10

901 25 10
                                    

Następnego dnia dowiedziałam się, że na 2 tygodnie wracam do szkoły.
Codziennie dostawałam kilku ataków paniki i nadal bałam się dotyku moich braci.
Will obiecał mi, że pojedziemy wszyscy razem do galerii w następnym tygodniu. Cieszyłam się, bo nigdy nie mieliśmy takiej okazji.

*Tydzień później*

Dzisiaj jadę z chłopakami do galerii o 13:00. Aktualnie jest godzina 12:21 i zaczęłam się szykować.

Gdy się wyszykowałam była 12:54. Moi bracia czekali już przy samochodach. Jechałam z Shane'em, Tony'm i Dylanem, a Vincent i Will jechali osobnym autem.
Gdy dojechaliśmy zaczęliśmy chodzić po sklepach. Po 3 godzinach chłopcy zdecydowali, że pójdziemy na lody do parku.
Gdy byliśmy w drodze poczułam wzrok kogoś na sobie. Zatrzymałam się, gdy zauważyłam co się dzieje. Wielkie czarne auto jechało z dużą prędkością w moją stronę. Nagle poczułam ogromny ból w głowie. Słyszałam krzyki moich braci, ale zrobiło mi się ciemno przed oczami i odpłynęłam.

Pov: Dylan

Zobaczyłem kątem oka, że Hailie nie idzie z nami. Obróciłem się do tyłu by zobaczyć gdzie jest. Zobaczyłem jak moja mała siostrzyczka stała ja posąg i patrzyła się na rozpędzone auto, które jedzie w jej stronę. Podbiegłem do niej, ale było za późno. Czarne auto zmiotło Hailie i odjechało. Pobiegłem do niej spanikowany. Miała wielką ranę na głowie i była cała we krwi.

Chłopacy coś tam krzyczeli ale nie odpowiadałem. Kartka przyjechała 5 minut później. Nie pozwoli żadnemu z nas z nią jechać.

W szpitalu okazało się, że musi mieć operację czaszki.
Załamałem się tak samo jak inni. Miała 50% szans na przeżycie.

Podczas operacji Hailie Tony wypalił z 10 paczek papierosów, a później zwymiotował gdzieś pod szpitalem. Shane siedział na ziemi i chował głowę w kolanach żebyśmy nie widzieli, że płaczę. Vincent siedział i patrzył się w jeden punkt odrzucając wszystkie telefony. Will ani razu nie usiadł na krześle. Zrobił więcej kroków niż nie jeden pielgrzym, a ja proponowałem dziesiątki, tysiące albo nawet miliony dolarów za uratowanie Hailie.

Po sześciu godzinach przyszła do nas pielęgniarka.

- Państwo Monet?- zapytała. Wszyscy stanęliśmy przed nią, no oprócz Tony'ego któremu zrobiło się słabo jak chciał wstać.

- Tak, to my.- odpowiedział Will

- Co z Hailie?- Zapytałem.

- Żyje?- Spytał Shane

Pielęgniarka uśmiechnęła się lekko.

- Żyje. Operacja się udała, do tygodnia powinna się obudzić.

Nogi mi się ugięły tak samo jak Shane'owi. Will zrobił się blady, a Vincent się uśmiechnął i odetchnął z ulgą. Tony pobiegł do łazienki znowu zwymiotować.

Gdy tylko przywieźli Hailie na salę, wszyscy do niej weszliśmy.

Przez cały tydzień Tony siedział na sali, Sahne też długo siedział, ja przyjeżdżałem codziennie na godzinę lub dwie, a Will i Vincent przez pracę przyjechali tylko kilka razy. Lekarze poinformowali nas, że jeżeli dzisiaj się nie wybudzi to już prawdopodobnie nigdy.

Pov: Hailie

Byłam w jakimś jasnym pomieszczeniu. Zaczęłam się rozglądać i po chwili zobaczyłam moją babcię.

- Babciu? Co ty tu robisz?

- Hailie drogie dziecko, musisz otworzyć oczy.- Babcia była blisko, ale nie mogłam jej dotknąć.

Rodzina Monet opowieść Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz