Akt czternasty

394 20 6
                                    

-Będą nas szukać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Będą nas szukać.

-Polecimy choćby na koniec świata. Tam nas nie znajdą.

-Nie pomyślałabym, że ktoś tak...realistycznie myślący wziąłby pod uwagę opcję: ucieczka.

-Przemyślałem to sobie wszystko.

-Kiedy?

-Przed chwilą.

-I naprawdę chcesz zaryzykować? To dość do ciebie nie podobne.

-Wiele kwestii uległo zmianie od kiedy odeszłaś. Nie mamy niczego do stracenia. Ja nie mam.

-Pomyślę o twojej propozycji, dobrze?

-Byle szybko. Czas nas nagli.

Z powozu wysiadła niczym malowana piękna, czarnowłosa księżniczka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z powozu wysiadła niczym malowana piękna, czarnowłosa księżniczka. Alys Rivers, jak wcześniej jej powiedziano. Miała na sobie srebrną suknię, a jej ostre rysy twarzy i czarne brwi dodawały jej twarzy charakteru.

Wchodząc po schodach zdawała się oceniać wszystkich wzrokiem. Jakby chciała poznać ich najmroczniejsze sekrety.

-Panie -ukłoniła się nisko.

-Alys, dobrze cię w końcu poznać -odrzekł Aegon. Otaksował wzrokiem nowoprzybyłą.

-To zaszczyt móc z tobą rozmawiać, mój królu -na jej ustach rozciągnął się szeroki uśmiech. -Tyle o tobie słyszałam.

-Twoje słowa bardzo mi pochlebiają. Poznaj proszę mego brata, Aemonda -odwrócił głowę w kierunku białowłosego.

-O tobie również wiele słyszałam, książę -zbliżyła się do niego.

Ciekawe co takiego, pomyślała Astraea. Spod przymrużonych oczu spoglądała na Alys i Aemonda.

-Doprawdy? -podniósł brew, a księżniczka skinęła w zgodzie. 

-Aemondzie, może odprowadzisz księżniczkę do jej sypialni? -zagadnęła Alicent. 

-Masz rację matko. Zapewne jesteś zmęczona po podróży?

-Bardzo. Liczę, że przydzielona znajduje się niedaleko twojej, najdroższy.

Astraea z skwaszoną miną przysłuchiwała się tej rozmowie. Najdroższy, rozbrzmiewało w jej głowie. Miała ochotę wykonać odruch wymiotny.

-Zadbałem o wszystko.

-Cieszy mnie to -chwyciła się jego ramienia i przysunęła bliżej. -Prowadź zatem.

Aemond i Alys odeszli, przechodząc tuż koło Astraeai i Lucerysa.

-Stworzą dobre małżeństwo -przyznał Luke, patrząc za oddalającą się dwójką.

-Oh, tak. Z pewnością -burknęła.

Astraea cały dzień spędziła poza zamkiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Astraea cały dzień spędziła poza zamkiem. Wpierw oczywiście chciała porozmawiać z Aemondem, lecz ten zajęty był oprowadzaniem księżniczki Rivers po dworze, która o dziwo nagle nabrała sił. Złościł ją ich widok razem, dlatego na resztę dnia wybyła z zamku. Wróciła po zmroku, żegnając się po drodze z Lady Lorelai.

Weszła do swojej komnaty, zamykając za sobą drzwi. W głębi pomieszczenia dostrzegła pewną znaną sylwetkę siedzącą na fotelu przy palącym się kominku.

-Co ty tutaj robisz? -zapytała.

-Szukałem cię -odrzekł. -Gdzie się podziewałeś?

-Nie sądziłam, że zwrócisz uwagę na brak mej obecności. W końcu byłeś tak pochłonięty księżniczką Alys -przekręciła oczami.

Podeszła do dzbanka z ciepłą herbatą i nalała ją do kielicha. Aemomd z ciężkim westchnieniem wstał, podchodząc do niej. Umieścił swoje dłonie na jej talii i przysunął się nieco bardziej.

-Jest strasznie irytująca -przyznał.

-To ma mnie pocieszyć?

-Ciągle się uśmiecha i rechocze. Jest tak sztuczna.

-I co dalej? -zagadnęła, rozumiejąc że są to swego rodzaju przeprosiny.

-Cały ten czas myślałem o tobie -założył jej pasmo włosów za ucho. Pocałował miejsce na jej szyi. -Myślałaś o mnie kiedyś, gdy byłaś z Lukiem?

-Co to za pytanie?

-Proste -kolejny pocałunek. -Odpowiedź.

-Cóż...kilka razy się zdarzyło.

-Tylko kilka?

-Wbrew temu co możesz myśleć, nie spoufalałam się zbyt często ze swoim mężem.

-Dobrze.

-Dobrze?

-Lucerys stanie się przeszłością, gdy zgodzisz się ze mną uciec. Pytanie czy to zrobisz?

-Nie wiem -odwróciła się do niego przodem. -Naprawdę nie wiem co robić.

-Dasz mi odpowiedź jutro -zbliżył swoje usta do jej i złączył je w namiętnym pocałunku. -Tymczasem pozwól mi się na cieszyć twoim powrotem.

-Z największą rozkoszą.

_________________________________________

Dziś taki krótszy rozdział, ponieważ chcę jednocześnie ogłosić, że rozpoczęłam pisanie kolejnego opowiadania o Aemondzie. Tak, tak, nie skończyłam jeszcze tego, ale jestem bardzo podekscytowana tamtym, że nie mogę przestać o nim myśleć. Pierwszy rozdział pojawi się dzisiaj♡

Pozdrawiam z lekcji wychowawczej :))

I am yours and you are mine  || Aemond  Targaryen ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz