- J-ja...- Powiedziałam cicho.
- Jeszcze raz Hailie, nie usłyszałem.- Porywacz dobrze wiedział kogo wybiorę.
- Zostaw ich. Weź mnie.- Powiedziałam pewniejszym tonem.
-Nie! Hailie!- Krzyknął Shane.
-Dziewczynko, powiedz nas, poradzimy sobie.- powiedział Tony. On płakał.
- Hailie masz wybrać nas! My sobie poradzimy. Ty nic nie zrobiłaś!- Krzyknął Dylan który krztusił się swoimi łzami.
- No cóż Moneci. Hailie wybrała. Nic już tego nie zmieni. - Porywacz bardzo cieszył się z mojego wyboru. - No Hailie, możesz przegnać się ze swoimi braćmi.- Puścił mnie i popchał bliżej ich.
Podeszłam do każdego przytulając się i mówiąc że ich kocham. Każdy z nas płakał. Chłopcy próbowali mnie przekonać żebym zmieniła zdanie ale nie. Wybrałam tak już musiało zostać. W momencie gdy przytulałam się z ostatnimi Dylanem któryś z mężczyzn odciągnął mnie od niego, przerzucił jak worek ziemniaków i zaniósł do auta. Wychodząc słyszałam krzyki braci żeby wzięli ich. W aucie mężczyzna związał mi ręce, nogi, na oczy dał opaskę a usta zakleił taśmą. Gdy upewnił się że na pewno nic nie zrobię zapiął mi pasy i wyszedł z auta. Słyszałam krzyki braci. Po chwili wszyscy mężczyźni wyszli z domu i było słychać tylko otwieranie i zamykanie drzwi od aut.
Poczułam jak obok mnie siada jakiś mężczyzna. To był ten główny porywacz.-No Hailie jesteś bardzo odważna. Cieszę się z twojego wyboru, ale pamiętasz jak mówiłem że nie będę miły? Skorzystam z okazji i pozwól że zobaczę twoje ciało. - Skuliłam się tak mocno jak tylko mogła. Porywacz zdjął mi opaskę z oczu, a mi ukazał się Adrien Santan. Był bardzo zadowolony z mojej reakcji.
Po chwili zdjął mi też taśmę z ust ale zanim zdążyłam krzyknąć, przyłożył mi rękę do ust.