Koniec

388 30 29
                                    

Witam wszystkich serdecznie w ostatniej części tej historii!
Mam nadzieję, że spodoba się wam epilog<3 więc nie zajmuje czasu!
Miłego dzionka życzę wszystkim!

Perspektywa Erwina

Podniosłem się ostrożnie z łóżka, bo nadal przed oczami miałem to jak on bez jakiegokolwiek zlęknięcia pociąga za spust. Prześladował mnie ten moment w snach nawet jeśli pogodziłem się z tym lecz nadal to bolało. Przetarłem dłonią oczy i starałem się uspokoić serce od niepotrzebnego szybkiego bicia. Za oknem było ciemno, ale nie zmieniało to faktu iż była szósta rano. Wziąłem głęboki wdech i wydech by się uspokoić do końca, a przede wszystkim nie obudzić Nicollo, który spał obok.

-Cco się dzieje Erwin? - mruknął sennie mężczyzna i podniósł się do siadu, a następnie spojrzał na mnie.

-Nnic - od mruknąłem cicho i poczułem jak robi mi się zimno. Wtuliłem się bardziej w ciepły koc wzdychając ciężko, bo widziałem przez okno jak księżyc jeszcze oświetla słabo otoczenie. Czasami czułem jego zew, ale czułem jak zatracam tą dziką naturę w dobie mimo iż czasami potrafiłem przybrać pół formę wilka. Tylko to ofiarował mi księżyc jako klątwę za to co się wydarzyło jednak dla mnie było to bardziej jak wynagrodzenie tego wszystkiego. Mogłem cieszyć się częścią wilka, który został we mnie i przypominał mi o Lunie, której nie ma przy mnie, ale zawsze zostanie w moim sercu.

-Erwin widzę, że nie gra, bo masz ogon i uszy - zagryzłem wargę gdyż czasem te wilcze dodatki były utrapieniem w moich emocjach, których nie chciałem pokazywać.

-Mmiałem po prostu znów ten sen - wymamrotałem cicho i spojrzałem na niego, ale wtuliłem się w swoje nogi, a swoimi złotymi oczami wpatrywałem w Carbo. Widziałem jak wstaje z łóżka i podszedł do mojego na którym usiadł. Poczułem po chwili jak przyciąga mnie do siebie więc wtuliłem się w niego. Nie potrafiłem wyrzucić z głowy tych złych wspomnień. Były niczym przekleństwo, które mnie prześladowało mimo iż nie chciałem. Starałem się zapomnieć, ale wszystko tak naprawdę ciągle przypominało mi o nich. Minęło kilka miesięcy, a ja nadal nie byłem w stanie zapomnieć tego. Mimo iż byłem wtedy umierający to w świadomości wyrył mi się ten widok opadającego ciała do wody oraz jak barwiła się jego krwią. Strzelił centralnie w głowę przez to śmieć była natychmiastowa.

-Erwin dobrze wiesz, że nie miał wyboru - oznajmił cicho - zrobił to by cię ratować.

-Ja wiem, ale to jest takie bolące gdy to tak wraca ciągle do mnie gdy zasypiam. Chce normalnie spać - wyszeptałem czując jak delikatnie buja mnie na boki co działało na mnie uspokajająco. Wtuliłem się bardziej w jego klatkę piersiową starając się spokojnie oddychać lecz czułem jak moje uszka są nadal oklapnięte wraz z ogonem.

-Wiem Erwin, ale to ty musisz wyprzeć te wspomnienie z głowy - rzekł więc skinąłem głową, bo nie potrafiłem tego. Starałem się pogodzić z tym co widziałem i jak to na mnie oddziaływało, ale nie byłem w stanie pozbierać się po tym jak osoba, którą darzyłem uczuciem po prostu była w stanie od tak się zabić. Jednak jego uczucia były prawdziwe wobec mnie i cieszyło mnie to mocno, że jednak kochał mnie lecz nie potrafił tego powiedzieć bądź nie chciał. Wziąłem spokojny wdech i wtulony w Carbo czułem, że się bardziej uspokajam aż zasnąłem w jego ramionach. Obudził mnie głos otwieranych drzwi więc niechętnie wybudziłem się z otoczki snu, którego było mi trochę za mało i chciałem więcej lecz wiedziałem, że życie nie stanie w miejscu, bo ja czuję się trochę gorzej.

-Wybaczcie, że budzę, ale śniadanie zaraz jest - powiedział San, który uśmiechnął się do nas. Zainteresowany zerknąłem na Nicollo, który jak się okazało nie spał i pozwolił mi usnąć w jego ramionach. Chociaż był zajęty przez chyba Dante jeśli dobrze pamiętam jak nazywa się jego policjant.

Historia srebrzystego wilka |Morwin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz