Rozdział 10

13.3K 389 20
                                    

Patrzyłam jak z szafy stojącej w dalekim kącie pokoju Sara wyciąga jakiś czarny segregator, jedyny z wszystkich nie podpisany. Spośród całości kolorowych segregatorów ten wybijał się najbardziej. Zastanawiałam się czy moje domysły dotyczące zawartości będą mogły się potwierdzić.

Jej postawa była pompatyczna, co zaowocowało u mnie cichym parsknięciem śmiechem. Co to miało być, teatr?

Czułam się jak na jakiś poważnych dyplomacjach o losach świata, a to natomiast miała być zwyczajna pogawędka o fetyszach.

Położyła segregator na biurku i sięgnęła do karafki stojącej na małym stoliczku.

- Pijesz? - zapytała.

- Nie wiem czy pamiętasz, ale jestem autem, więc podziękuję - odmówiłam.

Jestem rozważną kobietą i nie w głowie mi wypadki spowodowane promilami we krwi. Kiedy można pić to można, ale są sytuacje, że trzeba wiedzieć co się robi i co podpisuje.

Rozsiadłam się i czekałam aż zacznie mówić.

- Chciałabym abyś przeczytała to - pod nos podsunęła mi kartki - jest tu wiele ważnych rzeczy. Co prawda polskie prawo nie ma uregulowanych pewnych kwestii, ale wiele można załatwić polubownie przy pomocy prawników. W umowie nie ma nic strasznego. Jedynie, że na niżej wymienione czynności zgadzasz się z własnej woli oraz że nie możesz tego nigdzie zgłaszać. Jeśli będziesz miała już dosyć takiego układu, po prostu go zakończymy. Dobrze?

Skinęłam głową i spojrzałam na papiery. To wszystko co ona mówiła zawarte w 3 kartkach? Trochę dużo.

- Może wydawać Ci się, że jest tego dużo, jednak to pozory. Niżej wymienione są preferencje przy których są kratki. Te które potencjalnie mogą Cię interesować zakreśl. Te, które odpadają w stu procentach przekreśl kreską na całej długości. Tą samą czynność będziesz musiała powtórzyć na kopii.

Ponownie skinęłam głową i zatraciłam się w lekturze. Było w niej sporo niezrozumiałych dla mnie wyrazów, a gdy zapytałam co znaczą Sara poinformowała mnie, że na ostatniej stronie jest mini słowniczek.

W ostateczności z 10 krateczek wykreśliłam 7. Wydawać by się mogło to śmieszne, ale na tamtejszy moment nie wyobrażałam sobie siebie w niektórych sytuacjach.

Na samym końcu postawiłam autograf i to samo przepisałam na drugim egzemplarzu.

Po wszystkim wyciągnęłam papierosa, poczęstowałam nim kontrahentkę i powoli z namysłem zaciągałam się nim patrząc Sarze prosto w oczy.

Jej źrenice rozszerzyły się, widziałam, że ma na mnie ochotę. Miała ją już od kilku dni.

Przeczesałam włosy i uśmiechnęłam się delikatnie, co spowodowało u niej pogłębienie się oddechu.

Pochyliłam się nad biurkiem, tak aby zobaczyła moje piersi. Sara wstała, podeszła do mnie i złapała mnie mocno za włosy, zmuszając tym samym do spojrzenia sobie w oczy.

- Dlaczego mnie kusisz? Od tego momentu tylko ja mogę inicjować akty seksualne. Pamiętaj.

Trochę bolało, ale nie na tyle, żebym kazała jej przestać. Przysunęła swoją twarz jeszcze bliżej i rozszerzyła usta. Mimowolnie moje też się rozsunęły. Zatopiłyśmy się w namiętnym pocałunku. Porywający taniec języków sprawiał, że na moim ciele pojawiły się dreszcze. Pragnęłam jej, chciałam wreszcie znaleźć się w jej łóżku i móc ją całą, milimetr po milimetrze wycałować.

Nagle przerwała pocałunek i pociągnęła mnie za dłoń.

- Chodź. Będę Cię pieprzyć - powiedziała wymierzając mi siarczysty klaps w tyłek. Nie spodziewałam się go i pisnęłam zaskoczona.

Bolesne ukojenie - lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz