11. Jules

39 1 0
                                    

- Jules!- usłyszałam stłumiony krzyk Joela. Lekko otwarłam oczy ale i tak obraz był strasznie rozmazany.
- Jezu myślałem, że nie żyjesz.- spojrzałam się na niego. Czułam na policzku zaschnięte łzy które zaczęły naplywac mi od nowa do oczu. Joel miał zdziwiona minę w końcu wcześniej za bardzo nie wiedział mnie w takim opłakanym stanie.
- Byłaś w świetlikach wiesz jak otworzyć te kajdanki prawda?- poklepał mnie lekko w twarz żebym się ocknęła.
- Weź siekierę.- powiedziałam spoglądając się na przezroczyste pudełko na ścianie z siekierą ktora jest na specjalne okazje.

Joel wybił szybkę i wyjął cięzka broń ze środka. Spojrzał na mnie pytająco jakby nie wiedzial czy ma mi odciąć rękę czy rozwalić kajdanki.
- Zabij mnie.- powiedziałam patrząc na niego. Jego mina była warta nawet tego.
- Żartuje idioto rozwal te kajdanki.- uśmiechnęłam się przez łzy I naciągnęłam rękę żeby mu było łatwiej.
- Co jak nie trafię?- zapytał przymierzajac się do zniszczenia przeszkody.
- To będziemy w dupie. Chodz i tak już jesteśmy.- przymierzał się jeszcze chwile po czym uderzył siekiera z całej siły.
- Brawo.- powiedziałam po czym podał mi rękę żeby pomóc mi wstać.

Kiedy szliśmy korytarzem cały czas musiałam ocierać sobie łzy z policzków zeby nie było widać jak na prawdę działają na mnie świetliki. Zatrzymałam się i złapałam ściany. Wyplułam następna porcje krwi na co poczułam się już na prawdę źle i nie na siłach..
- Nieźle mi dojebała.- powiedziałam cicho. Joel wpatrywał się we mnie, wzięłam wdech I wydech I powoli ruszyłam dalej a Joel zaraz za mną.
- Uważaj!- usłyszałam krzyk po czym Joel zaczął strzelać do żołnierza. Piszczało mi w uszach tak głośno, że myślałam, że ogłuchnę.
- Wytrzymaj już prawie jesteśmy.- powiedzial Joel poklepując mnie po plecach. Po chwili weszliśmy do sali w ktorej Ellie miała być operowana.

Leżała nie przytomna a nad nią dwie pielęgniarki i lekarz.
- Odłóżcie broń.- powiedział Joel celując w nich strzelbą. Zrobiłam to samo mimo to, że byłam na wpół przytomna i w takim stanie nie dałabym rady nawet nacisnąć spustu.
- Jak tu weszliście?- usłyszałam dosyć znajomy głos lekarza który wziął ze stolika nożyk i zaczął grozić Joelowi.
- Nie możecie jej zabrać.- powiedział. Kiedy skierował wzrok na mnie lekko opuścił scyzoryk, jakby mnie poznał i chciał coś powiedziec. Ale nie zdążył bo Joel strzelił mu kulkę w głowę i mężczyzna runął na ziemię.
- Zaklejcie ranę.- słyszałam jakieś pojedyncze słowa. Obraz zaczął mi się rozmazywać, już nie wiem czy od następnych łez czy dla tego, że w ciągu ostatnich dni oberwałam w głowę tyle razy, że czuję jak mi zaczyna odpadać.

Wpatrywałam się w ciało leżące na ziemi bo do niczego innego nie mogłam się w tym stanie przydać po chwili Joel wziął Ellie na ręce i spojrzał na mnie. Po chwili ruszyliśmy do windy żeby zjechać na sam dół. Spoglądałam tylko czasami na Joela który wpatrywał się w Ellie.
- Zabiłeś Merlene?- zapytałam cichym głosem.
- Nie.
- To dobrze.
- A co aż tak zależy Ci na tym żeby żyła?- zapytał.
- Nie.- odpowiedziałam krótko. Po kilku sekundach wyszliśmy z windy na parking i poszliśmy przed siebie. Zobaczyliśmy auto które wyglądało na dzialajace wiec ruszyłam za Joelem.

- Nie możesz jej obronić.- usłyszałam znajomy głos za nami. Odwróciłam się i zobaczyłam Marlene celującą do nas z pistoletu.
- Nie wazne jak bardzo będziecie się starać. Nie ważne ile osób umrze. Ona dorośnie Joel. Ty umrzesz albo ona odejdzie i co wtedy?- zaczęła podchodzić bliżej.
- Kiedy dopadną ją zainfekowani albo łupieżcy? Bo żyje w zepsutym świecie który leżał w waszych rękach. Który mogliście uratować.- powiedziała.
- Może, ale to nie twój wybór.- powiedział Joel odsuwając się o krok.
- Ani nie twój. Co ona by wybrała? Na pewni to co słuszne. Nie jest za późno nawet teraz, nawet po tym co zrobiłeś.- powiedziała opuszczając broń.

Już nie trzymała palca na spuście, opuściła broń I trzymała ją lekko za uchwyt. Joel wpatrywał się chwile w Ellie jakby się wahał po czym spojrzał z powrotem na Marlene.
- Proszę Joel nie zabijaj jej.- wyszeptałam patrząc na pistolet który trzymał w ręce. Spojrzał na mnie tak samo zdezorientowany jak cały czas.
- Obiecałam jej.- powiedziałam podnosząc broń i strzeliłam jej w brzuch. Upadła na ziemię a jej pistolet posunął się po ziemi tak, że nawet gdyby bardzo chciała nie dożyłaby zdobycia go. Podeszłam do niej i przycisnęłam jej twarz butem do ziemi po czym lekko się nachyliłam.
- Mówiłam, następnym razem słuchaj.- wyszeptałam.
- A no tak nie będzie następnego razu.- spojrzała się jeszcze na mnie kątem oka i oddałam jej kulkę w łeb. Stałam jeszcze tak chwilę nad nią wpatrując się w kałużę krwi i jej ciało jak obiecałam.

Po czym ruszyłam w stronę Joela. Spojrzał na mnie a potem na martwa Marlene I ruszyliśmy w stronę auta.
Joel położył Ellie na tylnych siedzeniach a ja usiadłam obok niej I ruszyliśmy.
- Ile ona będzie tak spać?- spytałam patrząc na Joela w przednim lusterku.
- Może dwie lub trzy godziny.- uniosłam lekko brwi i spojrzałam na śpiącą Ellie która głową leżała na moich kolanach.
- To Marlene cię tak uzadziła?- zapytał spoglądając na mnie w lusterku.
- Tak, inaczej nie byłaby moją jedyna ofiarą.- odpowiedziałam kierując wzrok na Ellie.
- Na zamieszkach też oni cie tak użądzili?- na to pytanie wzdryglam się lekko. Nie chciałam rozmawiać o tych zamieszkach ani obwiniać o nic Ellie.
- Nie, wtedy akurat nie.- odpowiedzialam liczac, że mi odpuści.

- Co się wtedy stało na tych zamieszkach I w świetlikach? Było widać, że masz wtedy dużo więcej do powiedzenia Marlene.- spojrzałam się na niego a potem na Ellie. Nie wiem czy powinnam mu to opowiadać bo postawie wtedy Ellie w złym świetle.
- Nie wiem czy powinnam ci o tym opowiadać, nie tylko ze względu na mnie.- probowalam ominąć temat.
- Ellie śpi a my mamy kilka godzin jazdy.- powiedział. Spojrzałam się na niego.
- Nie wiem czy w ogóle chcesz to słyszeć.- spojrzałam się na niego ale było widać po nim, że chce.

- Może Ellie nie wspominała ale byłyśmy razem w szkole fedry o ile można to tak nazwać. Przygotowywali nas do różnych zamieszek uczyli jak się bronić i w ogóle.- Joel zmarszczył brwi.
- Nie mówiła nic o tym.- powiedział.
- Dla tego nie wiem czy mogę Ci o tym wszystkim opowiedzieć.- wytłumaczyłam.
- Lepiej powiedz może czegoś więcej się o was do wiem.- spoglądał raz na mnie raz na drogę.
- No to któregoś dnia usłyszeliśmy strzały na korytarzu. Zaczely się zamieszki, dwóch weszło do pokoju w którym byłyśmy my i jeszcze inne osoby. Nie pamiętam dokładnie ale miałam przy sobie broń I jednego postrzeliłam żebyśmy mogli uciec.- zaczelam opowiadać nie pewnie.
- Ellie schowała się w kantorku, a ja tam weszłam z nożem i dziwnie to wyglądało, ale nie miałam zamiaru zrobić jej krzywdy mimo to, że wtedy za bardzo za sobą nie przepadałysmy.- Sama nie wiem czy mówić dalej czy po prostu ucichnąć.

- Zaczęła krzyczeć a ja chciałam ją uciszyć żeby nikt nas nie znalazł. Wystraszyłam ją i w samoobronie mnie dźgnela nożem.- Joel uniósł brwi. Pewnie się zastanawiał jak to miało wyglądać bo nie opowiadałam szczegółów.
- Potem trafiłam do świetlików bo miałam tam ojca więc trochę mnie znali. To racja pomogli mi, ale kiedy zaczęłam już powoli stawac na nogi chcieli mnie wysłać na jakieś zamieszki czy coś. Mieli w planach zabić większość w tym kobiety i dzieci. Więc uciekłam.- powiedziałam szybko. Nie było aż tak źle jak myślałam, może nie lubię o tym rozmawiać ale teraz nie czuje się z tym co zrobiłam aż tak źle.

Nadal nie potrafię sobie wyobrazić jak niby miałabym zrobić Ellie krzywdę, po pierwsze nie dałaby się a po drugie za bardzo mi na niej zależało właściwie od kąd ją poznałam. Dużo razy chciałam się pogodzić ale nigdy nie było okazji. Gdyby ktoś powiedział mi z przeszłości, że się pogodzimy i będziemy dobrymi przyjaciolkami a nawet więcej to chyba bym się popłakała.
- Potem Spotkałam Sama i Henrego.- dodałam. Już nie byłam aż tak przygnębiona, można powiedzieć nawet, że było mi dużo lepiej po tym jak zabiłam Marlene. Może dla tego, że poczułam się ośmieszona tym co mi zrobiła i powiedziała.

- Tęsknisz za nimi?- zapytał. Zaczęłam się nerwowo rozgladac po samochodzie.
- Co to za pytanie?- spojrzałam się na niego.
- Przepraszam, nie taka miała być moją reakcja ale nie spodziewałam się takiego pytania.- uśmiechnęłam się do niego.
- Znaczy wiadomo, że tak. Byliśmy jak rodzeństwo ale z wami też nie jest tak źle.- Joel kiwnął mi. Zaczęłam gładzić Ellie lekko po włosach.
- Wracamy do Tommy'ego?- spytałam bo nawet nie wiem gdzie jedziemy i na co tym razem mam być gotową.
- Tak.- Nadal gładziłam Ellie po lekko falowanych włosach. Wpatrywałam się w ulicę i nawet nie zauważyłam kiedy Ellie zaczęła się budzić.
- Spokojnie, jesteś z nami.- usłyszałam głos Joela. Spojrzałam się na Ellie która lekko otwarła oczy i się podniosła.

Three Stars Mean I Love You☆☆☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz