- Hawks? - Hawks!
Nagle usłyszałem wołanie Dabiego. Rozejrzałem się i faktycznie staliśmy na poboczu, piosenka już minęła ale ja nadal czułem zmysłowy dreszcz na całym moim ciele.
- Wszystko dobrze? Cały czas patrzysz się na mnie nieobecnym wzrokiem. Nie odleciałeś czasami? - zapytał zbliżając się do mnie i zaglądając uważnie w moje oczy.
Byłem w tamtym momencie w takim szoku że nie byłem w stanie nic odpowiedzieć. To... to były zwidy! Jak to jest możliwe, przecież to było takie... realne... tak intymne i cudowne.
- Hawks!
- Nie... to nie... - zacząłem ale nie byłem w stanie opanować oddechu.Zupełnie nie rozumiałem co się właśnie stało. Natychmiastowo poczułem się jakby ktoś wbił mi nóż w serce które ledwo co zacząłem sklejać do kupy. Gdy patrzyłem w zmartwione lecz pozbawione namiętności oczy mojego właściciela czułem się taki... zagubiony i zawstydzony że moja głowa kiedykolwiek wytworzyła tę wizję.
Moje mroczne myśli zaczęły coraz mocniej wciągać mnie w okropną i zimna otchłań paniki, ale nagle poczułem ciepłą dłoń, dłoń która właśnie ocierała płynącą mi po policzku łzę. Wtedy całe te zmartwienia gdzieś się schowały a ja zobaczyłem nie tylko oczy ale tez cały zatroskany wyraz twarzy Toyi. Chłopak wyglądał zupełnie tak jakby chciał mi nieba uchylić żebym tylko poczuł się lepiej.
Na moment przymknąłem oczy i nie znacznie odsunąłem się od kierowcy. Wziąłem głęboki wdech. Po chwili na nowo otworzyłem oczy i zacząłem wpatrywać się w nie wielki ekran radia.
- Jedźmy do domu - mruknąłem nie spuszczając wzroku z ekranu.
Toya wykonał gest zupełnie tak jakby chciał jeszcze coś dopowiedzieć jednak ostatecznie nie powiedział nic. Silnik przyjemnie ryknął a samochód na nowo włączył się do ruchu drogowego.
Cała nasza podróż minęła w absolutnej ciszy, tym razem nawet radio nie wydawało z siebie dźwięków. Pewnie Dabi je wyłączył i może zapomniał włączyć... albo nie chciał żeby dźwięk go rozpraszał.
Po dłuższym czasie Toya wjechał na podwórko i wysiadł z samochodu. Ja tego nie zrobiłem, potrzebowałem chwilę posiedzieć i... nie wiem w zasadzie jaki miałem cel. Może chciałem pobyć sam, a może po prostu... nie chciałem uwierzyć że ten piękny sen na jawie był tylko i wyłącznie snem.
Moja samotność nie utrzymała się za długo. Mogłem się tego spodziewać, dziwne by było gdyby Toya zignorował moją nieobecność.
- Hej, czemu nie wysiadasz? Źle się czujesz? - zapytał od razu kiedy tylko otworzył drzwi od strony pasażera.
- Czy mogę zostać w samochodzie sam na jakiś czas? - zapytałem ledwo słyszalnym głosem.
- No jasne jeśli tego potrzebujesz - oparł lekko zakłopotany i delikatnie zamknął drzwi z powrotem.Przez chwilę obserwowałem mojego właściciela jak oddala się od samochodu i kieruje się za dom. Potem zdjąłem ze stóp klapki które dostałem w szpitalu i podkurczyłem nogi aż do klatki piersiowej tak że mogłem się zwinąć w kłębek. Niestety moja bezpieczna przestrzeń pod skrzydłami jak na razie nie wchodzi więc schowałem po prostu twarz opierając czoło na kolanach.
Toya... Toya... Toya... on... czy on... może najpierw czy ja? Czy ja jestem wart miłości? Czy można mnie kochać? Jestem już "zużyty" oczywiście że nie można mnie kochać... po co komu zniszczone zabawki skoro można mieć nowe, śliczne i... nie takie jak ja...
Toya nie mógł by mnie kochać... a czy ja go kocham? Czy jestem zdolny pokochać? Co to tak na prawdę znaczy "pokochać" skąd mam wiedzieć jak kochać? Skąd mam wiedzieć że czuję cokolwiek do... do własnego właściciele... jak to żałośnie brzmi... nawet nie wiem czy ja jestem gejem. Skąd miałem wiedzieć skoro nigdy nie byłem blisko z kobietą... nie kochałem rozmawiałem z żadną jakoś długo ani nie widywałem ich tak często jak facetów. Mimo to nawet jak jakąś widziałem nie czułem się tak jak ,na przykład, teraz. To uczucie... kiedy niemal poczułem Dabiego... jego dotyk, jego usta... To było coś magicznego...
Obudziłem się w ciepłym pomieszczeniu a całe moje ciało było dokładnie owinięte kocem. Chwilę mi zajęło żeby zrozumieć że jestem w biurze Dabiego i leże na nie wielkiej sofie. W pomieszczeniu panował półmrok bo jedynym źródłem światła była lampka stojąca na biurku. Kiedy rozejrzałem się dokładniej nigdzie nie zobaczyłem mojego właściciela ale po chwili usłyszałem jak ktoś wchodzi po schodach. Poczekałem chwilę i zobaczyłem Toyę powoli wchodzącego do pomieszczenia z kubkiem. Zacząłem bacznie obserwować co robi mój właściciel ale nie za długo bo kiedy Toya odłożył kubek na biurko obok laptopa zwrócił się w moją stronę a kiedy zobaczył że nie śpię jego wyraz twarzy wyraźnie się zmienił. Wygląda jakby się cieszył że się obudziłem.
- Wyspałeś się? - zapytał łagodnie.
- Nie zbyt... czuję się zmęczony - odparłem zgodnie z prawdą.Kiedy to powiedziałem Dabi podszedł do mnie i ukucnął przed moją twarzą. Dopiero wtedy zauważyłem na jego nosie prostokątne okulary korekcyjne.
- Od kiedy nosisz okulary - spytałem zanim mój właściciel zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Oh od jakiegoś czasu, wiesz nie jestem już taki młody jak ty.
- Pff mówisz jakbyś miał co najmniej siedemdziesiątkę zaraz skończyć a masz ledwo co 27 lat? - stwierdziłem nie pewnie.
- No w styczniu już 28 - powiedział opuszczając swój wzrok na podłogę.Wtedy zorientowałem się że ja nie mam pojęcia jaka jest data.
- Toya?
- Hm?
- Od kiedy ty mnie masz i jaki jest miesiąc? - zapytałem mocno starając się brzmieć naturalnie.
- Oh um... mieszkasz tutaj gdzieś od początku września a dzisiaj mamy - zaczął spoglądając na telefon - 28 września.
- Hm... ja też już nie długo mam urodziny... - stwierdziłem smutno.
- Tak? A kiedy? - Zapytał tak jakby zapomniał że ja też musze mieć kiedyś urodziny.
- Z tego co pamiętam to pod koniec grudnia ale nie ma się z czego cieszyć - powiedziałem i jeszcze mocniej naciągnąłem sobie koc na twarz zakrywając przy tym nos.---
Dobra ja wiem, systematyka to nie jest jedna z moich najlepszych stron ale ważne że rozdziały wychodzą częściej niż flota (kto wie ten wie).
W każdym razie to pragnę powiedzieć że powinniście dziękować EriChisaki028
Ta osoba kopie mnie po dupie w komentarzu i jakimś cudem kiedy napisze ten komentarz to udaje mi się napisać rozdział. Nie wiem jak to działa ale dzięki że mnie pilnujesz, jestem mega wdzięczna ^-^
To tyle ode mnie i do następnego moje małe pulpeciki
CZYTASZ
Spuszczony Z Łańcucha |mha| Dabi x Hawks +13
FanfictionHandel ludźmi od zawsze zalewał świat. Posiadanie czyjegoś życia na własność i możliwość pociągania za sznurki to niesamowite doznanie na które pozwolić sobie mogą tylko nie liczni którzy nie boją się konsekwencji. Często są to bogaci i to od nich z...