Rozdział 10

108 6 0
                                    

Hej, wrzucam krótki rozdział ale za to bardzo ważny, mam nadzieję że was ucieszy i nieco zaspokoi niedosyt po poprzednim.












  Chwila kiedy byłam wtulona w Kapitana mogłaby trwać wiecznie, tak długo jak tylko byłam w stanie utrzymać swoje emocje daleko od siebie. Starałam się z całych sił nie myśleć o tym co się dzieje w sposób, który sprawiałby że znowu się zawstydzę nie chciałam przecież za nic przyznać że teraz czułam się najlepiej w całym swoim życiu, Boże co za hańba... Gdyby ktokolwiek widział że spoufalam się w ten sposób z mężczyzną a co gorsza piratem byłabym obiektem dozgonnych wyzwisk. Myśli uderzyły we mnie rwąc mnie od środka a nawet powodując poczucie winy za to co robię.
-Meredith, wszystko w porządku?- wyszeptał do mojego ucha delikatnie smagając je ustami. Fala gorąca buchnęła wprost z mojego wnętrza zalewając całe ciało. Nerwowo złapałam oddech. Jack odchylił się i podparł dłońmi aby spojrzeć mi w twarz z całą pewnością zdawał sobie sprawę ze takie siedzenie na nim mnie piekielnie krępuje.
-Tak, przepraszam cię najmocniej nie powinnam się na ciebie rzucać- chciałam się poruszyć ale Sparrow znów położył dłoń na moim ramieniu patrząc na mnie w sposób, który miałby mnie zatrzymać. Pochyliłam głowę ukrywając czerwoną twarz. Cisza panowała przerwana jedynie moim głośnym oddechem i łomotem serca słyszanym z całą pewnością aż na lądzie.
-Wiesz że mi to nie przeszkadza z resztą jaka kobieta odmawia Kapitanowi Jackowi- zaśmiał się głośno.
Momentalnie cała atmosfera runęła rozbijając się boleśnie o ziemię, gwałtownie podniosłam na niego wzrok posyłając mu pełne nienawiści spojrzenie. Sparrow jakby zmieszany moją reakcją czekał na dalszy bieg wydarzeń. Świst mojej szybującej dłoni przerwał milczenie, uderzyłam go w twarz.
-Wiesz jaka Jack? Taka, która myślała że jesteś wart więcej niż wszyscy mówią. Miałam cię za mężczyznę ale ty jeszcze nie dorosłeś- wykrzyczałam z żalem w głosie nie czekając na jego odpowiedź odwróciłam się na pięcie i skierowałam do wyjścia. Wściekła na siebie trzasnęłam z całych sił drzwiami kajuty i popędziłam naprzód, gdy tylko dobiegłam do miejsca, w którym miałam pewność że nikt mnie nie zobaczy rzuciłam się na burtę z płaczem powoli się po niej osuwając. Wstyd, złość i ogrom żalu sprawiły że wybuchłam płaczem po raz kolejny. Byłam taka naiwna myśląc że Sparrow miewa przebłyski bycia człowiekiem to po prostu zwykły prostak pozbawiony ludzkich uczuć czy emocji, płakałam głośno jak nigdy nie tylko dlatego że tak zawiodłam się jego zachowaniem ale dlatego że przez ułamek sekundy będąc w jego uścisku uwierzyłam że może coś nas łączy. Miałam ochotę nawrzeszczeć na samą siebie z całych sił za bycie taką idiotką. Czyjeś kroki przerwały mój donośny szloch, znałam je i niestety były to kroki kogoś kogo teraz najchętniej rozszarpałabym na sprzęty.
Schowałam twarz w dłoniach po czym podkurczyłam kolana jak najbliższej tylko mogłam.
-Możemy porozmawiać?- głos dobiegł gdzieś z góry, widocznie stał już obok mnie. Milczałam zaciskając mokre od łez usta.
-Rozumiem że nie chcesz rozmawiać, to może ja- nie dałam mu dokończyć, pełna nienawiści wydzeciłam
-Ty już dość powiedziałeś Kapitanie.- zakończyłam dobitnie zdanie tak aby dotarło do niego że nie zamierzam dalej podejmować tej żenującej dyskusji. Usłyszałam głośnie westchnięcie po czym kątem oka zobaczyłam że mężczyzna siada w niewielkiej odległości odemnie opierając się o burtę. Uniósł głowę ku górze
-Zawsze mówię dużo ale nie zawsze wiem co, nigdy nie miałem talentu do opisywania tego co czuję- produkował się jakby to miało cokolwiek zmienić, skwitowałam go cichym parsknięciem pełnym pogardy jednak on mimo to kontynuował
-rozumiem że jesteś śmiertelnie obrażona i wcale ci się nie dziwię, jestem dupkiem, skurczybykiem czy jak tam jeszcze chciałabyś mnie nazwać. Chciałem tylko powiedzieć że na prawdę czułem się dobrze..- urwał jakby głos mu się załamał w połowie zdania, zerknęłam na niego ukradkiem w świetle księżyca widziałam dokładnie że jego oczy zabłysnęły od łez, które się tam pojawiły. Przyglądałam się chwilę z niedowierzaniem kiedy nasze spojrzenia się spotkamy. Odruchowo chciałam odwrócić głowę ale było już za późno, przyłapał mnie.
-Nie wydaje ci się, co gorsza boję się że mi też się nie wydaje- Sparrow otarł łzę spływająca po jego policzku, wziął głęboki oddech po czym poderwał się i wstał
-mam nadzieję że chociaż twoje łzy są szczere- rzuciłam w jego stronę jakby od niechcenia, zaśmiał się pod nosem
-okrutna jesteś- odpowiedział przypatrując mi się z góry. Wstałam i otrzepałam delikatnie sukienkę
-Nie tak jak ty. Nie potrafię jeszcze bawić się cudzymi uczuciami- skrzyżowałam dłonie na piersi pokazując w ten sposób że nadal jestem na niego zła, przeniosłam wzrok na taflę wody pogrążonej w ciemności za burtą wyczekując na odpowiedź Jacka.
-Czyli jakieś uczucie jest?- zapytał z nutą nadzieji w głosie. Przewróciłam tylko oczami po czym spojrzałam na niego z niedowierzaniem
-Przez sekundę było ale to zanim postanowiłeś potraktować mnie jak jedną z wielu swoich kobiet- zakpiłam, dumna z tego co właśnie powiedziałam
-Wiesz czego nigdy nie robiłem z tymi innymi kobietami?- zapytał opierając się i wyczekując że będę kontynuować
-No czego? Tylko mi nie mów o czystości czy celibacie bo nie wiem czy tak wielka dawka śmiechu mnie nie zabije- zaśmiałam się przy końcu zdania zasłaniając przy tym usta dłonią, Sparrow również się roześmiał i to chyba całkiem szczerze
-Nie, nie - pokiwał przecząco głową -Bardziej chodziło mi o to że nigdy nie siliłem się na rozmowę raczej tylko na czyny i tanie zaloty- powiedział skuruszony jakby oczekując tylko i wyłącznie mojej reakcji na jego wyznanie.
-Nie wątpię, wybitnie trudno rozmawiać z takim półgłówkiem jak ty- rzuciłam
-Domyślam się że na każdą z twoich docinek zasłużyłem?- zapytał
-Tak oczywiście, samo uderzenie twojej pirackiej japy to zdecydowanie za mało- mówiąc to poczułam się pewnie, obrzuciłam go dodatkowo obojętnym spojrzeniem dając do zrozumienia że w potyczce słownej nie ma ze mną szans.
-Dobrze, czy jeśli dam uderzyć Ci się jeszcze raz to będziemy kwita?- jego pytanie nieco mnie zdziwiło, pokierowałam na niego swój wzrok z niedowierzaniem. Całkiem miło byłoby powtórzyć ten cios, pomyślałam z uśmiechem ale zaraz skarciłam się w głowie za tak beznadziejną myśl. Przypatrywłam mu się jak stał i czekał na jakąkolwiek moją reakcję
-Żal mi cię, nie zamierzam dodatkowo cię karać, życie zrobiło to za mnie wystarczająco obdarowując cię tak niewielkim rozumem- uśmiechnęłam się sztucznie.
Sparrow westchnął głośno z rezygnajcą, przez chwilę miałam wrażenie że już miał odejść gdy nagle zbliżył się do mnie. Burta była tuż za moimi plecami więc zrobienie kroku wstecz było niemożliwe. Blade światło księżyca powodowało że Jack wydawał mi się znowu całkiem przystojnym mężczyzną, mimowolnie ta myśl sama pojawiła się w mojej głowie. Spojrzał mi w oczy a następnie na moje usta, zadrżałam lekko czując jego ciepłą dłoń na moim policzku
-Nigdy też nie pocałowałem żadnej kobiety dlatego że tak szalenie zawróciła mi w głowie- wyszeptał Sparrow.
Zanim dotarł do mnie sens jego słów Jack zatopił się w moich ustach jakby to była ostatnia rzecz jaką dane jest mu zrobić w życiu, mimo szoku, który mnie ogarnął odwzajemniłam pocałunek kładąc dłonie na jego torsie. Mężczyzna przycisnął mnie do siebie mocniej a poza biciem jego serca słyszałam jeszcze tylko fale rozbijające się o Czarną Perłę.

Deeper than you want || ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz