od murku. A potem opierał nogi na ścianie. Powtarzał aż ziemia będzie blisko. Stanął i uciekł jak najdalej od budynku. 

Zgrzytnęło coś w moim umyśle przechodząc do kolejnej sceny.

strażnik nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz