Blanche's POV:
Nienawidziłam, gdy wraz z otworzeniem oczu rano z tyłu głowy narodziło się we mnie poczucie, że ten dzień będzie zły. Nastrój, moje samopoczucie; te wszystkie negatywne emocje.
Czasem tak miałam, z resztą każdy tak miał i raczej nikt za tym nie przepadał. Każdy czasami na zły dzień.
Jednak pogoda dopisywała, słońce wręcz paliło skórę. Leżałam na rozłożonym w ogrodzie kocu.
Ostatni raz objęłam wzrokiem całokształt ostatniej ilustracji pokrywającej pieprzony kamień wielkości pięści niemowlaka i sprawdziłam czy, aby napewno wszystkie wyschły z farby.
Niestety odrobinę oberwał kot. Kruczoczarna sierść, siedzący tam, na ziemi, wpatrzony był w przejrzysty, jasny, piękny księżyc, który zaś świecił swym krystalicznym cieniem. Choć nie widać było go od przodu, to domyślałam się, że robił to w skupieniu, czekając. Tylko na co?
Droga z lekkim łukiem, wśród ciemnym gór, która była moim marzeniem. Miejscem, w którym mogłabym uciec od rzeczywistość na moment, bo umiejscowiona była w totalnej pustce.
I las spowity cienistymi kolorami oraz tłem w postaci promieni zachodzącego słońca w kolorach ciemnej pomarańczy i wręcz czerwieni. Jej punktem głównym było dwoje dorosłych. Kobieta i mężczyzna. Mężczyzna stał od niej znacznie dalej, jakby uciekając; podążając przed siebie do nieznanego celu, nie zwracając uwagi na inne rzeczy. Mknął. Zaś kobieta wyciągała ku niemu dłoń, lecz była zbyt daleko by go dogonić.
Na szczęście te dwa ostatnie nie ucierpiały.
Westchnęłam i zostawiłam moje trzy "prace" i wszczęłam układać na kształt mojej tablicy korkowej wiszącej w pokoju poszczególne zdjęcia. Sądziłam, że dobrym pomysłem na wypełnienie czasu i odpędzenie myśli będzie to zajęcie.
Pamiątka z jeszcze poprzednich wakacji przedstawiająca mojego brata i mnie z uśmiechniętymi minami.
Meave siedząca na podłodze w sklepie i licząca drobniaki, które potem wydałyśmy na kwaśne żelki.
Dziewczyny w jakichś krzakach, jedna stała w nich, a druga włożyła głowę w te chaszcie pewnie by wyglądało do strasznie; parsknęłam śmiechem na ten obrazek.
Byłam też selfie przedstawiające naszą trójkę; ostatni dzień szkoły, pojechałyśmy w trójkę do Meave i kąpałyśmy się w stawie.
Miałam też... Moje spojrzenie uciekło do tego zdjęcia, gdzie widniała spora grupa ludzi. Nas... Przyjrzałam się każdemu szczegółowi jak jakaś fanatyczka, albo jedynie osoba z manią. Siedziałam tam razem z nim. Z Ezrą.
Dostałam do zdjęcie od Pearl i zastanawiałam się czy powiesić je, razem z innymi.
Kurwa, to doszło tak daleko, że zastanawiałam się nad czymś takim.
Żyłam w środku zamętu. Niby nie miałam zbyt wiele na głowie, ale wciąż coś mnie zajmowało.
Dziś wyjątkowo przypadło na niego. Ezra Graves.
Nie chciałam przyspieszać tego wszystkiego. Mam na myśli nastoletnich miłości i wszelkich innych rzeczy powiązanych z tym.
Miałam zdanie, że takie rzeczy przychodzą same, same przyjdą. Tak mówili mi wszyscy. a ja postanowiłam nie naciskać i odpuściłam.
Nie sądziłam, że wierzę w coś takiego jak prawdziwa miłość. Z resztą nie znałam nadto dobrego przykładu.
Jednak nagle coś takiego się samo przytrafiło.
CZYTASZ
Trying to Retrieve
RomancePrzetrwanie młodocianych lat, okresu dorastania czasami zdaje się nie być takie proste, jak myślą co niektórzy dorośli. Dorośli, którzy już zapomnieli jak to jest mieć szesnaście lat i kilka załamań na koncie, oczywiście nie tym bankowym. Życie każ...