Zmiana

394 44 12
                                    

Witam wszystkich co czytają tą książkę!
Dziś dość ciekawy rozdział jeśli można to tak nazwać
Co mogę powiedzieć więcej będzie się działo chyba
Życzę wszystkim miłego dzionka

Perspektywa Erwina

Znudzony nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić więc chodziłem po lesie starając się znaleźć sobie zajęcie, ale było to trudne. Nie wiem nawet dlaczego znalazłem się przy wejściu do lasu, ale miałem wrażenie, że powinienem tu być. Nerwowo machałem ogonem i wpatrywałem się w samochody, które jechały przez autostradę. Czułem się dziwnie, bo wilki opuściły dolinę zostawiając mnie z dwoma może trzema wilkami, które niechętnie chciały opuszczać swój dom. Młode również nie chciały iść z wilkami, ale musiały podążać za nimi. Były częścią stada jako wilki i musiały słuchać się nowego przywódcy. Moja beta objął stanowisko alfy prowadząc stado do nowego terenu. Jednak nie dziwiłem się im trochę, że woleli wycofać się bardziej w las, bo zbyt wiele ludzi chodzi już po tym terenie. Może to była też moja wina, że wprowadzam ich w swój teren bądź tego iż obok jest polana. Nie ukrywam, że ponad godzinę idzie się do doliny z polany, ale też to nie jest jakoś dużo. Sam przebiegam na skraj lasu w niecałą godzinę. Westchnąłem ciężko i zacząłem lizać się po łapie. Odciągałem jak najdalej Gregorego od doliny nie chcąc aby po prostu zauważył braku stada lecz z czasem pewnie i tak to się wyda. Nie mając co robić po prostu włuczyłem się po okolicy bądź czekałem na bruneta. Zauważyłem jakieś auto, które zjechało z autostrady i zaczęło się kierować w stronę wjazdu w las. Od razu podnosiłem się na równe łapy i już chciałem uciekać jak najdalej gdy nagle samochód stanął wzbudzając moje zainteresowanie. W końcu przecież to Grzesiek tak stawał, ale stałem w krzakach zastanawiając się czy aby na pewno jest to bezpieczne. Jednak gdy usłyszałem gwizd od razu ruszyłem do dużego auta szukając otwartych drzwi. Gdy zobaczyłem, że otworzyły się z tyłu bez zawahania wskoczyłem do środka ledwo wyrabiając by nie upaść przez to coś pod łapami, ale gdy poczułem jego ciepłą dłoń na głowie ogon zaczął mi machać na boki.

-Cco to jest? - gdy rozbrzmiał jakiś głos, którego nie znałem od razu burknąłem niezadowolony i nieufny gdyż wyglądał jakby wytaplał się w błocie.

-To jest wilczek - powiedział Gregory i poczułem jak zaczął mnie głaskać pod bródką wiedząc, że uwielbiam gdy tak robi, a mój ogon samoistnie machał na boki, ale nadal nie ufałem wszystkim tutaj. Nie podobało mi się w ogóle to, że przyjechali z nim i zajmują jego uwagę gdy ja schodzę na drugi plan. Nie było zbyt wygodnie mi między fotelem, a jego nogami lecz oparłem głowę o jego udo i wpatrywałem się w czarnowłosego, który wyglądał jakby miał zemdleć.

-Zostajemy tu czy do dolinki? - spytał białowłosy, którego już trochę poznałem. Z daleka, ale jednak to był ten sam co towarzyszył Grzesiowi. Poczułem na sobie wzrok więc spojrzałem na bruneta, który pogłaskał mnie za uszkiem jednak patrzyłem na niego nie będąc zdecydowanym i naprawdę nie chciałem aby wchodzili do miejsca, które miałem chronić przed niepowołanymi.

-Tu, malutki nie za bardzo chce abyśmy szli w wilki - poinformował swoich, a gdy stanął samochód i on wysiadł od razu ruszyłem za nim aby nie odstępować go choćby na krok.
Nie widziałem w tym niczego złego gdyż widziałem jak coś znoszą i rozkładają, ale nie pozwalałem się im za bardzo zbliżyć do policjanta. Nagle stanął przy mnie i schylił się na co się delikatnie zdziwiłem.

-Spójrz na mnie mordko - mruknął cicho i palcami nakierował mój pysk w jego stronę gdyż patrzyłem się na tą trójkę co kombinowała coś. Jednak Spojrzałem na Grzesia tak jak chciał i w nagrodę podrapał mnie po karku co było takie przyjemne więc czekałem na to co ma do powiedzenia - to jest jakby moja rodzina i przyjaciele. Nie musisz mnie przed nimi chronić, bo nic nie zrobią tobie ani mi.

Historia srebrzystego wilka |Morwin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz