1. Blanca

528 17 2
                                    

Ziarna piasku przyjemnie muskały opuszki moich palców. Wtapiając dłonie coraz głębiej, czułam lekką wilgoć oraz chłód podłoża. Na niebie nie było ani jednej chmury. Panował półmrok a na horyzoncie widoczne było jedynie zachodzące słońce. Szum morskich fal i poszczekiwanie wielkiego, czarnego psa było jedynym, czego w tym momencie potrzebowałam.

Po kilkunastu minutach leżenia na piasku, podniosłam się. Rozejrzałam się po plaży. Nie dostrzegłam ani jednej żywej duszy. Byłam tam zupełnie sama.

Ostatni raz złapałam w dłonie ziarna piasku. Uwielbiałam patrzeć, jak wysypują się pomiędzy moimi palcami. To było niezwykle relaksujące. Byłam tylko ja i ten piasek. Nic więcej się nie liczyło.
Otrzepałam niebieski koc i przerzuciłam go sobie przez ramię. Złapałam za czerwoną smycz Frankiego i ruszyłam w stronę wyjścia z plaży.

Wracając do domu, zawsze przechodziłam obok restauracji pani Catherine. Serwowane są tam moje ulubione croissanty z kremem śmietankowym. Od kiedy mieszkam w Charleston, bardzo często tu przychodzę. Właścicielka sklepu zna mnie od kiedy byłam małym dzieckiem. Mogłabym powiedzieć, że zastępuje mi mama.

Moja biologiczna matka zostawiła mnie i mojego ojca, kiedy miałam kilka miesięcy. Odeszła, zostawiając jedynie list z wiadomością, że wyjeżdża poza miasto i w najbliższym czasie nie zamierza wracać. Mój tata próbował się z nią skontaktować, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa. W mediach społecznościowych nie było po niej śladu. Powód jej wyjazdu pozostawał zagadką.

Odpięłam Frankiemu smycz i zawiesiłam kurtkę na wieszaku. Zapach uwielbianej przeze mnie potrawy rozchodził się już po całym domu.

- Ale pachnie! - zawołałam, kiedy tylko weszłam do kuchni.

- Makaron ze szpinakiem – specjalnie dla mojej córki – powiedział tata, ściskając mnie za ramię.

- Dziękuję, tato, ale nie trzeba było – mówiłam.

- Jutro jest twoje ostatnie rozpoczęcie roku szkolnego, kochanie. Trzeba to jakoś uczcić.

Mój tata był wspaniałym człowiekiem. Bardzo przeżył odejście mamy i całą miłość, którą do niej darzył, przenosi teraz na mnie. Powiedziałabym, że kocha mnie podwójnie mocniej. Bardzo się o mnie troszczy i nie chce, żeby kiedyś ktoś skrzywdził mnie tak, jak jego.

- Dziękuję, tato – powiedziałam ostatni raz, nie patrząc mu w oczy.

Mówienie o uczuciach było dla mnie bardzo problematyczną kwestią, co było mocno powiązane z dziękowaniem za wszystko, co dla mnie robi. Wiedziałam i czułam, że powinnam to robić, ale przychodziło mi to z trudem.

Po zjedzonej kolacji ruszyłam do pokoju. Od razu opadłam na miękki materac mojego łóżka i złapałam za komórkę leżącą na szafce nocnej.
Mój pokój nie był duży, jednak sporo się w nim mieściło. Obok drzwi wejściowych znajdowała się nieduża szafa, mieszcząca ogromną ilość moich ubrań. Do tej pory się zastanawiam, jak to wszystko się tam mieściło. Zaraz obok szafy stało jasno brązowe biurko z drewnianym krzesełkiem. Przy samym oknie mieściło się jednoosobowe łóżko z szafką nocną obok. Przy drugiej ścianie stała moja toaletka oraz biblioteczka. Ulubioną częścią mojego pokoju był znajdujący się w rogu, pomiędzy łóżkiem a toaletką – fotel wiszący. Uwielbiałam czytać książki, a to miejsce wydawało idealne.

Na Dnie Oceanu (Pierwszy Draft - Skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz