Historia będzie opierać się na shipie Gon x Killua więc jeśli ich nie łączysz proszę nie czytać.
„Ludzie nie rodzą się równi i często są ograniczeni, ale pamiętaj kochanie że miłość może złamać każdą barierę". Opowieść będzie mówić o przygodzie Gona...
Następnego ranka Gon i Killua obudzili się pod drzewem, czyli tam gdzie zasnęli, jednak z tą różnicą że trzymali się za ręce.
K- Gon?! G- Hmm? K- EEE... No wiesz nie wiem jak do tego doszło, ale trzymamy się za ręce
Jednak Gon nie przejął się tym aż zanadto i bez słowa zaczął się rozciągać.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
G- Dobra idę łowić. K- Idę z tobą. G- Jak tam chcesz.
*ale niemiło* - pomyślał Killua i poszedł w ślady przyjaciela.
G- Przy łowieniu trzeba zachować spokój. K- Doprawdy? G- A gdy poczujesz ruch to szybko pociągasz!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
K- Niesamowite... Ja też chcę. G- Tylko uważaj.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
K- Udało się! G- Gratulacje. K- Dzięki. G- Pora rozpalić ogień.
Killua ruszył po drewno kiedy Gon szykował już ryby.
*15 minut później*
Chłopcy siedzieli już przy ognisku jedząc śniadanie.
G- Powiedz Killua... K- Co takiego? G- Miałeś już kogoś? K- Nie... G- W porządku. K- Pora ruszać. G- Zjedz do końca. K- Nie mamy czasu.
Killua szybko zjadł pieczoną rybę po czym oboje ruszyli wgłąb lasu.
K- Gon a ty? Miałeś kogoś? G- Haha nie, moimi przyjaciółmi są ptaki. K- Rozumiem. G- No i oczywiście ty. K- Heh cieszę się. G- Słyszałeś? K- Co takiego? G- Wilki!