14. Jules

35 2 0
                                    

Chciałabym cofnąć czas. Wtedy w barze... Wyszłam. Szłam długą ulicą bez celu żeby pozbierać myśli.
- Hej.- usłyszałam za sobą głos mężczyzny, odwróciłam się żeby zmierzyć go pytająca wzrokiem ale nie kojarzyłam go.
- Hej?- Było na tyle ciemno, że i tak nie miałam szansy dowiedzieć się kto to dokładnie.
- Czemu chodzisz tutaj sama?- uniosłam brwi. Czego ten człowiek ode mnie chciał?
- Wracam z baru.

- Jestem Jeffrey.- spojrzałam w jego ciemne oczy. Znajomy akcent i rysy twarzy, choć jestem prawie pewna, że nie znam tego człowieka.
- Jules.- uścisnelam lekko dłoń którą do mnie wystawił bo tak wypada. Uśmiechał się ciepło do mnie, momentami czułam się przez to nie pewnie. Jak najszybciej chciałam wrócić do domu i poczekać na Ellie żeby z nią porozmawiać. Z jednej strony jestem zła a z drugiej to nadal Ellie, osoba za którą pójdę na koniec świata i nie chce jej stracić.

- Może pogadamy przy piwie?- zapytał mężczyzna. Może powinnam się zgodzić. W sumie to go nie znam ale to mała wioska ciężko jest coś zrobić a potem zatuszować.
- Dobra.- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Super, mieszkam tam.- wskazał palcem dosyć duży biały dom za rogiem. Kiwnęłam mu głową I ruszyłam za nim. Po kilku minutach byliśmy w środku i siedzieliśmy z piwem na kanapie.

Dużo rozmawialiśmy z jakieś dwie trzy godziny gadaliśmy o wszystkim. Ledwo pamiętam co mu nagadałam w większości.
- Czyli przyczyniłaś się do śmierci przyjaciółki?- zapytał żeby się upewnić czy dobrze rozumiem co do niego nawijam pijana.
- Nie na umyślnie. Ale tak.- uśmiechnęłam się przez łzy.
- I zabiłaś kilkunastu świetlików w tym przyjaciółkę matki Ellie?- pokiwałam mu głową.  Faktycznie sprawa była pojebana a ja się nie potrzebnie wygadałam.

Jeffrey przysunął się lekko do mnie i pogładził mnie po policzku. Wzdrygnęłam się bo on był o jakieś dwadziescie lat starszy ode mnie. Założył mi włosy za ucho I lekko musnął ustami moje usta. Spojrzałam mu się w oczy zastanawiając się czy na prawdę teraz chce mnie pocałować typ co jest praktycznie w wieku mojego ojca. Pogładziłam go ręką po karku a on zaczął mnie całować. Sama nie wiem czemu ale odwzajemniłam pocałunek. Złapał mnie w talii na co lekko go puściłam. Oderwał się ode mnie I na mnie spojrzał. Przypomniałam sobie, że Ellie już pewnie wróciła i powinnam z nią porozmawiać.
- Powinnam już iść.- powiedziałam wychodząc z jego uścisku i ruszając powoli w stronę drzwi.

Szarpnęłam za klamkę od wejścia ale ona ani drgnęła.
- Jeff, muszę iść. Proszę otwórz te cholerne drzwi.- puściłam klamkę i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Jeffrey wstał i podszedł do mnie. Chwycił mnie tak mocno za nadgarstek, że poczułam ucisk w całej ręce.
- Nie dotykaj mnie.- Próbowałam wyrwać rękę z uścisku ale jednak on był silniejszy. Przybliżył się do mnie na co zaczęłam się szarpać.
- Puść mnie kurwa!- wyburczałam.

Dostałam cios w twarz na co wylądowałam na ziemi. Przycisnął moje nadgarstki do ziemii tak, że nie mogłam nimi ruszyć. Szarpałam się ale w zamian dostałam tylko kilka następnych ciosów. Kiedy już powoli traciłam przytomność czułam jak Jeff podciąga moja koszulkę do góry. Spojrzałam się jeszcze ze łzami w oczach na wytatuowane trzy gwiazdki na moim nadgarstku i straciłam przytomność.

Ocknęłam się dopiero następnego dnia po południu.
- Witam śpiącą królewnę z powrotem.- usłyszałam znajomy głos. Ręce miałam przywiązane do krzesła przez co nie mogłam wstać.
- Wypuść mnie...- wyszeptałam ledwo przytomna. Czułam jak łupie mi w głowie.
- Powiedziałem wszystkim, że jesteś dziwką i się ze mną przespałaś. Tego się trzymaj.
- Ale to nie prawda.- wierciłam się obolałym ciałem żeby się trochę ocknąć.
- A chcesz żebym powiedział Ellie co zrobiłaś jak im tam było... Riley I Marlene?
- Obiecuję, nic nie powiem. Po prostu mnie wypuść.- czułam jak znowu napływają mi łzy do oczu.

- Nie mogę cię przetrzymywać. Wypuszczę cie po zmierzchu jak każdy będzie już spał.- to prawda, nie mógł mnie zabić ani przetrzymywać bo nie uszło by mu to na sucho. Ktoś by połączył fakty i by go zabili albo wyrzucili na pastwę losu.
- Pierdol się.- wycedziłam przez zęby opuszczając się na krześle. Jeffrey podszedł do mnie i przywalił mi z pięści kilka razy w brzuch. Wyplułam trochę krwi wymieszanej ze śliną i zaczęłam się rozglądać po pokoju jak bym mogła z tad uciec.
Jeśli on na prawdę rozpowiedział, że się z nim przespałam to Ellie pewnie mnie teraz nie nawidzi. Pewnie też dla tego, że nie wróciłam wczoraj wieczorem.

Minęło kilka godzin, na dworze się już ściemniło a Jeff nadal po mnie nie wrócił. Zaczełam się wiercić i próbować rozwiązać supeł ale nic z tego. Po chwili drzwi wejściowe się otworzyły.
- Już twój czas.- powiedział podchodząc do krzesła.
- Będziesz grzeczna czy mam cie zgarnąć?- przyłożył mi mały nożyk do gardła. Pokiwałam głową. Przeciął więzły i powoli je odplątywał.
- Dobra, wstań powoli.- złapał mnie za ramię i przycisnął nożyk mocniej do gardła. Powoli ruszyliśmy do drzwi.
- Idź nie zauważona i ani słowa bo zmienię zdanie i zabije ciebie a potem Ellie.-  powoli chwycił za klamkę.

- Prędzej ona zabije ciebie o ile ja tego nie zrobię.- szarpnęłam się lekko. Zanim się obejrzałam byłam przyciśnięta do ściany.
- Jeszcze słowo albo jakiś ruch a będziesz miała powtórkę z wczoraj.- wycedził przez zęby. Łzy zaczęły mi spływać po obitym policzku. Szarpnął mną jeszcze i otworzył drzwi.
- Wiesz co robić a czego nie. Bo inaczej...- wskazał nożem moją szyję. Pokiwałam głową. Rozejrzał się i zaprowadził mnie pod bramkę. Wybrowadził mnie kawałek na ulicę po czym rzucił mną o ziemię. Wylądowałam na kolanach i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

- Spierdalaj z tąd.- Podniosłam się i zaczełam biec ulicą jak najszybciej mogłam. Było już późno ale wiem, że Ellie jeszcze nie wróciła. Znam jej grafik na pamięć, wiem kiedy i o której wychodzi i kiedy ma wrócić. Spojrzałam jeszcze za siebie, Jeff stał i pilnował żebym nikogo nie zaczepiła. Biegłam ile sił w nogach, po kilku minutach zniknęłam za zakrętem. Już od dawna się tak okropnie nie czułam obolała, przestraszona i ośmieszona. To było okropne uczucie, w ciągu doby moje życie obróciło się do góry nogami.

Pół miasteczka myśli, że jestem dziwką i przespałam się z mężczyzna starszym o jakieś dwadzieścia lat ode mnie. W tym Ellie... pewnie nie chce mnie znać. Kiedy dobiegłam do domu sięgnęłam do kieszeni po klucze. Dzięki Bogu, że nigdzie nie wypadły kiedy...
Recę trzęsły mi się niesamowicie, nic nie widziałam nie tylko dla tego bo było ciemno. Miałam cały czas łzy w oczach które spływały mi po policzkach a potem pojawiały się na nowo. Kiedy udało mi się otworzyc drzwi wbiegłam do środka i zamknęłam je na wszystkie zamki na wszelki wypadek gdyby Jeffrey zmienił zdanie i po mnie wrocił.

Serce biło mi jak oszalałe, traciłam oddech. Zsunęłam się po drzwiach i zasłoniłam usta ręką. Jednak tym razem to nic nie dało. Wybuchnęłam płaczem, w tym momencie wolałam po prostu zniknąć. Po chwili wstałam żeby się ogarnąć zanim Ellie wróci. Nie wiem co jej powiem, jak powiem prawdę to znienawidzi mnie za moje sekrety i to, że przed nią tyle ukryłam. A jak nie powiem to będzie myślała, że ją zdradziłam. Weszłam do łazienki nie zamykając za sobą drzwi żeby słyszeć czy coś się dzieje.

Moją uwagę przykuła karteczka zawieszona na lustrze. Zerwałam ją żeby przeczytać zawartość.
" Jules, jeśli wrócisz proszę zostań I zaczekaj na mnie. Chce z tobą porozmawiać. Kocham cię" może Ellie nie wiedziała co się stało. Przycisnelam lekko pulsującego siniaka na moim policzku, nie wyglądał zbyt dobrze. Ale nie to było najgorsze, duży siniak pod żebrami i otarcia po wewnętrznej stronie ud udowadniały tylko co się stało. Włożyłam dresy i usiadłam na łóżku wpatrując się w karteczkę od Ellie.

Three Stars Mean I Love You☆☆☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz