12. Jules

39 1 1
                                    

                             JULES

- Spokojnie, leki jeszcze działają.- powiedział patrząc się na zdezorientowaną Ellie.
- Byłam w świetlikach, a potem...- uniosła lekko głowę.
- Jakie leki?- otworzyła szerzej oczy.
- Przeprowadzali na tobie testy i na innych. Okazało się, że jest was więcej.- Zmierzyłam wzrokiem mówiącego Joela. Nie odezwałam się ani słowem żeby nie zniszczyć planu wydarzeń który sobie wymyślił.
- Lekarze nie mogli sprawić żeby, to działało. Właściwie przestali szukać lekarstwa.- Ellie spojrzała się na mnie.

- Gdzie moje ubrania?
- Łupieżcy zaatakowali szpital, ledwo nam się udało cię wyciągnąć. Po drodze znajdziemy nowe.- powiedział spoglądając z powrotem na drogę.
- Zginęli ludzie?- opadła głową z powrotem na moje kolano. Joel chwilę siedział cicho.
- Tak.- odpowiedział po chwili milczenia.
- A Marlene?- mogłabym odpowiedzieć, że zabiłam suke ale oboje by mi tego nie wybaczyli.
- Zabieram nas do Tommy'ego.- powiedział unikając tematu Marlene.

Samochód dał radę ponad jeden dzień. W tym czasie już znaleźliśmy nowe ubrania dla Ellie żeby nie musiała chodzić w szpitalnej piżamie. Stałyśmy opierając się o tył zepsutego samochodu z którego maski się dymiło.
- Resztę drogi przejdziemy na nogach.- usłyszałyśmy głos Joela który zamknął maskę samochodu i podszedł bliżej nas. Wpatrywałam się w drogę i las do okoła, dużo wysokich drzew i zielona trawa sprawiały dosyć nie realne wrażenie. Nie było tu zwłok, syfu ani innych rzeczy które widać na każdym rogu. Ellie była przygnębiona w sumie to tak jak cały czas od akcydenwu z kanibalami.

- Jakieś pięć godzin drogi marszu. Ale damy radę.- Ellie pokiwała głową. Było dosyć dziwnie kiedy szliśmy Ellie nie była już dawną sobą nie śmiała się nie rozmawiała widać, że coś nie gra. Odpuszcze sobie pytanie co się dzieje bo to i tak nic nie zmieni.
Szliśmy po cichu w zdłuż drogi pod górę, która była otoczona masą drzew. Całkiem odpowiadała mi cisza bo lubię takie czyste, naturalne i bez głośne miejsca.
- Sarah i ja dużo chodziliśmy. Wolała inne rozrywki bez komarów, i takich tam. Ale świetnie się wspinała i truchtała. Gdy tylko zobaczyła skałę, już biegła. Polubiła by was.- Mówił Joel. Nie wiem czy polubiła lesbijke która całe życie spędziła na próbach ucieczki od problemów. Raczej na pewno nie polubiła by osoby jak ja z dużej ilości powodów. Ale mogę się zgodzić, że Ellie ciężko nie lubić.

- Choć ty Ellie jej ani trochę nie przypominasz. Zdecydowanie.- skierował wzrok na Ellie. Ciekawe jaka była córka Joela, patrząc na niego to wydaje mi się, że on raczej by wychował córkę na miłą osobę ale kiedy trzeba to da popalić. Lubiła by z nim spędzać czas Choć on by dużo pracował. Czy coś w tym stylu.
- Dla czego?- spytała Ellie.
- Była bardziej dziewczęca, to nie znaczy, że Ty nie jesteś.- zaczął tłumaczyć Joel.
- Nie jestem.- uśmiechnęła się. Nie wiem czy odebrać za komplement, że jestem bardziej dziewczęca czy mam się obrazić, że znowu w jakiejś rozmowie jestem pominięta. Ale raczej nie przeszkadza mi kiedy mogę na spokojnie analizować jak ktoś w towarzystwie rozmawia i mogę być cicho.

- To jedno, była wyższa, miała zabójczy uśmiech co też nie znaczy, że Ty nie masz.- Akurat od Ellie nie sztuka być wyższym, jest niska a nawet ja nie będąc jakoś bardzo wysoka jestem od niej wyższa prawie o głowę. Co do uśmiechu to nic nie sugerując Ellie była zabójcza nawet się nie uśmiechając.
- Ale wiesz czemu by cię lubiła?- mówił dalej Joel.
- Czemu?- spytała. Przyśpieszyłam kroku żeby nie iść już z samego tyłu sama skoro zaczęła się pierwsza rozmowa po kilku godzinach marszu w ciszy.
- Bo jesteś śmieszna, rozśmieszyłabyś ją. Też byś ją polubiła.- szliśmy tak przed siebie. Teraz na prawdę chciałabym poznać córkę Joela choć nie ukrywam, że Joel traktuje Ellie jak własną córkę. Żałuję, że mój ojciec się nie wykazał i nie traktował mnie tak dobrze jak choć w połowie Joel Ellie.
- Pewnie tak.- odpowiedziała Ellie.

Kiedy minęliśmy już wszystkie drzewa moim oczom ukazała się wioska, w której mieszka Tommy. Następny nie zapomniany widok. Gdyby Ellie była taką samą fanką cichych i pięknych miejsc to teraz bym usiadła i omawiała to miejsce z nią godzinami. Uwielbiam obserwować naturę, nie zawsze jest to bezpieczne ale co innego pozostało mi w życiu jak jest osiemdziesiąt procent szans, że umrę przed trzydziestką. Kiedy byłam w fedrze chodziłam ze znajomymi w opuszczone miejsca gdzie rośliny zaczynały zabierać teren i okrywać ruiny zielonym i miękkim płaszczem. Nie przepadam za wspomnieniami z fedry bo większość znajomych nie chciała mnie znać taką jaką jestem na prawdę. Tylko kilku wspominam dobrze w tym Riley.

- No proszę, już nie daleko.- Joel przerwał moją ciszę. Joel zaczął ruszać dalej, ale Ellie go zatrzymała.
- Poczekaj.- powiedziała cieniutkim głosikiem. Joel skierował się w jej stronę.
- Kurwa mać.- wyburczała.
- W Kansas City spytałeś mnie, czy już kogoś zabiłam. Kiedy zostałam ugryziona nie byłam sama, tylko z najlepszą kumpelą. Nie wiedziałysmy co robić a ona: Możemy po prostu zaczekać i poetycko razem stracić rozum. A potem to zrobiła. I musiałam...- Nie mam sto procent pewności, że jest to jak myślę ale jeśli liczy się szczerość to stawiam na Riley.
- Miała na imię Riley i umarła pierwsza. Potem Tess a potem Sam...
- To nie twoja wina.- wtrącił jej zmartwiony Joel.

- Wiem...
- Nie zawsze idzie, jak chcemy. Czasem myślimy, że to koniec, i nie wiesz co dalej ale jeśli pójdziesz dalej znajdziesz coś o co można walczyć.- mówił Joel.
- Przysiegnij, że wszystko co mówiłeś o świetlikach to prawda.- To nie była prawda nawet w połowie to co on powiedział ale raczej nie będę się wypowiadać na głos.
- przysiegam.- Ellie pokiwała głową. Reszta drogi strasznie mi się dłużyła ale po jakiejś godzinie marszu doszliśmy na miejsce. Nie działo się nic konkretnego, Joel przywitał się z bratem. Było już ciemno więc zostałyśmy odprowadzone do małego domku.

- Jest jedno łóżko i kanapa. Tutaj jest łazienka a tu mała kuchnia. Musicie się pomieścić na razie tutaj.- Powiedziała Maria. Uśmiechnęłyśmy się na pożegnanie a ona wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. Wcale nie było aż tak ciasno, patrząc na warunki w jakich już byłyśmy z typu spanie w lesie albo w klatce u kanibali to tutaj był luksus. Rzuciłam plecak na kanapę i usiadłam na znak, że ustępuję Ellie łóżko. Usiadła obok mnie i chwilę mi się przyglądała.
- Kto cię tak użądził?- przez chwilę się wahałam co mam powiedzieć.
- Świetliki? - spytała przerywając ciszę.
- Ta, kilku się nie podobało, że tam jestem po tym jak uciekłam.- uniosłam lekko wzrok z ziemi wpatrując się Ellie w oczy.
- Najwyraźniej mam szczęście do siniaków bo ledwo ostatnie mi się zagoiły a już mam następne.- uśmiechnęłam się lekko. Całe życie tak miałam, bujki, wypadki i inne dziwne rzeczy mnie po prostu kochały.

- Pójdę wziąć prysznic.- powiedziałam wstając i wchodząc do małej łazienki. Weszłam pod strumień wody i skuliłam się w rogu wanny. Kiedy wyszłam otuliłam się kremowym ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Siniak nie wyglądał zbyt ciekawie ale przynajmniej nie miałam aż tak spuchniętego oka jak zazwyczaj. Zaczęłam się ubierać i kiedy miałam włożyć bluzę moją uwagę przykóły sine ślady na brzuchu.
- Świetnie.- wyburczałam naciągając za dużą szarą bluzę z kapturem. Przetarłam jeszcze oko i wyszłam. Opadłam na kanapę wpatrując się w sufit zamknęłam na chwilę oczy a otwarłam jak w pokoju były już zgaszone światła. Spojrzałam na łóżko żeby się upewnić czy Ellie tam jest. Wpatrywałam się bezczynnie w sufit aż nie usłyszałam znajomego głosu.

- Czemu nie śpisz.- spytała Ellie siadając na łóżku.
- Z kąd wiesz, że nie śpię?- uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Za dobrze cię znam, tak samo jak wiem, że się teraz uśmiechasz.- uśmiechnęłam się szerzej i usiadłam żeby widzieć Ellie.
- Nie chcesz tu przyjść?- wzruszyłam ramionami w odpowiedzi.
- Chodź tu bo cię udusze poduszką.- usiadłam obok Ellie.
- I co dałaś się tak użądzic?- otwarłam usta i zamknęłam po czym się uśmiechnęłam.
- Żartuje.- uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę żebym się położyła.

- Ale wiesz co? No bo... Ellie ja na prawdę cię lubię, nie całkiem po przyjacielsku.- uniosłam brwi.
- Naśmiewasz się a sama nic nie powiedziałaś.
- Przynajmniej się postarałam.- Pogładziła mnie ręką po policzku na co się uśmiechnęłam. Przyciągnęłam ją do siebie i pocałowałam.
- Idź spać bo to ja cię zaraz uduszę poduszką.- Ellie wtuliła się we mnie uśmiechnięta a ja ją objęłam rękami. Oddałam jej pocałunek w głowę po czym obie usnęłyśmy.

Three Stars Mean I Love You☆☆☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz