Astraea Catherine Clarke jest straszną romantyczką, więc nie sposób dziwić się, że jej oczekiwania wobec przyszłego męża są wysokie. Żyje w przekonaniu, iż będzie on idealnym odwzorowaniem księcia z bajki. Niestety, Aemond Targaryen nie jest mężczyz...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Będą nas szukać.
-Polecimy choćby na koniec świata. Tam nas nie znajdą.
-Nie pomyślałabym, że ktoś tak...realistycznie myślący wziąłby pod uwagę opcję: ucieczka.
-Przemyślałem to sobie wszystko.
-Kiedy?
-Przed chwilą.
-I naprawdę chcesz zaryzykować? To dość do ciebie nie podobne.
-Wiele kwestii uległo zmianie od kiedy odeszłaś. Nie mamy niczego do stracenia. Ja nie mam.
-Pomyślę o twojej propozycji, dobrze?
-Byle szybko. Czas nas nagli.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Z powozu wysiadła niczym malowana piękna, czarnowłosa księżniczka. Alys Rivers, jak wcześniej jej powiedziano. Miała na sobie srebrną suknię, a jej ostre rysy twarzy i czarne brwi dodawały jej twarzy charakteru.
Wchodząc po schodach zdawała się oceniać wszystkich wzrokiem. Jakby chciała poznać ich najmroczniejsze sekrety.
-Panie -ukłoniła się nisko.
-Alys, dobrze cię w końcu poznać -odrzekł Aegon. Otaksował wzrokiem nowoprzybyłą.
-To zaszczyt móc z tobą rozmawiać, mój królu -na jej ustach rozciągnął się szeroki uśmiech. -Tyle o tobie słyszałam.
-Twoje słowa bardzo mi pochlebiają. Poznaj proszę mego brata, Aemonda -odwrócił głowę w kierunku białowłosego.
-O tobie również wiele słyszałam, książę -zbliżyła się do niego.
Ciekawe co takiego, pomyślała Astraea. Spod przymrużonych oczu spoglądała na Alys i Aemonda.
-Doprawdy? -podniósł brew, a księżniczka skinęła w zgodzie.
-Aemondzie, może odprowadzisz księżniczkę do jej sypialni? -zagadnęła Alicent.
-Masz rację matko. Zapewne jesteś zmęczona po podróży?
-Bardzo. Liczę, że przydzielona znajduje się niedaleko twojej, najdroższy.
Astraea z skwaszoną miną przysłuchiwała się tej rozmowie. Najdroższy, rozbrzmiewało w jej głowie. Miała ochotę wykonać odruch wymiotny.
-Zadbałem o wszystko.
-Cieszy mnie to -chwyciła się jego ramienia i przysunęła bliżej. -Prowadź zatem.
Aemond i Alys odeszli, przechodząc tuż koło Astraeai i Lucerysa.
-Stworzą dobre małżeństwo -przyznał Luke, patrząc za oddalającą się dwójką.
-Oh, tak. Z pewnością -burknęła.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Astraea cały dzień spędziła poza zamkiem. Wpierw oczywiście chciała porozmawiać z Aemondem, lecz ten zajęty był oprowadzaniem księżniczki Rivers po dworze, która o dziwo nagle nabrała sił. Złościł ją ich widok razem, dlatego na resztę dnia wybyła z zamku. Wróciła po zmroku, żegnając się po drodze z Lady Lorelai.
Weszła do swojej komnaty, zamykając za sobą drzwi. W głębi pomieszczenia dostrzegła pewną znaną sylwetkę siedzącą na fotelu przy palącym się kominku.
-Co ty tutaj robisz? -zapytała.
-Szukałem cię -odrzekł. -Gdzie się podziewałeś?
-Nie sądziłam, że zwrócisz uwagę na brak mej obecności. W końcu byłeś tak pochłonięty księżniczką Alys -przekręciła oczami.
Podeszła do dzbanka z ciepłą herbatą i nalała ją do kielicha. Aemomd z ciężkim westchnieniem wstał, podchodząc do niej. Umieścił swoje dłonie na jej talii i przysunął się nieco bardziej.
-Jest strasznie irytująca -przyznał.
-To ma mnie pocieszyć?
-Ciągle się uśmiecha i rechocze. Jest tak sztuczna.
-I co dalej? -zagadnęła, rozumiejąc że są to swego rodzaju przeprosiny.
-Cały ten czas myślałem o tobie -założył jej pasmo włosów za ucho. Pocałował miejsce na jej szyi. -Myślałaś o mnie kiedyś, gdy byłaś z Lukiem?
-Co to za pytanie?
-Proste -kolejny pocałunek. -Odpowiedź.
-Cóż...kilka razy się zdarzyło.
-Tylko kilka?
-Wbrew temu co możesz myśleć, nie spoufalałam się zbyt często ze swoim mężem.
-Dobrze.
-Dobrze?
-Lucerys stanie się przeszłością, gdy zgodzisz się ze mną uciec. Pytanie czy to zrobisz?
-Nie wiem -odwróciła się do niego przodem. -Naprawdę nie wiem co robić.
-Dasz mi odpowiedź jutro -zbliżył swoje usta do jej i złączył je w namiętnym pocałunku. -Tymczasem pozwól mi się na cieszyć twoim powrotem.
-Z największą rozkoszą.
_________________________________________
Dziś taki krótszy rozdział, ponieważ chcę jednocześnie ogłosić, że rozpoczęłam pisanie kolejnego opowiadania o Aemondzie. Tak, tak, nie skończyłam jeszcze tego, ale jestem bardzo podekscytowana tamtym, że nie mogę przestać o nim myśleć. Pierwszy rozdział pojawi się dzisiaj♡