Kroczyli w otoczeniu swoich wiernych rycerzy. Stanęli przy tych samych drzwiach, przy których Astraea po raz pierwszy ujrzała Aemonda. Miała nieodparte wrażenie, że gdzieś tam stoi i czeka by ją ujrzeć. Zobaczyć czy zmieniła się od ich ostatniego spotkania. A może to były jedynie złudne myśli? Sekundy dłużyły jej się niemiłosiernie. To tak, jakby otwieranie masowych drzwi trwało całe wieki. Aż w końcu to nastąpiło.
Wstrzymała powietrze patrząc wprost na Żelazny Tron. Był tu, tego była pewna, lecz bała się rozglądnąć. Bała się ujrzeć jego twarz po tak długim czasie. Przekroczyli próg pomieszczenia, a wtedy dłużej nie mogła się pohamować. Musiała go znaleźć. Jej oczy nerwowo skakały po wszystkich obecnych, ale nie zatrzymały się na nikim innym prócz nim
Jej podświadomość szalała, a myśli krzyczały jego imię. W końcu go znalazła. Stał tam, z dłuższymi nieco włosami i jak zwykle poważną miną. Lodowate oczy już na nią patrzyły, a gdy ich wzrok się spotkał wspomnienia sprzed wielu miesięcy wróciły do niej niczym wzburzone morze. Jej pierwsze kroki postawione w tej komnacie. Obawa i ciekawość. Moment, w którym Hightower przedstawiał jej rodzinę królewską. Zabawa z Helaeną w fontannie, którą Aemond im przerwał. Ich pierwsza rozmowa, a zarazem pierwsza sprzeczka. Toast. Zabawa w chowanego. Ich wspólna noc. Ślub i przysięga. Jego słowa brzmiące niczym obietnica. Nie wrócisz. Zostaniesz z nami. Wtedy ogarnęła ją złość. To wszystko było kłamstwem. Nie walczył o nią, jak mówił. Nie starał się jej odzyskać. Nie raczył nawet odpisać na jej listy, a zrobił to za pośrednictwem Aegona. Nie zrobił nic, więc i na nic nie zasłużył. Nie zasłużył na wspominki, na jej tęskne spojrzenia w jego kierunku.
Zacisnęła usta w cienką linię i odwróciła od niego wzrok.
-Księżniczko Rhaenyro -wypowiedział ze spokojem Aegon. I on zdawał się nieco zmienić. Wydawał się...dojrzalszy. -Dobrze cię ponowie zobaczyć. Jak z resztą was wszystkich.
-Ciebie również, panie -odpowiedziała. Po jej głosie można było rozpoznać z jaką trudnością powiedziała ostatnie słowo. -Jeśli pozwolisz, chciałabym zamienić z tobą słowo na osobności.
-Po co zawracać sobie głowę problemami już teraz? Dopiero co przyjechaliście. Odpocznijcie, zjemy wspólny posiłek i wtedy możemy się rozmówić, siostro.
-Jeśli taka jest twoja wola -rzekła. Podeszła do swoich synów. -Idźcie do swoich starych sypialni. I bądźcie ostrożni -powiedziała ciszej.
Tak, Rhaenyra z pewnością nie ufała połowie mieszkańcom Czerwonej Twierdzy, ale czy można ją za to winić?
-Zaczekam na Helaenę. Dawno się z nią nie widziałam i chciałabym spędzić z nią trochę czasu -odrzekła do Lucerysa, gdy wychodzili z sali tronowej.
-Porozmawiasz z nią przy posiłku. Tak będzie bezpieczniej.
-Chodziło mi o to, byśmy miały nieco prywatności, Luke.
CZYTASZ
I am yours and you are mine || Aemond Targaryen ||
RomanceAstraea Catherine Clarke jest straszną romantyczką, więc nie sposób dziwić się, że jej oczekiwania wobec przyszłego męża są wysokie. Żyje w przekonaniu, iż będzie on idealnym odwzorowaniem księcia z bajki. Niestety, Aemond Targaryen nie jest mężczyz...