dodatek świąteczny

36 6 0
                                    

(Akcja dzieje się, gdy główny bohater jest już strażnikiem, ma 16 lat)

Stałem przed szybą sklepu patrząc na ladę z ciastami. Ah zjadłbym kawałek- pomyślałem. Dla biedaków nie ma luksusów. Zagapiłem się zbyt długo, tracąc czujność. Szalik pewnego bohatera owinął mnie w pasie. Śnieg zaczął padać a ja przeklinałem się w duchu. Mężczyzna podszedł do mnie.

- Gratulacje! Zaklaskałbym, ale nie mogę. Co teraz?

Byłem smutny i jednocześnie zły. Bohater patrzył na mnie jakby współczująco. Zastanawiało mnie skąd wiedział.

- Pójdziesz ze mną.

- Wyboru nie mam. Wsadzisz mnie za kratki- zapytałem przygnębionym głosem.

- Są święta, dzieciaku.

- Bez różnicy.

Śnieg drobno prószył. A racja, święta- mruknąłem. Jakoś nie uśmiechało mi się je spędzać samotnie. Po co wracać do pustego domu. Do matki nie wrócę. Czułem się gorzej niż w zwykłe dni. A pracować nie mogłem. Musiał ktoś przypomnieć o tych świętach. Wmówiłbym tak 

sobie, że dziś nic nie ma. Wszystkie lokale były też zamknięte. Każdy gdzieś szedł. Nie miałem się gdzie podziać. Zimna miejscówka nie nadawała się. Czarnowłosemu herosowi zmiękło serce. Po krótkim zastanowieniu powiedział:

- Spędzisz je ze mną i moją rodziną.

- Jesteś pewien?

- Tak. Nikt w święta nie powinien być sam. 

Łezka ze wzruszenia mi się zakręciła.

- Możesz mnie puścić. 

Erease nie wyglądał na przekonanego. Jakby dzieciak miał zaraz uciec.

- Pójdę z tobą- próbowałem przekonać. Poluzował ciasny węzeł. Prowadził nas w sobie znanym kierunku. Nie liczyłem ile razy skręcaliśmy. Po drodze weszliśmy do sklepu. Niosłem jedną z toreb zakupów.

- Wróciłem.

- Co tak późno? Kupiłeś co trzeba?- kobieta wychyliła się z kuchni.

- Tak i mamy gościa.

Odłożyliśmy siatki, zdjęliśmy okrycia wierzchnie. Poszliśmy z zakupami do kuchni. Przylegała ona do salonu jak się później dowiedziałem. 

- Ojej. Witaj.

- Przywitaj się- powiedział do mnie.

- Miło mi. Jestem Hakumei, strażnik.

- Uroczy.

I nieoczekiwanie wciągnęła mnie do uścisku.

- Pomocy!

- Puść go.

Uwolniłem się. Zapomniałem o butach. Zdjąłem je i szarpnąłem za fałdę szalika tak by spadł. Zostawili mnie na korytarzu. Ruszyłem do salonu. Wpadłem na jakiegoś chłopaka.

- Wybacz.

Machnął tylko ręką.

- Jestem zaskoczona, że go złapałeś Quin- powiedziała kobieta.

- Ja też - odparł Aizawa.

- Dziękuję za gościnę- powiedziałem cicho. 

Faktycznie byłem wdzięczny za możliwość spędzenia świąt. Choć znając Rezo pojawi się by sprawdzić czy wszystko dobrze. Usiadłem na kanapie, rozmyślając. Obok siedział chłopak, na którego wpadłem a po chwili do salonu przybiegła dziewczynka. W rogu pokoju stała rozłożysta choinka z pięknymi ozdobami. 

- Kto mi pomoże przy pierogach?

- Ja! - krzyknęła uśmiechnięta dziewczynka. Uśmiechnąłem się pod nosem. 

- Toshi ty też pomóż. Sprawdź czy barszcz jest gotowy.

- Dobrze.

Zastanawiałem się czy też nie pomóc. W końcu byłem darmozjadem. Wstałem z kanapy i udałem się do kuchni.

- W czymś pomóc?

- O rany! Nie strasz mnie tak- powiedziała zaskoczona.

- Przepraszam. Lepiej nie będę przeszkadzać- zabrzmiałem smutno.

- Nie przeszkadzasz. Możesz z Toshim dokończyć sałatkę.

- Pokażę ci- powiedział chłopak. Wkrótce jedzenie stało przy stole. Było bardzo wesoło.  Grała muzyka. ((40.40))

Przyjrzałem się rodzinie. Kobieta o ciemnym blondzie, córka również blondyneczka a ich syn miał włosy bure. Uśmiechali się, częstując mnie każdą potrawą. Były krokiety, zapiekanka, bigos, barszcz z uszkami, pierogi, sałatka, talerz ciasta, misa owoców i zupy gar. Najem się na zapas. 

Po kolacji heros zniknął na trochę. Wyszedł za Mikołaja. Zaśmiałem się. Dziewczynka pierwsza pobiegła podekscytowana. Wręczył prezent. Zawołał syna i żonę. Oni też coś otrzymali. Nieoczekiwanie i mnie zawołano. Niczego nie oczekiwałem. Już dostałem prezent. Kolacja w tym radosnym gronie mi wystarczyła. Dostałem niewielką paczuszkę. Ostrożnie odpakowałem.

W środku był najcieplejszy szalik. 

- Dla mnie?- zapytałem dla pewności.

- Warto było. Wesołych świąt, dzieciaku.

- Nie wierzę.

Płakałem, tuląc podarunek. Wszyscy mnie przytulali. Brakowało mi tego. Zachichotałem. Dziewczynka złapała mnie za rękę. 

- Zobacz co dostałam.

Pokazała mi sukieneczkę.

- Śliczna.

Toshi pobiegł po coś do swojego pokoju. Przyniósł aparat. Postawił na statywie tak, że w tle znajdowała się choinka.

- Hej! Ustawcie się do zdjęcia.

Pokazał gdzie i nastawił aparat.

- Wszyscy mówią święta.

- święta!- błysnął aparat. Zdjęcie wręczył mi. To najlepsze co mogłem się spodziewać. Nigdy nie zapomnę.

- Zostań do jutra. Przyjdą przyjaciele- powiedziała kobieta.

- Może zostać, tato - spytał ich syn.

- Tak. W salonie jest dość miejsca.

- Hura! (córka)

- Tak bardzo dziękuję- powiedziałem wzruszony.

- Komu jeszcze ciasta?

Moje marzenie się spełniło. By trwało to jak najdłużej.

dzieci przyjaciół rodziny Aizawa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

dzieci przyjaciół rodziny Aizawa

(media i zdjęcia nie należą)


strażnik nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz