Rozdział 8.1 "Zdrada jest najgorsza"

396 99 207
                                    

Ewelina

Rano wstałam z nową energią, jak gdybym obudziła się w zupełnie innym świecie. W powietrzu unosił się przyjemny zapach Hugo. Wczoraj wieczorem nawet się nie kąpałam, żeby jego ślad został choćby na skórze. Nie wiem jak to zrobił, ale przy nim odżyłam, budząc się z długiego, nudnego snu. I teraz życie nabrało jaskrawych kolorów.

Chodziłam po domu w samej bieliźnie i podlewałam kwiaty. Nigdy jeszcze nie czułam się tak piękna i beztroska, jakby wszystkie problemy przestały istnieć. Mówi się, że miłość uskrzydla i bez wątpienia w moim przypadku tak było.

Jak zakochana nastolatka, nie mogłam się doczekać naszego dzisiejszego spotkania. Cały czas się zastanawiałam, jak miałam czmychnąć wcześniej z obiadu. Niezauważona na pewno się nie uda, więc musiałam mieć dobrą wymówkę.

Postanowiłam zadzwonić do Kaśki, może ona coś wymyśli. Wczoraj w nocy, gdy zostałam sama, wymieniłam z nią kilka smsów, więc doskonale orientowała się w tym co się pomiędzy nami wydarzyło.

Wybrałam jej numer w telefonie i czekałam, aż odbierze.

– Cześć – szepnęła konspiracyjnie do słuchawki. Pewnie nic nie powiedziała Olafowi z obawy, że wygada Rafałowi i bardzo dobrze. Ostatnią rzeczą jakiej chciałam, to żeby wszyscy się dowiedzieli, że spotykałam się z żonatym mężczyzną. Tak naprawdę to sama w to nie wierzyłam. Pokręciłam głową zniesmaczona.

– Nie możesz rozmawiać? – odszepnęłam, jakby mnie też miał ktoś podsłuchiwać.

– Mogę, ale wiesz... 

Przewróciłam oczami, czyli zdawkowo i na około. Westchnęłam zrezygnowana, bo oznaczało to, że niczego się nie dowiem. Będę musiała liczyć na spontan, który miałam nadzieję, że przyjdzie mi w ostatniej chwili do głowy.

– Nie mam pomysłu, jak się wyrwać wcześniej z obiadu – powiedziałam już normalniejszym tonem, zdając sobie sprawę, że zachowuję się jak wariatka, szepcząc w pustym domu. Głupiałam do reszty.

– Wymyślimy coś – Kasia odparła stanowczo i wiedziałam, że mówi prawdę. Ona zawsze miała rację.

– Dobra, to widzimy się za cztery godziny. Cześć – odpowiedziałam nieco uspokojona.

– Pa – nadal szeptała czym mnie rozbawiła. Jak to dobrze, że zawsze mogłam na nią liczyć.

Miałam cztery godziny, żeby się przygotować i zdecydować w co się ubrać na wymarzoną randkę. Tylko cztery godziny. Ale to zaraz, teraz naszła mnie ochota na coś słodkiego. Gdy się denerwowałam, często sięgałam po łakocie.

Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i nasypałam do niej kolorowych, małych pianek marshmallow. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Byłam tak rozpalona samymi wspomnieniami, że nie czułam, że paradowałam półnaga. Upiłam łyk i zamknęłam oczy z przyjemności. Uśmiech nie schodził mi z ust i szczerzyłam się sama do siebie.

Byłam pewna, że wszystko się ułoży, żadnych złych przeczuć. Moje życie obrało właściwy kurs i wypłynęło na spokojne wody.

Hugo

– Czy mógłbyś mi pomóc? – Klaudia ze złością rzuciła we mnie bluzką. 

Właśnie próbowała nas spakować i upychała ubrania w walizki. A ja siedziałem rozkojarzony i patrzyłem tępo na telewizor w którym wesoło skakał Sponge Bob. I tak nic nie słyszałem, i nic nie widziałem. Byłem nieobecny.

Tylko z Tobą zatańczę / I Część Dylogii To tylko taniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz