- A- Adrien... D- dlaczego? Co t-ty tu? J- jak? C-czemu?- Nie potrafiłam się wysłowić. Przecież Adrien to wspólnik moich braci. Po co miał by to robić. Zaczęłam się jeszcze bardziej trząść i panikować.
- Spokojnie Hailie, nie zabiję cię. - Uśmiechnął się pocieszająco- Po prostu twoi bracia zrobili dużo złego i teraz muszą zapłacić.
- A- ale co oni zrobili?
- Złamali zasady naszej gry. Teraz zapłacą za to najgorszą karę z możliwych.
- Ale czemu ja?
- Oh Hailie.... Twoi bracia zrobią dla ciebie wszystko. Jesteś dla nich oczkiem w głowie, jak najdroższa porcelanowa lalka. Zrobią dla ciebie wszystko. Nawet nie wiesz ile już wysłuchałem od twoich wszystkich braci jaka to ty piękna, jak wspaniała, jaka grzeczna i jaka mądra. Jesteś ich perełką, ich skarbem.- Tu się zatrzymał, a jego mina spoważniała.- Gdy raz podsłuchałem rozmowę twoich braci mówili że zrobią wszystko dla ciebie. Powiedzieli również że jesteś najważniejszą osobą u każdego z nich....
- A co mi teraz zrobisz? Zgwałcisz? Pobijesz? Zabijesz?- Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodziło, czego ode mnie chciał.
- Ty nadal nie rozumiesz?- Pokręcił głową.- Każdy z nich się załamie. Nie będą mogli nic zrobić. Ich relacje między sobą się pogorszą. Stracą to co dla nic najważniejsze. Czyli rodzinę. Wrócą do tego jacy byli zanim cię poznali.
- Jacy byli? - Nie za dużo mi opowiadali o tamtych czasach.
- Vincent będzie wyprany z uczuć i przygnieciony poczuciem winy że to przez niego. William prawdopodobnie stanie się znów oschły i lodowaty. Dylan, Tony i Shane wrócą do ciągłego upijania się i brania prochów by tylko zapomnieć o tej sprawie. A wszystkich będzie łączyło jedno. Każdy z nich załamie się psychicznie. Nie będą w stanie się po tym pozbierać. Pewnie kilka z nich będzie się chciało zabić. Ich życiem jesteś ty. Bez ciebie oni będą chcieli umrzeć.- Powiedział to uśmiechają się cały czas i patrząc mi się prosto w oczy. Zaniemówiłam. Jak można być takim okrutnym człowiekiem.