20. Jules ☆☆☆

34 1 3
                                    

Wieczorem Padme odebrała ode mnie Tare. A raczej to zabrała siłą. Pewnie się nią nie zajęła tylko posadziła i poszła dalej pić. W nocy praktycznie nie spałam. Źle mi z tym co zrobiłam Ellie ale będzie jej lepiej z kimś innym. Nie chce żeby myślała, że jest zmuszona do wychowywania ze mną dziecka. Lepiej jej będzie z Diną czy z kimś innym. Powoli szłam w stronę żółtego domu. Najwyraźniej skacowana Padme jeszcze spała bo o dziwo nie było słychać ze środka krzyków ani muzyki.

Powoli otwarłam drzwi i zajrzałam do środka. Padme leżała na kanapie wpatrując się w ścianę.
- Już się obudziłaś?- powoli zamknęłam za sobą drzwi i się o nie oparłam. Kobieta leżała bezczynnie i nawet się na mnie nie spojrzała.
- Gdzie Tara?- zapytałam podchodząc lekko do kobiety. Po chwili spojrzała się na mnie, miała lekko rozszerzone źrenice i zmęczone załzawione oczy.
- Zabrali ją.- usłyszałam cichutki łamliwym głos Padme.
- Kto ją niby zabrał, nikt oprócz mnie się nią nie opiekuje. Nawet ty.- Parsknęłam cicho.

Jedyną osobą która się nią opiekuje i gdzieś ją zabiera zazwyczaj jestem ja więc nie sądzę żeby nagle ktoś inny przyszedł i się nią zaopiekował.
- Nie rozumiesz.
- Padme, nie mam czasu.- przerwałam jej.
- Zmarła.- wydusiła z siebie cicho.
- Nie, nieprawda. Jesteś naćpana. Gdzie ona jest?- Ton Padme brzmiał dość poważnie ale nie mogę jej wierzyć na słowo kiedy jest nagrzana.
- To prawda, Jules.- usłyszałam znajomy głos. Z za rogu wyszedł zmartwiony Jess. Jego słowa brzmiały dużo bardziej prawdopodobnie niż Padme.

Stałam chwilę w ciszy zastanawiając się co się właśnie dzieje. Zalałam się zimnym potem.
- Nie.- spojrzałam się jeszcze na Jessa i wyszłam zatrzaskując za sobą głośno drzwi. Usiadłam na małych zaśnieżonych schodkach i wpatrywałam się w ziemie. Próbowałam spokojnie oddychać ale co chwilę traciłam powietrze. Łzy napływały mi cały czas do oczu i cała się trzęsłam. Dlaczego wszyscy których kocham zawsze odchodzą? Najpierw matka, Riley potem Sam I Henry, mój ojciec a teraz Tara. Nadal pamiętam jak ostatni raz przytuliłam Henrego.

Nie wspominam o tym za bardzo ale nadal za nimi tęsknię. Z tyłu głowy nadal jestem czternastolatką która nie ma nikogo oprócz ich. Spędziłam z nimi prawie rok co nie wydaje się być tak długo ale jednak mając tylko ich bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy i się do nich przywiązałam. Czasami śni mi się w nocy zarażony Sam a potem...
Po policzku poleciała mi gorąca łza. Dużo bym oddała żeby cofnąć się chociaż na jeden dzień i móc spędzić go z Samem i Henrym jak kiedyś. Usłyszałam jak drzwi za mną powoli się otwarły I obok mnie usiadł Jess. Ostatnio moją relacja z Jessem się polepszyła. Nie biliśmy się co chwile ale też nie skakaliśmy sobie do ramion. Od kąd wyciągnęłam do niego pistolet od razu inaczej zaczął mnie traktować.

- Jak?- zapytałam cicho spoglądając na niego co chwilę.
- Znalazła prochy Padme. Małe dzieci szybko załapują zachowania z otoczenia.- Pokiwałam powoli głową. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Smutek przerodził się w niesamowitą złość.
- Zostawiła je na wierzchu?- spojrzałam na Jessa który pokiwał mi głową.
- Zabije suke.- w momencie się zerwałam i wyciągnęłam pistolet po czym weszłam do pokoju gwałtownie otwierając drzwi.
- Nie, Jules!- złapał moje ramię ale ja nie opuściłam broni. Czułam jak powoli pękam.
- To jej nie przywróci.- Po policzku spłynęło mi jeszcze kilka gorzkich i ciężkich jak głaz łez.

Miał rację, to nic nie zmieni. Powoli opuściłam pistolet i otarłam łzy spływające mi po policzku. Zaciskałam mocno zęby żeby tylko nie wybuchnąć płaczem.
- Pomożesz mi znaleźć Joela i Tommy'ego, dobra?- kiwnęłam głową po czym oboje w ciszy ruszyliśmy w stronę stajni. Bracia wyruszyli już zbyt długo temu żeby się tym nie przejąć.
                           ☆☆☆

- Ellie i Dina miały ich szukać ale najwyraźniej nie wypaliło. Ale wiem gdzie mogą być.
- Nie mogę się doczekać żeby je zobaczyć.- przewrociłam zapuchniętymi od płaczu oczami. Ellie zaraz po zerwaniu poleciała do Diny. I to dobrze, mogę żyć ze świadomością, że nie ma doła. Oboje dojechaliśmy do dosyć dużego budynku w którym się świeciło światło.
- Wiedziałem.- uśmiechnął się po czym oboje weszliśmy do środka. Zeszliśmy po schodkach do czegoś podobnego do piwnicy bo z tamtąd było słychać jakieś odgłosy.

- Dina?
- Chwila, chwila! Jess nie wchodź.- przewróciłam oczami, odsłoniłam lekko rękaw I spojrzałam na trzy gwiazdki na moim nadgarstku. Nie żałuję, że je mam. Będą mi przypominać o kimś kogo naprawdę kochałam. Jess po chwili stracił cierpliwość, machnął na mnie ręką na znak żebyśmy mimo tego weszli. Poszłam niechętnie za nim. Rozejrzałam się po pokoju, najwyraźniej gość nieźle się bawił bo było mnóstwo uschniętych krzaków zioła i skrętów. Potem spojrzałam na zdziwioną Dine I Ellie które w panice zaczęły się ubierać.

Spojrzałam na Jessa którego mina wyglądała conajmniej śmiesznie przez co nie mogłam się powstrzymać i cicho się zaśmiałam. Wszyscy w pokoju rzucili mi takie spojrzenie jakbym conajmniej pozabijała ich rodzinę.
- Czy wy jesteście poważne?!- Czarnowłosy brzmiał jak zdenerwowana matka.
- Joel i Tommy nie wrócili a wy nie wiadomo co robicie!- Najprawdopodobniej uprawiają seks ale nie chciałam komentować żeby nie wyjść na niewychowaną.
- Nie wrócili?- Ellie spojrzała na niego wystraszona.

- Musimy się rozdzielić i ich poszukać, tak będzie szybciej.- dodałam, pewnie Ellie pomyślała, że nie chce żeby były razem z Diną ale tak naprawdę będzie szybciej.
                             ☆☆☆

Jechałam lasem aż nie natknęłam sie na dosyć duży budynek. Nie wydawało by się to dziwne gdyby nie to, że usłyszałam ze środka strzał. Wzdrygnęłam się po czym przeładowałam pistolet I zeszłam z konia. Szybkim krokiem ruszyłam do środka. Zeszłam po ciemnych schodach w dół po czym Otworzyłam ciemno brązowe drzwi.

Ktoś od razu mnie złapał i przytrzymał przy ścianie. Wszyscy sie na mnie gapili ale... na ziemi siedział Joel z kulką w nodze.
- Joel!- lekko się szarpnęłam ale mężczyźni mnie nie puścili a w ręcz trzymali jeszcze mocniej. Spojrzałam na kobietę która nad nim stała.
- Abby...- wyszeptałam wpatrując się w nią. Nie tak miało wyglądać spotkanie sióstr po latach. Ale wiedziałam, że nie wpadniemy sobie w ramiona. Kiedy sięgnęła po kij od razu wiedziałam co się dzieje. Wiedziałam nie tylko to.

Przebłyski z laboratorium nie dawały mi spokoju.
- On tego nie zrobił!- wykrzyczałam bez zastanowienia kiedy miała wziąść zamach. Spojrzała na mnie bez słowa.
- To ja go zabiłam.
- Przestań go bronić Jules!- spojrzałam na pół żywego Joela. Ja nie mam nic do stracenia, ale on. Nie zlicze ile razy pomagał mi i Ellie i nam doradzał. Ona go potrzebuje.
- Nie bronie go. Obie wiemy, że nasz ojciec był do niczego. Nie przejmował się nami.
- Przejmował, tylko Ty tego nie zauważałaś.
- Tak? To gdzie kurwa był kiedy prawie umarłam? Nie przejął się nawet kiedy uciekłam! Zrozum to była dobra okazja żeby wyrównać rachunki.- lekko poluzowała uścisk na kiju.

Nie dam mu umrzeć, nie dzisiaj.
- Jeśli chcesz się zemścić to zrób to tak jak trzeba. Sprawiedliwie.- do oczu napłynęły mi łzy. A było jeszcze gorzej kiedy patrzyłam na Joela. Staliśmy przez chwilę w ciszy. Najwyraźniej Abby zbierała myśli. Po chwili wyciągnęła z powrotem pistolet I zaczęła we mnie celować. W tym momencie do budynku weszła Ellie. Jeden z mężczyzn złapał ją i rzucił o ziemię.
- Nie dotykaj jej kurwa!- szarpnęłam się z taką siłą, że udało mi się go kopnąć w brzuch.

Kiedy zrozumiała co się dzieje spojrzała na mnie.
- Jules?- Nie odpowiedziałam, nie byłam w stanie jej wytłumaczyć, że najprawdopodobniej nie dożyje jutra. Po policzku spłynęła mi łza. Spojrzałam z powrotem na Abby.
- Puść ich.
- Jeśli nic nie zrobili to ich puszczę. Ale najpierw będą patrzeć na twoją śmierć.- pociągnęła za spust. W sekundzie poczułam w całym ciele obrzydliwy ból. Mężczyzna powoli opuścił mnie do pozycji siedzącej.

Spojrzałam Abby w oczy.
- Daj im się pożegnać.- spojrzała na mężczyznę który trzymał Ellie. Najpierw zabrał jej broń po czym ją puścił. Od razu usiadła obok mnie.
- Nie, Jules...- położyła rękę na moim policzku. Po jej policzku spłynęło kilka słonych łez.
- Kocham was.- wyszeptałam patrząc też na Joela.
- Przecież przeżyjesz, prawda? Coś wymyślimy.- uśmiechnęłam się do niej po czym pokręciłam głową.
- Nie Ellie, to już koniec.- wtuliła się we mnie.
- Też cie kocham...

Three Stars Mean I Love You☆☆☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz