Blanche's POV:
— Dobra, kochani... Nie wiem jak wy, ale myślę, że powinniśmy jakoś sobie z tym poradzić, a... z resztą widzicie. Pod nosem mamy wódkę! — Chester powiedział z zachwytem. — Więc do dzieła! — Zaczął po raz któryś napełniać nasze kieliszki.
Już nawet nie liczyłam, który to.
Pearl już nie była taka pewna, jak przedtem. Wychyliła szkło i wstała z miejsca, by wyjść do kuchni.
Chester wypił jeszcze dwa i ruszył za nią.
Nie chciałam wyobrażać sobie, co czuła. Jak bardzo zestresowana była i przestraszona tego, co spotka ją ze strony rodziców.
Zostałam wyciągnięta na parkiet. Tańczyłyśmy razem z Bondi do jednej z piosenek Rihanny. Akurat chodziłyśmy w kółku, gdy zauważyłam jak szarooka brunetka przede mną przykrywa usta dłonią, by zagłuszyć wydobyty z nich pisk. Spojrzałam w stronę kuchni.
O kurwa.
Pearl razem z Chesterem lizali się. I to tak żarliwie.
Spojrzałam po pozostałych, by sprawdzić czy ich reakcja była taka sama. Wzrok J-Paula wypalał dziurę w jednej ze ścian. Oho. Ktoś tu się jeszcze nie odkochał.
***
Weszłam do góry po schodach. Na dole został jedynie Roux, z którym wypiłam z cztery kieliszki.
Margot popijała z każdym, chyba z nastawieniem jak największego wypicia. Powiedziała jak cytuje: "Odpadnę ostatnia!". Tak, odpadła jako pierwsza. Wszyscy mieli z niej niezły ubaw.
Teraz leżała gdzieś w jednym z pokoi. Chester, który stwierdził, że nie umiemy pić tak samo, skończył szybciej niż zaczął, ale zauważyłam, że nie był tak zafiksowany jak dziewczyna.
Miałam nadzieję, że z planu o nazwie "Klub" nici.
Na prawdę nie chciałam tam jechać, bo przeczuwałam, że wynikłyby z tego kłopoty. Większe niż mieliśmy pewnie dotychczas.
Weszłam do sypialni Pearl, gdzie prawie wszyscy przesiadywali. Margot co jakiś czas się przebudzała, marudząc jak jej niedobrze i bardzo chce jej się spać.
Zmarszczyłam brwi, bo kogoś wśród nich mi brakowało.
— Gdzie Ezra? — Jako pierwsza rzuciła mi się nieobecność tego chłopaka.
Tylko nie pomyślcie, że byłam zazdrosna. Jak miałam być, skoro znałam tego chłopaka zaledwie kilka godzin i ani razu z nim nie rozmawiałam?
To byłby jakiś absurd.
— W pokoju Sarah — odpowiedział J-Paul. Grzywka przysłoniła mu oczy.
Kiwnęłam jedynie głową. Przez paręnaście minut przysłuchiwalam się rozmowom, tego jak ma się ich zdaniem potoczyć ten przeklęty wieczór. Jedni gadali o „To the Moon", drudzy myśleli nad tym, gdzie przenocują. Pearl co jakiś czas sprawdzała lokalizację telefonu matki, którą sama udostępniła sobie jeszcze przed ich wyjazdem. Niegłupie — pomyślałam. W pewnym momencie zauważyłam obecność Rouxa.
W końcu troszkę znużona wyszłam z pokoju na malutki kilkumetrowy korytarz. Zrobiłam zaledwie cztery kroki, a już byłam przed drzwiami. Chciałam nacisnąć klamkę, ale drewniana płyta została przede mną otworzone, a z pomieszczenia dosłownie wyślizgnęła się Annabel.
CZYTASZ
Trying to Retrieve
RomancePrzetrwanie młodocianych lat, okresu dorastania czasami zdaje się nie być takie proste, jak myślą co niektórzy dorośli. Dorośli, którzy już zapomnieli jak to jest mieć szesnaście lat i kilka załamań na koncie, oczywiście nie tym bankowym. Życie każ...