Akt drugi

512 27 34
                                    

Na kolacji rodziny królewskiej panowała nieznośna cisza

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na kolacji rodziny królewskiej panowała nieznośna cisza. Astraea czuła się bardzo nieswojo, bała się cokolwiek powiedzieć czy choćby sięgnąć po kielich z winem. A na dodatek nie było przy niej Lorelai, ponieważ w posiłkach królewskich mogli brać udział tylko członkowie rodziny. Ewentualnie oblubieńcy, jak w tym przypadku.

Co dodatkowo sprawiało, że miała ochotę stamtąd zniknąć to fakt, iż siedziała obok księcia Aemonda i jego brata, Aegona.

-Księżniczko Astraeao, twoi rodzice są bardzo zajętymi ludzmi, zatem czy zjawią się na ślubie? -zagadnęła królowa Alicent.

Astraea przełknęła kęs mięsa w buzi.

-Mam taką nadzieję -odpowiedziała. -Jak zapewne wiesz, pani, moim siostrom ojciec również poszukuje mężów. To na obecny moment jest jego priorytetem.

-Twa matka wspominała o tym przy naszym spotkaniu. Twoje siostry to Aella i Cealena, dobrze pamiętam?

-Tak, pani -skinęła.

-Przyjechały tu z twoimi rodzicami, gdy podjęliśmy decyzję ślubu. Dlaczego ciebie nie było?

Bo złamałam nogę ścigając się z Cealeną.

-Miałam drobny wypadek przy jeździe na koniu. Lekarze zalecili zostać w zamku.

-Oh, ale wszystko już dobrze prawda? -zapytała z troską.

-Tak, tak.

-Jeździsz konno? -zagadnęła do niej Healena.

-Czasami. Konie to cudowne zwierzęta.

-Zatem nie widziałaś smoków -odparł pewny swych słów Aegon.

-W takim wypadku mam nadzieję, książe, że kiedyś jednego mi pokażesz.

-Nie ma sprawy.

Astraea uśmiechnęła się do Aegona lekko co ten szybko odwzajemnił. Dlaczego matka i ojciec nie mogli zaręczyć jej z nim? Aegon wydaje się być miłym chłopkaiem w porównaniu do brata. Aemond jest zimny, bezemocjonalny i nieczuły. Nie jest mężczyzną jakiego chciałaby poślubić. Lorelai, która wygraną trzymała w garści, miała rację, nie powinna była wyobrażać sobie niewiadomo czego, bo tylko się zawiodła. I bez powrotnie zostanie związana z mężczyzną, który ma lód zamiast serca.

Gdy kolacja dobiegła końca Astraea została odprowadzona przez jednego z gwardzistów do swojej komtany, w której czekała już jej dwórka.

-I jak? -spytała zainteresowana Lady Bringtower.

-Szkoda marnować głos -westchnęła i żuciła się na swe łoże. -Wygrałaś. I możesz prosić o cokolwiek zeczcesz.

-Astraeao -Lorelai usiadła koło niej. -nie zależy mi na wygranej, lecz twoim szczęściu. A Aemond z pewnością nie jest taki zły.

I am yours and you are mine  || Aemond  Targaryen ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz