I to właśnie wtedy, w tamtym mieszkaniu, opowiedziałam Elizie historię moich związków. Nie była to Hanna, ani moja mama, tylko zwyczajna, świeżo poznana Eliza. Nie negowała, nie przekrzykiwała, nie krytykowała, a bardzo skrupulatnie słuchała, co jakiś czas kiwając głową. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam się szanowana.
Zwierzając się Elizie poczułam rodzącą się między nami nić porozumienia.Gdy zakończyłam swoją opowieść ona uważnie mi się przyjrzała. Nie powiedziała ani słowa, dopiero po paru minutach otworzyła usta.
- Co czujesz myśląc o Sarze?
Spuściłam głowę, wpatrując się w czubek własnych skarpetek. Co czułam? Przed oczami stanęła mi jej twarz, gdy uśmiechała się do mnie i przywoływała, aby mnie pocałować, w następnej chwili siedziałyśmy już w naszej pamiętnej restauracji, a później ze złością na twarzy wymierzała mi klapsy.Po policzku poleciała mi łza. Jedna łezka, którą bardzo szybko przetarłam dłonią.
- Nic nie czuję - odparłam, chociaż bardzo dobrze wiedziałam, że za nią tęsknię. Kochałam ją, ale miałam też do niej wyrzuty. Nie prosiłam jej o to, by mnie zmieniała, by wymazała ze mnie spory kawałek pewnej siebie Kosmy, zostawiając jedynie bezdenną próżnię - Musze zapalić - rzekłam - Możemy wyjść na chwilę?
- Nic się nie przejmuj - powiedziała, wstając. Po chwili przyniosła popielniczkę w kształcie płuc - Pal tutaj.Wyjęłam paczkę z kieszeni i jakaż była moja radość, gdy dostrzegłam w niej ostatniego papierosa. Odpaliłam go, powoli i dokładnie zaciągając się. Pragnęłam, aby dym wypełnił każdą moją komórkę...
- Co do cholery? - zapytałam zdziwiona, po tym jak skiepowałam na popielniczkę. Przestraszyłam się dźwięku jaki nagle rozległ się w naszym otoczeniu. Kaszel, przypominający kaszel gruźlika, u Elizy wywołał śmiech, natomiast u mnie dezorientację.
- Tak na rozluźnienie atmosfery - odparła widząc moją zbitą z pantałyku minę - Nie jesteś głodna?
Wcześniej nie myślałam o jedzeniu, aczkolwiek jak mnie o to zapytała, zaburczało mi w brzuchu. Nie uszło to uwadze Elizy, która wstała i zaczęła wyciągać różne składniki z szafek.
- Jestem wegetarianką, więc jeśli liczysz na mięso, to nie uraczę Cię nim, ale mogę przygotować nam naleśniki z syropem klonowym.
Uśmiechnęłam się, słysząc, że Eliza jest wegetarianką. Sara niestety jadła mięso i często negowała moje poglądy, twierdząc, że to głupota i że tym świata nie zbawię.
- Co się głupio uśmiechasz?Spojrzałam na nią i doznałam szoku. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na jej wygląd: czarna spódnica z wysokim stanem, idealnie przylegająca do ciała, koszula w czerwono-czarną kratę, zawiązana tuż pod piersiami i czarno-czerwona bandana przewiązana między wysoko uniesioną grzywką, a upiętymi włosami. A na nogach słodkie puchowe pantofelki. Wyglądała tak ślicznie!
- Podbijam pytanie - nawet nie zauważyłam kiedy znalazła się przy mnie, machając mi dłonią przed oczami. Nie miałam pojęcia, co mną opętało, ale złapałam ją za nadgarski i przyparłam do lodówki, o która wcześniej się opierała. Nie pocałowałam jej, a jedynie zliżyłam do niej swoje usta szeptając:
- Cóż za zbieg okoliczności. Ja również nie jem mięsa - zrobiłam pauzę - Czy zdajesz sobie sprawę jak seksownie wyglądasz w tej obcisłej spódnicy?
Poczułam jak jej oddech robi się urywany, a źrenice rozszerzają się. Przestrzeń między nami zmniejszyła się, co sprawiło mi dużą przyjemność. Przyjemna cisza otuliła nasze ciała, nerwy wyparowały. Przyznam, że wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że Eliza zamknęła oczy, gotowa do pocałunku. Bez zapowiedzi odsunęłam ją od siebie i zapytałam:
- Czy mogę się gdzieś odświeżyć? Muszę wyglądać fatalnie...
Nie miałam wtedy na myśli odświeżenia się w celu przygotowawczym, po prostu potraktowałam to jako swego rodzaju wymiganie się od tego, co potencjalnie mogło się stać lada moment.
- Tak, na lewo masz łazienkę, a w szafce nad pralką są czyste ręczniki i szczoteczki do zębów. Poradzisz sobie?
Skinęłam głową, starając się na nią nie patrzeć. Zdawałam sobie sprawę, że moje zachowanie mogło ją zrazić, ale nie mogłam sobie pozwolić na zranienie kolejnej osoby. Nie na tym życie polegało.
Weszłam pod prysznic i pozwalałam gorącym kroplom wody smagać moje ciało. Para ogarnęła całą łazienkę i unosiła się, tworząc delikatną osłonkę przed światem zewnętrznym. Wzięłam stojący półeczce szampon, nalałam troszeczkę i wmasowałam we włosy. Wraz ze spłukującą się pianą zmywałam z siebie brudy dnia wcześniejszego; cały zapach alkoholu, spoconych ciał, dziwki, którą wykorzystałam i dymu papierosowego poszedł w zapomnienie. Na włosach pozostał jedynie świeży zapach pistacji. Na dłoń wylałam kokosowy żel pod prysznic, który powoli wmasowywałam w każdy skrawek skóry: zaczęłam od szyi, później ramiona, piersi, które pod wpływem dotyku zrobiły się twarde, brzuch, podbrzusze, nogi. Całe swoje ciało dotykałam powoli, z namaszczeniem, uświadamiając sobie jak bardzo przez ostatnie miesiące cierpiało. Mimo, że Sara parokrotnie masowała je po zakończonym akcie seksualnym, to ono nadal było skrzywdzone. Zresztą... Jakie znaczenie miały blizny czy siniaki, które zeszły po miesiącu, skoro najgorsze nadal zostało w mojej pamięci i nie prędko się z niej ulotni. Po opłukaniu ciała przeszłam do umycia mojej kobiecości: zjechałam dłonią wzdłuż wzgórka, szukając na nim blizn od pejcza, jednak i ono pozostało bez skaz. Posuwając się coraz niżej, odczułam dziwną potrzebę zbadania mojego ciała. Dłonie przesunęłam na pupę i ku mojemu rozczarowaniu ona nie miała tyle szczęścia, co pozostałe części ciała. Wyraźnie wyczuwalne bruzdy przecinały skórę w różnych miejscach; począwszy od krzyża do najniższych partii ud. W czym te partie ciała były gorsze od tamtych? Czym zawiniły? - zastanawiałam się, starając się wyczuć ich fakturę. Cieszyłam się, że moje ciało nie jest obolałe, jednak ślady wcześniejszego cierpienia na nim nadal tkwiło.- Kosma? Wszystko dobrze? - usłyszałam ciche pukanie i zdenerwowany głos Elizy.
- Tak, tak. Już wychodze - odkrzyknęłam. Nie wiedziałam, kiedy straciłam poczucie czasu, ale wycierając ciało ręcznikiem, poczułam dziwne odprężenie jakiego przez cały miesiąc nie mogłam zaznać. Nie miałam pojęcia czyja była to zasługa; czy rozmowy z Elizą, czy jej magicznego prysznicu, aczkolwiek nie chciałam tego rozkładać na czynniki pierwsze. Owinęłam się ręcznikiem, nie chcąc ponownie ubierać śmierdzących ubrań i poszłam w kierunku kuchni w której Eliza nakładała naleśniki na talerze.
- Mogę mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę? - zapytałam, zwracając tym samym jej uwagę na siebie.
Ona odwróciła się i zbyt uważnie zmierzyła mnie od góry do dołu. Dobrze wiedziałam co jej chodzi po głowie.
- Tak? - jej głos bliski był szeptu.- Pożyczyłabyś mi jakieś swoje ubrania? Chodzi mi o spodnie i jakąkolwiek koszulkę - sprecyzowałam, uzmysławiając sobie jaki styl preferuje. O nie, nie ubiorę żadnej kiecki - dumałam - Już bym wolała wyprać ręcznie tamte ożygane ubrania i wracać w mokrych.
- Jasne. Czy będzie ci przeszkadzać, jeśli dam ci moje sportowe ubrania?
Słysząc słowo sportowe ubrania moje sumienie uspokoiło się, nie miałam żadnych zarzutów, by nosić ubrania sportowe. Eliza parę chwil później do ręki podała mi długie spodnie dresowe i obcisły top i do tego bluzę zakładaną przez głowę. Wciągnęłam to na siebie i jak nowo narodzona zasiadłam z nią do wspólnego śniadania. Zastanawiałam się jakim cudem wynagrodzę jej tą dobę, ale po chwili stwierdziłam, że nie ma sensu zatruwać sobie dalej rozumu.
- Nie rozmawiałyśmy jeszcze tylko o jednym - zakomunikowała Eliza, a kawałek naleśnika, który planowałam wziąć do buzi, zastygł w powietrzu. Błagałam, aby nie było to, o czym myślałam.
- Dlaczego tamtego dnia najpierw się ze mną przespałaś, a później odeszłaś bez słowa?***
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania każdego, kto czyta moje opowiadanie ;) Tak jak ostatnio minimum 75 gwiazdek i 5 komentarzy ;) Może was tym jakoś zmotywuje :D
Na moim profilu znajdziecie drugą, pisaną w 2010 roku na blogu opowieść o uciekaniu czarownicy przed prześladowcami (Krwawa róża) oraz one shota o tajemniczej Tajemnicy bieli. Jeśli podoba się wam mój styl pisania, to poświęćcie chwilkę również i na tamte wypociny ^^
CZYTASZ
Bolesne ukojenie - lesbian love story
RomanceOpowiadanie, w którym ciężko o złoty środek. Nie znajdziesz tu prawdy, ani kłamstwa. Nie określisz kto ma rację, a kto kłamie... Jej usta wpiły się mocno w moje usta na wpół otwarte ze zdziwienia. To było takie nierealne. Złapała mnie mocno za włosy...