Rozdział 36 (+18 )

11.5K 245 13
                                    

Dedykowane Beagoulddingger za talenty detektywistyczne. Jako pierwsza trafiłaś w sedno.

W tamtym momencie mój świat runął na miliony kawałeczków, które mieniły się tysiącem barw. Tymi barwami były moje myśli, które w tamtym momencie przelatywały przez mój umysł. Nie wiedziałam co mam myśleć na tamten temat, jak interpretować obraz który pojawił się przede mną. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś żart. Może w około mnie znajdowały się kamery, a Pilkington postanowił zgłosić mnie do programu typu "Mamy cię", ale gdy po kilku sekundach nikt nie przybiegł z kwiatami, obaliłam tę tezę.
O pomyłce nie było mowy. Specyficzny ubiór nie dawał mi pola do jakichkolwiek obiekcji; czerwona rozkloszowana sukienka, zapewne jej ulubiony perłowy naszyjnik i czarne koturny. Niewiele kobiet w dojrzałym wieku było w stanie w ten sposób wyjść na ulicę, raczej był to styl pasujący do osiemnastoletniej dziewczyny.

Wszystko byłoby do wytłumaczenia, ale nie to co ujrzałam później. Zapewne gdyby się tłumaczyła uwierzyłabym, że rodzice prosili ją o opiekę nad chłopcem, ale mężczyzna, który pojawił się u jej boku z góry zaprzeczył wszelkim logicznym lub mniej sensownym tłumaczeniom.

Zacisnęłam dłonie w pięści, w jednej sekundzie złość opanowała moje ciało. Jakiś skurwysyn całował ją. Kto dał mu przyzwolenie?! Chwilę później kubeł lodowatej wody chlusnął na moją twarz; okłamywała cię, cały czas cię okłamywała, wmawiając ci, ze to Ty jesteś tą gorszą, a koniec końców to ona cię zdradziła. Rozwiązanie nasunęło się samo; to właśnie Eliza dała na to placet. Mężczyzna wyszedł z taksówki i otworzył przed nimi drzwi; dziecko zapiął w foteliku, a kobietę objął w talii i namiętnie pocałował. Zastanawiałam się jak rozegrać kartami; podejść czy czekać na nią w mieszkaniu i wtedy zmusić ja do szczerej spowiedzi. Postanowiłam zaryzykować: ruszyłam w ich kierunku, chcąc jej pokazać, że już się nie wywinie, jednak nim do nich dotarłam oni odjechali z piskiem. Zastanawiałam się, gdzie mogli pojechać oraz jakim cudem nie zauważyłam, że Eliza znika z domu? Czyżbym była zaślepiona czubkiem własnego nosa?
Pilkington stanął obok mnie i uważnie mi się przyglądając, zadał pytanie:
- To ona? - między jego brwiami pojawiła się cienka zmarszczka wskazująca na głębokie rozmyślania. W końcu dedukcja pijanych ludzi nie była tak szybka jak trzeźwych.
Skinęłam głową i ruszyłam w stronę klubu do którego mieliśmy się udać. Noc była jeszcze długa, a ja nie zamierzałam spędzić jej na zamartwianiu się.

Blondynka siedząca obok mnie była bardzo seksowna. Jej pełne piersi, wyeksponowane dużym dekoltem falowały w rytm jej ruchów. Spojrzałam w stronę barmana, i zamówiłam dwa drinki. Barman według moich wskazań, postawił jednego przed blondynką, drugiego obok mnie. Blondynka z uśmiechem odwróciła się w moją stronę .

- Dziękuję za drinka, ale nie jestem lesbijką - odparła, ciepło na mnie spoglądając.

Zaśmiałam się głośno ignorując jej przywitanie.

- Kosma jestem, a ty? - spytałam podając jej dłoń.

- Liliana - dała odpowiedź, wymieniając ze mną uścisk.

- Liliana... Jakie piękne imię. Doskonale pasuje do tak ślicznej dziewczyny jak ty - rozpoczęłam swoją tandetną gadkę - Z kim tutaj przyszłaś? - zapytałam.

- Dziękuję za komplement. Przyszłam z przyjaciółką, ale gdzieś zniknęła - odpowiedziała, rozglądając się po klubie. Na jej twarzy widać było zmieszanie i chęć ucieczki, musiałam ją jakoś powstrzymać.

Przysunęłam się do niej, aby nie musieć się z nią przekrzykiwać i zapytałam czym się interesuje.

Wbrew panującym stereotypom na temat blondynek, Liliana była bardzo inteligentna. Pracowała jako dentystka i do tego chodziła na studia z chirurgii dentystycznej. O swoim zawodzie opowiadała z pasją, nie wykazując nawet najmniejszej oznaki obrzydzenia do wyrywanych zębów, czy nacinanych dziąseł.
- Słyszałam, że największy procent samobójców jest wśród dentystów - zaczepiłam.

Bolesne ukojenie - lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz