Jesteś inny

395 32 8
                                    

Witam wszystkich serdecznie!
Miłego lipcowego morwina!
Miłego dzionka również!

Perspektywa Monte

Gdyby ktoś powiedział mi, że będzie mnie prześladować wilk w snach i będę widział go w różnych miejscach, to osobie, która by mi to powiedziała zamknął bym na dołku by wytrzeźwiała. Jednak problemem jest taki, że to nie była moja wyobraźnia ani niczyja inna. Ciągnęło mnie coś do tego wilka, a moja intuicja prowadziła również w las. Nie walczyłem z nią, bo wiedziałem, że to nie ma sensu w końcu tyle razy mi pomogła czy poprowadziła gdy było naprawdę źle, a ja traciłem nadzieję. W głowie dalej miałem słowa Kuia, że w poniedziałek pójdziemy do niego. Na moim ciele pojawiła się gęsią skórka wraz z dreszczem ekscytacji, a uśmiech nie potrafił zejść mi z ust. Jeszcze na dodatek mam mieć wolne i to ile chce. To też mnie interesowało wręcz fascynowało do kogo Kui mógł się zwrócić aby dostać zwolnienie dla mnie. Miałem w głowie wszystkich z High command, ale tylko niektóre osoby mogły potwierdzać takie coś jak zwolnienie. Był to szef Rightwill, Andrews oraz Lincoln. Tylko nachodził problem z tym, że żadna z tych osób nie jest skorumpowana tym bardziej, że są przykładnymi funkcjonariuszami policji.

Zmrużyłem powieki patrząc się na sufit i zastanawiałem się czy można jest możliwość, że Kui podał komuś kartkę z fałszowanym zwolnieniem lekarskim, ale pewnie by dzwonili do mnie, a mój telefon milczy. Nawet Hank nie dzwonił nie pisał, co było dziwne, ale może miał służbę cięższą albo pilnował światka. Wiele było możliwości czy czynności w których mógł uczestniczyć. Jednak ludzi, którzy byli powiązani z HC było wiele lecz czy mogłem już odrzucić kilku możliwych czy potencjalnych osobników powiązanych z wyższą rangą i mafią. Tego dokładnie nie mogłem określić jednakże nie podobało mi się, że ktoś mógł wiedzieć o tym iż mieszkam u pana Chaka. Tym bardziej, że to było ryzykowne, bo ja nie znałem tożsamości drugiego korumpa, ale ten znał mnie. Było to dość stresujące, a moja intuicja nic mi w tym wypadku nie podpowiadała, a wręcz milczała. Może miałem za mało informacji dlatego też nic nie mogłem znaleźć czy wydedukować. Nie zostało mi nic innego jak szukać odpowiedzi w chińczyku albo wśród policjantów, ale tu będzie trudniej. Zamknąłem oczy w końcu było już po dwudziestej trzeciej, a ja powinienem już dawno spać i odpocząć.

Nie wiedziałem nawet kiedy był poniedziałek, ale cieszyłem się z tego, że znów go ujrzę i może tym razem mu pomogę jeśli tylko da mi się dotknąć. Ubrany i gotowy jedliśmy śniadanie w jadalni. Rozmawiałem z Carbo, Vasquezem oraz Speedo o samochodach gdy reszta rozmawiała sobie o luźniejszych sprawach bądź bardziej mafijnych.

-Gregory - spojrzałem na pana Kuia, który się odezwał - chcę dla pewności abyś miał w uchu słuchawkę przez którą będę mógł do ciebie mówić - zdziwiłem się mocno taką propozycją choć bardziej można powiedzieć, że stwierdzeniem w końcu postawił mnie w decyzji postawionej.

-Rozumiem - odparłem zgadzając się na to w końcu chciałem by nie myślał, że oszalałem, ale czułem obowiązek wobec wilka by mu pomóc. Był tak wielką dla mnie zagadką, ale również czymś czego nie rozumiałem, bo ciągnęło mnie to niego. Choć brzmiało to głupio, ale taka była prawda.

-Gdzie się wybieracie? - spytał zainteresowany Speedo.

-Coś musimy zrobić wraz z Gregorym i Nicollo - odpowiedział omijająco na pytanie najmłodszego z dzieci.

-Dlaczego ja?!

-Bo jesteś winny tak samo jak i Gregory - odparł na słowa białowłosego, który nie wyglądał na zadowolonego, ale nie miał wyboru.

-Na którą będziecie? - spytał Michael, który pił przez słomkę sok. Mógł bez trudu oddychać w całym domu wraz z własnym pokojem gdyż jak się okazało są zamontowane oczyszczacze powietrza, które filtrowały je w każdym pomieszczeniu.

Historia srebrzystego wilka |Morwin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz