Na kolacji rodziny królewskiej panowała nieznośna cisza. Astraea czuła się bardzo nieswojo, bała się cokolwiek powiedzieć czy choćby sięgnąć po kielich z winem. A na dodatek nie było przy niej Lorelai, ponieważ w posiłkach królewskich mogli brać udział tylko członkowie rodziny. Ewentualnie oblubieńcy, jak w tym przypadku.
Co dodatkowo sprawiało, że miała ochotę stamtąd zniknąć to fakt, iż siedziała obok księcia Aemonda i jego brata, Aegona.
-Księżniczko Astraeao, twoi rodzice są bardzo zajętymi ludzmi, zatem czy zjawią się na ślubie? -zagadnęła królowa Alicent.
Astraea przełknęła kęs mięsa w buzi.
-Mam taką nadzieję -odpowiedziała. -Jak zapewne wiesz, pani, moim siostrom ojciec również poszukuje mężów. To na obecny moment jest jego priorytetem.
-Twa matka wspominała o tym przy naszym spotkaniu. Twoje siostry to Aella i Cealena, dobrze pamiętam?
-Tak, pani -skinęła.
-Przyjechały tu z twoimi rodzicami, gdy podjęliśmy decyzję ślubu. Dlaczego ciebie nie było?
Bo złamałam nogę ścigając się z Cealeną.
-Miałam drobny wypadek przy jeździe na koniu. Lekarze zalecili zostać w zamku.
-Oh, ale wszystko już dobrze prawda? -zapytała z troską.
-Tak, tak.
-Jeździsz konno? -zagadnęła do niej Healena.
-Czasami. Konie to cudowne zwierzęta.
-Zatem nie widziałaś smoków -odparł pewny swych słów Aegon.
-W takim wypadku mam nadzieję, książe, że kiedyś jednego mi pokażesz.
-Nie ma sprawy.
Astraea uśmiechnęła się do Aegona lekko co ten szybko odwzajemnił. Dlaczego matka i ojciec nie mogli zaręczyć jej z nim? Aegon wydaje się być miłym chłopkaiem w porównaniu do brata. Aemond jest zimny, bezemocjonalny i nieczuły. Nie jest mężczyzną jakiego chciałaby poślubić. Lorelai, która wygraną trzymała w garści, miała rację, nie powinna była wyobrażać sobie niewiadomo czego, bo tylko się zawiodła. I bez powrotnie zostanie związana z mężczyzną, który ma lód zamiast serca.
Gdy kolacja dobiegła końca Astraea została odprowadzona przez jednego z gwardzistów do swojej komtany, w której czekała już jej dwórka.
-I jak? -spytała zainteresowana Lady Bringtower.
-Szkoda marnować głos -westchnęła i żuciła się na swe łoże. -Wygrałaś. I możesz prosić o cokolwiek zeczcesz.
-Astraeao -Lorelai usiadła koło niej. -nie zależy mi na wygranej, lecz twoim szczęściu. A Aemond z pewnością nie jest taki zły.
CZYTASZ
I am yours and you are mine || Aemond Targaryen ||
RomantikAstraea Catherine Clarke jest straszną romantyczką, więc nie sposób dziwić się, że jej oczekiwania wobec przyszłego męża są wysokie. Żyje w przekonaniu, iż będzie on idealnym odwzorowaniem księcia z bajki. Niestety, Aemond Targaryen nie jest mężczyz...