Rozdział 1

809 32 6
                                    

Ekspres, jadący do Hogwartu, zatrzymał się na przystani. Setki uczniów wylało się na peron, rozmawiając głośno i wesoło. Czekał już na nich woźny szkoły - Gladwin Moon. Zaprowadził wszystkich krętą ścieżką w dół zbocza, aż do brzegu jeziora, gdzie czekały na nich łódki.

Uczniowie przemierzali jezioro, wyglądając wielkiej ośmiornicy, która co jakiś czas wystawiała swoje macki z wody, jednak tego dnia widocznie nie była w humorze. Wszyscy mieli na sobie szkolne szaty, ale jedna osoba wyraźnie się wyróżniała.

Lilith, krukonka, jedyna czarownica władająca starożytną magią, siedziała w łódce wraz z dwójką przyjaciół. Jej szata była podobna do reszty - czarna, z niebieskimi paskami, jednak dodatkowo ozdobiono ją srebrną nicią, która układała się w symbole starożytnej magii.

Szaty jej przyjaciół ozdabiały za to pasy w kolorze głębokiej zieleni i herb domu Slytherinu. Ominis Gaunt i Sebastian Sallow. Już dwa lata temu nawiązali ze sobą bliską relację, jednak po wydarzeniach zeszłego roku stali się sobie jeszcze bliżsi.

Lilith wpatrywała się w strzeliste wieże zamku, których okna odbijały ostatnie promienie słońca. O tej porze dnia Hogwart wyglądał wyjątkowo majestatycznie.

Odwróciła się do towarzyszących jej ślizgonów i poprawiła swoją szatę.

- Przynajmniej w tym roku jestem na czas.

Chłopacy zachichotali.

- Ravenclaw powinien dostać za to dziesięć punktów - rzucił Sebastian.

- Nawet piętnaście - poprawił go Ominis.

Dziewczyna zmrużyła oczy.

- Zabawni jesteście - mruknęła i odwróciła od nich twarz. Dwa lata z rzędu spóźniała się na rozpoczęcie roku i dopiero teraz, gdy nadszedł ostatni rok nauki, miała możliwość przybycia do szkoły wraz z innymi uczniami. Nigdy wcześniej nie przemierzała jeszcze jeziora łódką po podróży pociągiem.

Gdy wysiedli w szkolnej przystani, wspięli się po naprawdę długich schodach i od razu po wejściu do zamku udali się do Wielkiej Sali, gdzie wszystko było gotowe do Ceremonii Przydziału i czekało na ich przybycie.

Pierwszoroczni podążyli w stronę Tiary Przydziału, podczas gdy reszta zasiadła do stołu. Zwyczajnie w trakcie roku szkolnego, Lilith wciskała się do stołu Slytherinu, by jeść razem z Ominisem i Sebastianem, jednak podczas Ceremonii pozostała w części Ravenclaw'u. Po jednej stronie miała Everetta, a po drugiej Amita, kolegów krukonów.

Tiara przydzieliła nowych uczniów do ich domów, co zajęło koło dwudziestu minut. Wtedy profesor Black podszedł do katedry, by wygłosić przemówienie.

- Witam wszystkich na rozpoczęciu kolejnego roku szkolnego w Hogwarcie - jego głos poniósł się po całej sali. Wprawdzie niewielu uczniów go słuchało, gdyż był raczej nielubianą osobą, jednak jego następne słowa zwróciły uwagę wszystkich. Zapadła idealna cisza. - Mam ogromny zaszczyt poinformować, iż w tym roku w naszej szkole wznowiony zostaje Turniej Trójmagiczny!

Po Sali poniósł się szmer, szepty wędrowały od stołu do stołu. Na twarzach zebranych widoczne było podekscytowanie.

- Słyszałem o tym. - Amit pochylił się do Lilith i Everetta. - To Turniej, na którym są trzy magiczne konkurencje i biorą udział trzy szkoły, ale tylko po jednej osobie z każdej i nagroda to...

- Powitajcie proszę naszych gości! - przerwał mu podniesiony głos dyrektora. - Uczniowie z Akademii Magii Beauxbatons oraz z Instytutu Magii Durmstrang!

Wtedy drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem i do środka weszły dwie grupy - uczniowie w mundurkach błękitnych niczym niebo i uczniowie w mundurach o barwie ziemi. Przeszli przez środek Sali, posyłając uśmiechy, i zajęli miejsce przy dostawionych stołach.

- Od jutra można zgłaszać swoją chęć wzięcia udziału w Turnieju - kontynuował dyrektor. - Kto wygra, zdobędzie sławę, puchar i pieniądze. Czara Ognia będzie tutaj na was czekać.

- Czara Ognia? - spytała Lilith.

- Taka misa, do której wrzucasz karteczkę z imieniem, a potem wypluwa wybranych uczestników. Znaczy się karteczki z ich imionami - Amit wzruszył ramionami.

Wtedy opiekunowie każdego z czterech domów przeszli się wzdłuż stołów i rozdali swoim uczniom plany zajęć. Lilith szybko go przejrzała i zliczyła przedmioty, które Ravenclaw dzieliło ze Slytherinem.

- Rozpocznijmy ucztę! - Na te słowa profesora Blacka, stoły ugięły się w sekundę od nadmiaru jedzenia. 

Budynie, owoce, słodkie bułeczki... Każdy znalazł coś dla siebie. Uczta jednak - tradycyjnie już - nie trwała zbyt długo, gdyż dyrektor wysłał uczniów do swoich dormitoriów, by wypoczęli przed pierwszym dniem zajęć.

W cieniu przewinień | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz