Obudziłam się następnego dnia o 14:37. Zrobiło mi się głupio, że tyle przespałam, ale najwidoczniej potrzebowałam tego snu. Gdy się odświeżyłam i ubrałam, zaczęłam się przekonywać żeby zejść na dół. I tak w końcu musiałam tam zejść, nie chciałam ale musiałam.
Gdy zeszłam do kuchni, byli tam wszyscy. Każdy był uśmiechnięty, jakby ostatnie dwa miesiące się nie wydarzyły.-Hej.- Przywitałam się cicho.
Każdy mi odpowiedział, a ja zaczęłam robić sobie kanapkę. Nie chciałam jeść dużo bo wiedziałam, że niedługo będzie obiad. Usiadłam do stołu z kanapką i zaczęłam jeść. Po dwóch gryzach zauważyłam, że jest cicho i poczułam wzrok moich braci na sobie. Podniosłam głowę i spojrzałam się na nich. Każdy miał zdziwioną i ucieszoną minę.
- Coś się stało?- Spytałam nie pewnie.
- Tak.- Powiedział uśmiechnięty Dylan.
-Co?- Nie wiedziałam z czego się tak cieszą.
- Jest kilka rzeczy na przykład to, że w końcu od dwóch miesięcy ze sobą wszyscy rozmawiamy i się jeszcze nie pokłóciliśmy.- Powiedział Shane.
- To, że w końcu ty z nami jesteś.- Rzekł Will.
- I to, że sama wzięłaś jedzenie, bez przypomnienia.- Powiedział uśmiechnięty Dylan.
Uśmiechnęłam się na te słowa.- Też się cieszę, że was widzę.- Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
Chłopcy zaczęli rozmawiać na różne tematy, a ja jadłam. Wstałam, by odłożyć talerz. Nagle nastała cisza i odezwał się Vincent.
- Dzisiaj przychodzi do nas Adrien Santan na kolację, więc proszę o normalne zachowanie. Upuściłam talerz, który rozbił się z głośnym hukiem o ziemię. Adrien Santan. Ten który mnie dotykał i groził. Poczułam jak łzy lecą mi po policzkach. Powietrze stało się ciężkie.
- Malutka co jest?- spytał spanikowany Will.
- Ej, młoda wszystko gra?- Tony zaczął machać mi ręką przed twarzą.
- Hailie, co się stało?- Nawet Vinc się przejął.
- A-Adr...- Przypomniałam sobie o jego groźbach w moim kierunku.- N-nie wszystko gra, jest git.
Uśmiechnęłam się sztucznie i chciałam pójść do siebie, gdy poczułam czyjąś rękę na mojej talii. Wzdrygnęlam się i dostałam ataku paniki.
- Hailie, co się dzieje?- To Dylan mnie zatrzymał.
- Debilu zapomniałeś jak reaguję na dotyk! Jeszcze w tym miejscu!- Krzyknął Shane na co też się wzdrygnęlam.
- Boże, Hailie przepraszam. Nie chciałem, zapomniałem. Proszę, Hailie spokojnie.- Nie odpowiedziałam mu. Zaczęłam się dusić i trząść, łzy spływały mi po policzkach.
Nagle zobaczyłam Tony'ego przede mną. Jego dotyku się nie bałam. On chyba też to wiedział.
- Hailie spokojnie, oddychaj. Chodź tu.- Tony rozłożył ramiona, a ja szybko podeszłam i się do niego przytuliłam.- Już Hailie, spokojnie. Widzisz? Dzisiaj rolę się odwróciły. Jesteśmy kwita? - Tony uśmiechnął się do mnie pocieszająco.
- T-tak.- Zaczęłam się uspokajać. W ramionach Tony'ego czułam się bezpiecznie.
- Czy ktoś mi wytłumaczy, o co tu chodzi?- Powiedział zdezorientowany Dylan.- Przez mój dotyk dostaje ataku paniki, a do Tony'ego się przytula?
- Właśnie jeżeli mogę się spytać. O czym wczoraj rozmawialiście?- Tym razem Shane się odezwał.
- O niczym.- Odpowiedziałam od razu.
- Hailie, muszę im powiedzieć.- Uśmiechnęłam się na słowa Tony'ego.
- Na pewno?- Nie chciałam żeby wyjawiał swój sekret dla mnie.
- Tak, na pewno. Chodźcie do salonu coś wam powiem.- Tony jak to powiedział już się tak nie uśmiechał.
- Więc dowiemy się kurwa o co tu chodzi?- Dylan bardzo szybko się niecierpliwił.
Wszyscy usiedli na kanapie, a Tony stanął na środku salonu.
- Każdy z was po porwaniu Hailie radził sobie inaczej: upijając się, bijąc się, milczeć, a ja pomagałem sobie tak.- Tony zdjął bluzę. Nie miał koszulki, więc było widać wszystkie rany.
Dylan nie wiedział co powiedzieć, Shane miał łzy w oczach, Will'owi upadł telefon który trzymał w ręce, a Vinc patrzył się z szokiem w oczach.
- Tony...- Will chciał coś powiedzieć, ale Dylan mu przerwał.
- Poczekajcie, ale jak Hailie się o tym dowiedziała?- Dylan był bardzo ciekawy.
- Też jeszcze mi nie powiedziała.- Tony wraz ze wszystkimi braćmi spojrzeli na mnie.
- Mówiłam, że porywacz pokazał mi filmik, na którym jesteście wy. Na jednym z klipów był Tony w koszulce na krótki rękaw. Wtedy zobaczyłam rany.- Powiedziałam prosto.
Każdy z braci coś myślał przez chwilę. Nagle odezwał się Vincent.
- Tony wiesz, że musimy porozmawiać?- Odezwał się Vinc swoim lodowatym głosem.
- Wiem, ale spokojnie już tego nie robię.- odpowiedział.
- Od kiedy?- Vinc kontynuował wywiad.
- Odkąd Hailie wróciła i zabrała mi wszystkie żyletki.- Powiedział Tony z uśmiechem.- Hailie już jest, więc nie muszę się codziennie zastanawiać czy Hailie żyję.
- Dobrze, ale teraz interesuje mnie coś innego. Hailie co się stało w kuchni, że tak zareagowałaś?- No i kolejny atak paniki. Zaczęłam płakać i się trząść. Tony jak to zobaczył, ubrał się i mnie przytulił.
- N-nie mogę po-powiedzieć...- Czułam, że Vincent się domyśla.
- Czy chodziło o Adriena?- No raczej, że Vincent się domyśla.
- N-nie nie ważne już.- Przy Tony'm uspokajałam się.
- Malutka, musisz nam powiedzieć co się dzieje.- Powiedział Will, zmartwionym głosem.
- W-wiem ale j-ja się bo-boje. - Gdy tylko myślałam o nim, zaczynałam się trząść.
- Hailie, jesteś z nami bezpieczna.- Dylan cały czas mi to powtarzał, ale ja bezpieczna czułam się tylko z Tony'm.
- O której Adrien będzie?- Chciałam zmienić temat.
- O 18:00. Hailie i tak będziesz musiała nam powiedzieć.- Vinc nie dał mi zrealizować mojego planu.
- Czy mogę iść do siebie?- Chciałam teraz być sama.
- Dobrze, jakby coś się działo, mów nam.- Vincent się martwił. Wow.
Nie chciałam iść na tą kolację. Ale gdybym nie przyszła Santan miał by problemy, a bracia coś podejrzewali. Raczej wątpię, że powstrzymam atak paniki na kolacji, ale postaram się.