13

8 0 2
                                    

Blanche's POV:

Ostatnie dni spędziłam leżąc w łóżku i myśląc o tym, co zadziało się w moim życiu.

     Coś czego ja sprzed czterech miesięcy nie pomyślała, że może się wydarzyć.

     Moje ciało leżało płasko na materacu, a spojrzenie skierowane było ku sufitowi. Nie wiem, czy mając nadzieję, że odnajdę w białej barwie odpowiedzi.

     Mówi się, że w życiu piękne są tylko chwile, i racja. Czas płynie szybko, wręcz błyskawicznie, a jedyne co zapamiętujemy to chwile. Kiedy nadejdą te pozytywne chwile? Przyjdzie jakiś przełom?

Choć nie mogłam znaleźć w sobie odrobiny siły, mimo wszystko byłam na tyle zawzięta, że zrobiłam z rana trening. Każdego dnia odhaczałam je po kolei, odliczając do weekendu na wolne.

     Można twierdzić, że robiłam coś na siłę, i bardzo możliwe, ale czułam z każdej strony ciśnięcie mnie.

Jakby dziesięć osób na raz naparło mnie na ścianę.

Nie miałam drogi ucieczki.

     Nie znałam czegoś takiego, jak ucieczka.

Weszłam pod prysznic, a po kafelkach pomieszczenia odbijało się echo Escape Montell Fish.

Zimna woda spłynęła ku zgrzanym ciele, zmyła ze mnie resztki napięcia. Sprawiła odprężenie i pozwoliła mózgowi choć przez sekundę przestać myśleć.

Czułam się inaczej niż dotychczas.

Tak, jak gdybym dryfowała po powierzchni Ziemi, nie mając pojęcia gdzie mnie to zaprowadzi.

     I tak również było.

     A pytanie, jak z prędkością wypuszczenia strzału pojawiły się w mojej głowie.

Czy mi się poszczęści? Czy ponownie odniosę klęskę?

I czym tym razem wciągnie mnie do oceanu pełnego wody, bez widocznego dna, z którego nie ma drogi wyjścia?

     Westchnęłam i odchyliłam głowę do tylu, zalewając tym samym całą twarz i włosy. Dusiłam się.

Severinity's POV:

Blanche od samego wejścia do mojego domu była bardziej wesoła niż zdaje się kiedykolwiek.

Uśmiechała się tak, że momentami zastanawiałam się, czy aby napewno niczego nie wzięła. Nie odważyłam się zapytać.

— Okej, więc na wstępie chciałabym ci podziękować, że będziesz mnie kryć — zaczęła. I od razu skierowała się do mojego łóżka, na którym rozłożyła rzeczy z plecaka.

Liczne kosmetyki, paletki z cieniami, eyelinery, kolektory, rozświetlacze, jakieś płyny.

Malowałam się, ale raczej nie byłam tym tak zafascynowana jak ona. Nie wiedziałam, do czego służy jakiś tam pędzelek o dziwnym kształcie.

Wystarczyła mi podstawowa wiedza i moje trzy pędzle.

— Nie ma za co. — Posłałam jej delikatny uśmiech. Odgarnęła sobie włosy z twarzy, zakładając je za uszy.

     Nie miała specjalnie chudej twarzy. Jednak miała czym się pochwalić, jak na przykład wysokimi policzkami, zarysowaną szczęką, czy prostym idealnym nosem.

Wiedziałam, że była osobą godną tego wszystkiego. Nade wszystko słuchałam się siebie, swojego ciała, umysłu przede wszystkim i miałam rozeznanie tego, gdy ludzie są godni mnie.

Trying to Retrieve Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz