Akt czwarty

514 29 16
                                    

!UWAGA! Rozdział zawiera scenę erotyczną.
_________________________________________

-Przepraszam, nie widziałaś może księcia? -zapytała przechodzącą obok służącą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przepraszam, nie widziałaś może księcia? -zapytała przechodzącą obok służącą. Była to nie pierwsza osoba do której podeszła.

-Którego, pani?

-Księcia Aemonda.

-Chyba szedł w tę stronę -wskazała palcem ciemniejszy korytarz.
Astraea skinęła głową w podzięce i ruszyła wskazaną drogą. Dziewczyna, od kiedy jej oblubieniec wyszedł podczas obiadu siedziała jak na gwoździach. Czekała na koniec posiłku, aby ruszyć jego śladami.

Ma go znaleźć, tak? W takim razie to zrobi.

Po drodze nieminęła nikogo. Jak widać, w ciemniejsze zaułki nikt się nie zaszywał. Nikt prócz Aemonda.

W pewnym momencie jej droga się urwała, stanęła na wprost drzwi ze złotymi zdobieniami. Z zawahaniem popchnęła je i weszła w głąb pomieszczenia. Żadna świeca nie oświetlała dużej komnaty, po której roznosiło się echo.

-Książe? -zero odpowiedzi. -Aemond? -na ślepo ruszyła przed siebie.

-Tutaj, Astraeao -usłyszała.

-Gdzie? -zakręciła się wokół własnej osi.

-Przed tobą -instynktownie wyciągnęła przed siebie rękę. -Podejdź bliżej.

-Dlaczego jest tu tak ciemno? -zapytała robiąc krok do przodu. I jeszcze jeden.

Za trzecim razem jej dłoń zetknęła się z materiałem ubrania. Ścisnęła je mocniej, podchodząc bliżej białowłosego.

-Przydałoby się odrobinę światła, nieuważasz?

-Tak.

W jednej chwili przestała czuć obecność księcia przy sobie. Kiedy chciała zadać kolejne pytanie usłyszała jak Aemond odsłania ogromne firany wpuszczające światło do komnaty. Przymrórzyła oczy na nagłe oślepienie. Książe zbliżył się do niej, zasłaniając swą głową blask słońca. Dopiero wtedy rozejrzała się po miejscu w jakim byli. Biblioteka.

Byli w bibliotece, gdzie każdy regał sięgał aż do sufitu i był wypełniony książkami.

-Podoba ci się niespodzianka, Astraeao? -poczuła jego ciepły oddech na karku.

-Bardzo. Tu jest tak magicznie. Dziękuję, że pokazałeś mi to miejsce.

-Skoro lubisz czytać, to te książki zapewnią ci rozrywkę na długo.

-Tak, zapewne masz rację -mówiła oddalając się powoli. -A teraz, skoro wygrałam...chcę byś to ty mnie poszukał -i nim się zorientował zniknęła za regałami. -Musisisz się wysilić ponieważ jestem całkiem dobra w tę zabawę!

Aemond przekręcił oczami, lecz ruszył za swoją księżniczką.

Bez wątpienia jak na swój wiek była dziecinna, ale to właśnie sprawiało, że każdy dzień przy niej stawał się jaśniejszy.

I am yours and you are mine  || Aemond  Targaryen ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz