21.

452 42 23
                                    

Obudziłem się czując ciepłe miękkie ciało które czule mnie otulało. Słyszałem nawet bicie serca. Od razu kiedy zdałem sobie z tego sprawę mimowolnie się uśmiechnąłem a pod wpływem rumieńców opuściłem głowę w dół co sprawiło że oparłem się czołem o klatkę piersiową chłopaka.

- Wyspany? - zapytał dziwnie przyjazny głos Toyi.
- Oh...emm no powiedzmy - odpowiedziałem lekko się zawstydzając.

Nie wiedziałem że Dabi nie śpi. Szybko podniosłem głowę w nadziei że rumieniec na mojej twarzy nie jest aż tak widoczny. Wtedy nasze oczy spotkały się na co nie byłem totalnie przygotowany. 

- Hawks wszystko w porządku? Masz gorączkę? - zapytał zmartwiony przykładając na pół spaloną dłoń do mojego czoła i policzków.
- Um tak tak tylko trochę mi gorąco - odpowiedziałem nie mając żadnego innego pomysłu.
- A sorry, temperatura mojego ciała jest wyższa niż u innych, to pewnie dlatego ci gorąco, już sobie idę - powiedział w lekkim pośpiechu i zszedł z łóżka przeciągając się przy tym - pójdę po jakiegoś lekarza, na pewno boli cię skrzydło.

Dopiero wtedy uświadomiłem sobie że cały czas czuję tępy ból skrzydła.

Toya sprowadził do mnie lekarza który wstrzyknął mi znieczulenie a później boje wyszli z sali.

Zostałem sam ze sobą. W pomieszczeniu rozchodziła się nie przyjemna cisza którą przerywało tylko tykanie zegara ściennego. Przyłożyłem sobie chłodne dłonie do policzków. Były rozgrzane i jestem pewien że okropnie czerwone. Na samą myśl tego uśmiechnąłem się skrycie. Po chwili do sali wrócił Toya. Nie wyglądał na smutnego więc chyba nie mam się o co martwić.

- No to tak, rozmawiałem z lekarzem i powiedział że mogą cię wypisać do domu, musza tylko założyć ci dodatkową uprząż na skrzydła żeby złamanie się nie przemieściło ale raczej nie potrwa to długo. Kolejna sprawa jest taka że dostaniesz tabletki które pomogą ci przetrwać tak żebyś przypadkiem nie odpierdalał jak zaczniesz być czysty. Jest tylko jeden problem, będziesz musiał przyjmować kroplówkę więc ogólnie to masz 2 opcje, albo wychodzisz jutro ze mną do domu i masz zakaz jakichkolwiek ciężkich aktywności fizycznych albo zostajesz tutaj i nie możesz iść nawet sam się wyszczać. To co wybierasz? - zapytał pewny że wybiorę opcję nr jeden.
- Może zostanę w szpitalu - zacząłem udając śmiertelną powagę.
- No, tak myślaaaaa co? - stał będąc lekko w szoku i zaraz po tym nastała grobowa cisza, jedyny dźwięk jaki był słyszalny to mucha latająca gdzieś w koncie.
- ...
- ...
- ...
- ... No przecież żartuję! - wykrzyczałem roześmiany.
- Ta bardzo śmieszne  - skomentował i skierował się w stronę wyjścia
- Ej no gdzie idziesz? -  zapytałem nadal się podśmiechując.
- Do domu, przecież wolisz zostać tu, prawda? - zapytał patrząc na mnie przez ramię. 

Jego wzrok nie był łagodny, to nie było żartobliwe spojrzenie, on nie mówi poważnie prawda?

- Ej nie płacz, przecież żartuję - powiedział po chwili szybko do mnie podchodząc. 

Dopiero wtedy poczułem że po moich policzkach poleciało kilka łez.

- Przepraszam, nie sądziłem że to cię urazi Hawks, przecież bym cię nie zostawił.
- Nie to... ja nawet nie poczułem że płacze nic się nie stało... 

|Następnego dnia|

Obudziłem się około godziny 11. W zasadzie to Dr. Toga mnie obudziła.

- Pomogę ci się przebrać dobrze? - powiedziała nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego.

Kiwnąłem jedynie głową a znak że się zgadzam a ona podeszła do mnie, postawiła na stoliku nocnym papierową torbę.

- Kąd to pani ma? - zapytałem zdezorientowany.
- Toya mi to wczoraj zostawił. - odpowiedziała nadal na mnie nie patrząc.

W torbie były wybrane przeze mnie ubrania ale przerobione tak żeby nie przeszkadzały moim skrzydłom. Po kolei zaczęła wyciągać Beżowe spodnie cargo, czarną dostosowaną do mnie bluzkę z krótkim rękawem chyba z jakimiś aniołkami i bieliznę. Nie miałem nic przeciwko nagości, byłem już do niej przyzwyczajony ale kiedy blondynka zaczęłam mnie rozbierać poczułem się nie swojo. Może dla tego że nigdy nie rozbierała mnie kobieta albo coś. Na szczęście kobieta szybko założyła mi bieliznę, spodnie a potem pomogła mi założyć bluzę i ją zapięła. Byłem gotowy, A przynajmniej tak mi się wydawało.

- Toya kazał ci jeszcze przekazać to, chłodno dzisiaj na dworze. - Powiedziała i podała mi skórzaną, ciemnobeżową kurtkę z takim barankowym materiałem w środku. Była oczywiście dostosowana do skrzydeł. Pasowała zupełnie jakby była szyta na miarę. Jednym słowem była idealna dla mnie. Toga założyła mi ją i chwilę później podprowadziła pod moje łóżko wózek inwalidzki.

- Musze? - zapytałem z niechęcią w głosie.

Kobieta przez chwilę milczała ale ostatecznie przewróciła oczami, odstawiła wózek i podała mi dłoń żebym mógł się podnieść. Razem poszliśmy korytarzem do windy i nastał ten nie zręczny moment...

---

Spuszczony Z Łańcucha |mha| Dabi x Hawks +13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz