Rozdział 3

26.7K 633 13
                                    

Ośmiogodzinny tryb pracy był marzeniem każdego człowieka, lecz ja, siedząc przy swoim biurku, czułam się jak jedna z mrówek robotnic pod berłem własnej matki. Wiecznie ścigające mnie terminy, kontrole władz, zgryźliwe spojrzenia zazdrosnych pracowników... Nie potrafiłam tak żyć. Robiąc kolejny z rzędu projekt myślałam, o tym, jakby mi się żyło, gdybym posiadała własną dobrze prosperującą działalność, mającą możliwość zatrudniania innych pracowników.

Będąc właścicielem i jednocześnie szefem nie musiałabym być częścią błędnych zawirowań pracowniczych.

- I jak Ci idzie Stonebones? - nade mną stała uśmiechnięta szefowa i stukała palcami w ladę mojego biurka.

- Nie narzekam. Ukończyłam już trzy wersje folderów i teraz będę zabierała się za wizytówki i plakaty reklamowe. Myślę, że do końca tygodnia ich projekty będą gotowe - zdałam relację z wykonanej dotychczas pracy.

Widziałam aprobatę w oczach Granuli; zastukała w biurko swoimi, zawsze zadbanymi paznokciami z wymyślnym manikiurem, jeszcze trzy razy i odeszła. Niestety, inaczej było przy biurku obok - pracująca tam młoda dziewczyna, wiecznie żująca gumę, miała średnie tempo pracy i słabe pomysły. Słysząc krzyki Granuli dowiedziałam się, że już trzeci dzień męczyła projekt ulotki Mlekterry, gdzie termin oddania całego kompletu wypadał za tydzień. Powolne tempo pracy dziewczyny nie było tylko i wyłącznie jej problemem, ale całego zespołu, na który chcąc nie chcąc na dwa dni przed oddaniem zlecenia spadały poprawki lub dokończenie projektu.

Po czterech godzinach pracy, z gabinetu szefowej, usłyszałam wołanie:

-Kosma podejdź tu na moment.

Zapisałam swoje pliki i z ociąganiem poszłam do Granuli. Nie dziwiłam się samym faktem wezwania. Takie częste spotkania były dosyć charakterystyczne i uznawane były za współtowarzyszącą część. Nigdy nie starałam się by być pupilką kogokolwiek, po prostu wykonywałam swoją pracę najlepiej, jak umiałam. Dodatkowo, nigdy na tym źle nie wychodziłam. Po roku podpisałam umowę na następne trzy lata pracy z pełnym ubezpieczeniem. Po dwóch latach dostałam podwyżkę i dodatkowe dwa dni płatnego urlopu. A po trzech latach zostałam przeniesiona na wyższe stanowisko.

- Czy mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytała, nadal wybijając jakiś nieznośny rytm o książkę, leżącą pod jej myszką.

- Oczywiście szefowo, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie polegać.

- Dlatego wezwałam Cię do siebie. Moja nieudolna sekretarka zapisała mnie na dwa spotkania w tym samym czasie, jednak nie dam rady się rozdwoić. Chciałabym, abyś na chwilę zostawiła tamten projekt w spokoju i udała się na jedno ze spotkań. Ma to być duże zlecenie od firmy produkującej bieliznę, jednak firma ta nie jest pewna swojego zainteresowania naszymi działaniami. Twoje zadanie polegałoby na tym, by zachęcić reprezentanta firmy do skorzystania z naszych usług; zaprezentować nasze najlepsze projekty, powiedzieć czym się zajmujemy i co leży w naszych kwestiach. Rozumiesz o co mi chodzi? A i wiem, że nie leży to w twoich kompetencjach, dlatego postanowiłam dopłacić ci za to dniówkę do wypłaty. Czy satysfakcjonowało by cię takie rozwiązanie?

W duchu niezmiernie się ucieszyłam, zastanawiając się, na co mogłabym spożytkować dodatkowe pieniądze. Głowiłam się nad wizytą w klubie lub masażami, wykonanymi przez bardzo dobrego masażystę.

Po chwili kalkulacji,  postawiłam na tą drugą opcję, zdając sobie sprawę, że potrzebowałam rozluźnić spięte ciało.

- Rozumiem,  o co chodzi, mam zachęcić tą firmę do naszych usług. Obiecuję spisać się jak najlepiej - odparłam treściwie, zachodząc w głowę, czy miałam jakieś pytania, które pomogłyby mi w pracy.

- Cieszę się, że się zrozumiałyśmy. No to, do roboty. Proszę - wyciągnęła w moim kierunku rękę z kopertą - tutaj masz wszystkie ważne informacje oraz nazwisko, na które był zarezerwowany stolik.

Wyciągnęłam dłoń w kierunku pliku. Dotykając kopertę poczułam zimny dreszcz przechodzący przez moje ciało. 

Uczucie nieuzasadnionego niepokoju... Chyba każdy to przeżył, ale dlaczego było one tak wyraźne?

Przecież byłam dobra. Cholera, byłam lepsza niż dobra. Byłam świetna w tym co robiłam, więc dlaczego tak bardzo się zaniepokoiłam? Trzymane dokumenty zmięły się pod wpływem mocnego uścisku. 

Zaniepokojona Granula spojrzała na mnie i pokrzepiająco uśmiechnęła się. Lubiłam ją, mimo swojego specyficznego wyglądu i zachowania, była dobrą osobą, której zależało na własnym dorobku.

- Nie martw się. Gdybym w Ciebie nie wierzyła, nie wybrałabym Cię. Nikt inny nie zrobi tego lepiej od ciebie, więc idź już - zaśmiała się głośno i odprowadziła mnie do drzwi wyjściowych.

Zdawałam sobie sprawę, że coś się stanie. Zawsze się coś działo, gdy miałam to przeczucie...

Tylko nie wiedziałam jeszcze co.







Bolesne ukojenie - lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz