Musiałem to zrobić

449 32 4
                                    

Witam wszystkich serdecznie!!!
Ale dziwne uczucie tak nie wystawiać już rozdziałów 3 razy w tygodniu
Cóż ale przynajmniej jeszcze to mam do pisania i wystawiania!
Co tam u was?
Życzę wszystkim miłego dzionka ❤️

Byłem niezadowolony z rozmowy z Carbo, ale i tak miałem zamiar pojechać do lasu. Wpatrywałem się w białowłosego, który uparcie patrzył się na telewizor i udawał, że mnie nie ma. Jednak dobrze wiedział, że jak coś sobie postanowię to to zrobię. Zostało mi tylko poczekać do wieczora aż każdy z domowników pójdzie spać, a ja będę mógł wymknąć się bezpiecznie, a przede wszystkim niezauważony z domu. Trochę czułem się jeszcze nie na siłach, ale musiałem poznać prawdę i nie było innego wyjścia jak dowiedzenie się o co w tym wszystkim chodzi. Czekałem więc na noc, ale zdziwiło mnie to iż Carbo nie idzie do pokoju do siebie.

-Chłopcy powinniście już iść spać! - usłyszałem głos Kuia i razem spojrzeliśmy w jego stronę gdy wszedł do salonu. Chciałem już coś powiedzieć, ale Carbo mnie wyprzedził.

-Zaraz mamy film i po nim pojedziemy dopiero spać wuja!

-No dobrze niech wam będzie, ale jak coś Labo pojechał po składniki do mety więc nie będzie go na noc. Więc nie będzie go tu jakbyście potrzebowali coś od niego!

-Rozumiemy wuja! - odpowiedział gdy ja patrzyłem tylko na niskiego mężczyznę - Jednak raczej nic nie będziemy potrzebować do seansu!

-Gregory weź leki i nie zapominaj by pić dużo!

-Dobrze panie Kui! - uśmiechnąłem się do mężczyzny, w końcu odpowiadając po ich krótkiej konwersacji między sobą.

-Dobranoc i nie siedźcie za długo! - powiedział i po chwili zniknął idąc zapewne w stronę schodów by sprawdzić czy cała reszta jest już w łóżkach.

-Dlaczego mnie chronisz? - spytałem zaskoczony patrząc na Nicollo, a on westchnął na me pytanie.

-Znam cię za dobrze Gregory i wiem, że wymkniesz się w nocy! Sam prawdopodobnie zemdlejesz gdzieś po drodze! - powiedział patrząc się na mnie i poniekąd miał rację. Mogłem poczuć się gorzej po drodze co mogło źle się skończyć dla mnie jakbym zemdlał na przykład za kółkiem samochodu.

-Czyli jedziesz ze mną? - patrzyłem na niego z nadzieją, że powie mi tak.

-Nie mam chyba wyboru - odpowiedział wstając z kanapy, a ja obserwowałem go uważnie. Lecz zdziwiłem się gdy podał mi szklankę z wodą wraz z lekami. Na spokojnie więc zażyłem leki i popiłem je, zerkając na Carbo - więc co to za wilk?

-Jest inny, ale jest ranny i mi nie ufa - westchnąłem mówiąc prawdę.

-Nie ufa? To jak tą dziewczynkę wziąłeś od tych wilków? - spytał widocznie zaskoczony.

-Tak po prostu mi oddał ją. Jednak wróciłem do niego, by sprawdzić ranę na barku - odpowiedziałem cicho drapiąc się po karku i przymknąłem oczy na chwilę starając się wrócić do minionego dnia we swoich wspomnieniach.

-Dał ci się sprawdzić czy co? Wiesz jakie to było nieodpowiedzialne?

-Wiem, ale na początku mnie chyba wąchał, a potem przymilał się do mych nóg i czułem te bijące ciepło od jego ciała, ale gdy spryskałem mu ranę - wziąłem głęboki wdech - by nie wdało się zakażenie... - wtrącił się w moje zdanie.

-Przestał ci ufać przez to, że go spryskałeś?

-Tak na to wygląda - odpowiedziałem kiwając głową - nie odważyłem się kolejnym razem podejść bliżej do niego dla swojego bezpieczeństwa.

Historia srebrzystego wilka |Morwin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz