42.

101 11 7
                                    

| Toya |

- Nic. Totalne zero. Jak to jest możliwe że żadne kamery ani żaden przechodzień nie widziały chłopaka z 3 metrową rozpiętością skrzydeł?- zapytałem padając na łóżko i zakrywając twarz jedną z poduszek.
- Nie dziwię się, było późno kiedy uciekł a kamery nie są skierowane w niebo tylko na chodnik. - powiedział Shoto i oparł się o framugę.
- Jak ja mam go znaleźć? Jak go odzyskać? - zapytałem po części brata a po części skierowałem to pytanie do wszechświata. - jak mam sprawić żeby znów był przy mnie?

| Hawks |

- Mirko...
- Tak ptaszku?
- Słuchaj... naprawdę dziękuje ci za gościnę i dobrą radę ale, miałem wyjść po śniadaniu a jest już 20. Niestety muszę się zbierać, Toya pewnie zaczyna się martwić.
- Na pewno nie chcesz zostać na kolejną noc? - zapytała Mirko nachylając mi się nad ucho.
- Nie sądzę żeby to był dobry pomysł, poza tym i tak cały dzień leżymy za kanapie i oglądamy kreskówki. - powiedziałem odsuwając się lekko od kobiety.
- No i? Nie powiesz chyba że było nie fajnie prawda ptaszku? - dopytała przeciągając nie naturalnie i dotknęła mojego policzka tak że mój wzrok był skierowany na nią. - wiesz, zawrze możemy porobić coś zupełnie innego.

Wtedy poczułem delikatny, wilgotny oddech na moim uchu a chwilę po tym dłoń Mirko już spoczywała na moim udzie.

- M-mirko - powiedziałem pół szeptem a potem już nic nie byłem w stanie dodać.

Zamarłem w bezruchu. Jedyne co byłem w stanie zrobić to obserwować jak kobieta powoli wpełza na moje kolana i podwija rozciągniętą koszulę nocną.

- Daj rękę... - wyszeptała a ja posłusznie wykonałem jej rozkaz.

Pod palcami poczułem ciepłą, gładką pierś a na ustach poczułem delikatne wargi Mirko.

- Moje serce zabiło ale tak nie znajomo. To nie było podniecenie ani przyjemne uniesienie. To był wstyd. Czyste zmieszanie całą tą sytuacją.

Mirko chyba też to poczuła bo cofnęła się ode mnie i zawstydzona poprawiła opadnięty na twarz kosmyk włosów.

Między nami zapanowała nie zręczna cisza którą postanowiłem przerwać.

- Wiesz ja... - zacząłem nie śmiało jednak kobieta natychmiast mi przerwała.
- Masz rację, powinieneś już lecieć - powiedziała i szybko poszła do sypialni.

Zmartwiony poszedłem za nią. Dotarłem do sypialni w której już przywitało mnie chłodne wieczorne powietrze. Podszedłem do kobiety patrzącej w pustkę i... przytuliłem ją.

- Dziękuję za pomoc - powiedziałem i już miałem wykazywać jednak coś mnie tknęło.

Sięgnąłem do jednego z moich skrzydeł i wyrwałem z niego małe piórko. Popatrzyłem na nie przez chwilę po czym wręczyłem je widocznie zawstydzonej kobiety.

- Kiedyś się odwdzięczę. - powiedziałem i jednym machnięciem skrzydeł wybiłem się w nocne niebo i poleciałem w stronę domu... mojego domu.

|Toya|

- Odpocznij bracie, jutro będziemy dalej szukać, obiecuję. - powiedział idąc w stronę bramy.

Bez słowa zamknąłem za nim drzwi i oparłem o nie czoło.

- Gdzie jesteś Hawks? - zapytałem po czym skierowałem się do mojej sypialni.

Podniosłem z podłogi taśmę i dokleiłem do końca folię zastępującą mi nie dawno zbite okno. Zaraz po tym położyłem się na wznak na zimnym, pustym łóżku. Wiedziałem że nie zasnę, nie byłem w stanie. Byłem tylko w stanie leżeć i patrzeć w pozostałe okna. Słuchałem szelestu folii i gry świerszczy mieszkających w ogrodzie. Mijały sekundy, minuty a potem pewnie godziny których upływ nie znaczył dla mnie nic. Powoli przestawałem widzieć nocne niebo a odgłos świerszczy zaczął zatracać się i brzmieć jak słabe echo na którym nie warto się skupiać.

W pewnym momencie obudził mnie głośniejszy dźwięk foli a do pokoju wpadł podmuch chłodnego powietrza. Natychmiast zerwałem się z łóżka

- Hawks!? - zawołałem z nadzieją która szybko uleciała.

Okazało się że mocniejszy podmuch zerwał folię z okna. Leniwie zwlokłem się z łóżka i ponownie dokleiłem folie do framugi. Kiedy skończyłem chciałem wrócić do łóżka jednak zobaczyłem stojącą przed sobą postać.

Ze strachu odskoczyłem z wrzaskiem. Zrobiłem to na tyle gwałtownie że już prawie wypadłem jednak w ostatniej chwili chwycił mnie dłoń. Dłoń drobna, chuda i delikatna.

- Hawks... - wyszeptałem odzyskując równowagę. Staliśmy twarzą w twarz,  oko w oko, serce w serce.
- Cześć Toya - powiedział spokojny i kojący głos. - przepraszam że tak zareagowałem i obiecuję że t...

Nie pozwoliłem mu dokończyć najzwyczajniej rzuciłem się na Hawksa i wtuliłem się w jego ramie.

- Błagam cię nie rób min tak więcej. Za mocno cię kocham żeby cię stracić. - Powiedziałem bez namysłu.
- Wiesz, wydaje mi się że... ja też - wyszeptał a ja poczułem jak rozpływam się w tym niepewnym ale tak ważnym wyznaniu.

Obudziłem się wraz ze wschodem słońca. Leniwie otworzyłem oczy i rozejrzałem się dookoła. Pokój wyglądał tak jak co dzień z jednym wyjątkiem. Na moim torsie leżał Hawks. Chłopak rozwalił się jak żaba na liściu zajmując prawie całe łóżko ale ja miałem to gdzieś. Najważniejsze jest to że miałem go znów przy sobie. Nagle z dołu usłyszałem dzwonek do drzwi. To musiał być Shoto. Wczoraj z tego wszystkiego zapomniałem mu powiedzieć że Hawks się znalazł.

Ostrożnie zsunąłem z siebie chłopaka i zszedłem na dół żeby otworzyć.

W momencie w którym otworzyłem drzwi do domu bez żadnego dzień, dobry ani pocałuj się w dupę wszedł mój menager i z miejsca zaczął pierdolić tym swoim okropnie wkurzającym głosem.

- Dabi, ile można do ciebie dzwonić!? Nasi sponsorzy chcą mnie rozszarpać za to na ilu sesjach i pokazach się nie pojawiłeś. Dzisiaj mija już 3 wyznaczony przez nich termin i jeśli nie wyślemy im dzisiaj portfolio z twoim boskim ciałem w ich fatałaszkach to wszyscy zostaniemy wywaleni na zbity pysk!
- Oh... no tak. Bardzo przepraszam Panie Hizashi. Miałem bardzo trudny okres i musiałem się zająć pewnymi sprawami i...
- Toya? Co tu się dzieje? - Zapytał ospale stojący na schodach Hawks który właśnie przecierał jeszcze śpiące oczy.
- P-panie Dabi. - powiedział nagle zaszokowany Hizashi. - a cóż to za wspaniały ptak?
- Oh to jest... - zacząłem ale nie byłem w stanie skończyć bo Hawks sam odparł na pytanie.
- Jestem przyjacielem Dabiego, zachlałem się wczoraj i musiałem prosić Pana modela o podwózkę. Pewnie w pośpiechu zapomniał telefonu.
- Hm no dobrze rozumiem ale ja się do niego prawie 3 tygodnie próbuję dodzwonić. - Odparł splatając ręce na piersi.

No to mamy problem...

---

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Spuszczony Z Łańcucha |mha| Dabi x Hawks +13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz