Rozdział 28

321 20 3
                                    

- Dziesięć. - Lilith rzuciła notatnik na stół w Pokoju Życzeń. - Dziesięć osób zeznało przeciwko Sebastianowi.

Ominis stał obok z zamyśloną miną. Dziewczyna była w stanie spotkać się z nim dopiero następnego dnia. Gdy wróciła z Azkabanu od razu udała się do sypialni i zakopała pod kołdrą, próbując pozbyć się okropnego uczucia, które pozostawił w niej dementor.

Uznała też, że nie wspomni o tym Ominisowi. Nie chciała, by martwił się jeszcze o nią. A przynajmniej nie teraz, gdy musieli się skupić na Sebastianie.

Tego dnia jej nastawienie było wręcz bojowe. Widziała Sebastiana, widziała w jakim jest stanie, widziała jego łzy i nie przyjmowała do siebie opcji, że zostanie w Azkabanie do końca życia. 

- Chodzi o dzień, gdy gobliny zaatakowały Feldcroft, tak? - upewnił się ślizgon.

- Dokładnie. Mówią o momencie, gdy Sebastian użył Imperio. Nie ma natomiast nawet jednej wzmianki o tym, że to on zabił Salomona. 

Ominis podszedł bliżej stołu i dotknął różdżką otwartego notatnika. Rozjarzył się różowy blask.

- Znam ich. Zawsze uważałem za dobrych ludzi - powiedział. - Nie ma zeznań Weasley'a?

- Nie. Nie był przy tym, więc jego słowo się nie liczy.

Chwyciła chłopaka za nadgarstek.

- Ominisie, musimy działać szybko. Sebastian jest już na skraju wytrzymania. Nie wiem, co mu tam robią, ale są cholernie skuteczni. On już długo nie wytrzyma. 

Ślizgon zwrócił twarz w kierunku Lilith.

- Ale jak udowodnimy, że dziesięć osób się pomyliło?

- Musimy coś wymyślić... Nadal słyszę płacz Sebastiana. Nie pozwolę, by został w Azkabanie. To miejsce jest... Nigdy nie widziałam czegoś równie strasznego.

Ominis zacisnął szczękę. Lilith widziała, że cierpi. Jego przyjaciel przeżywał katusze, a oni nadal nie mieli planu jak go stamtąd wydostać.

***

**Sebastian**

Spał mało, ale gdy już wpadał w objęcia Morfeusza, śnił o Lilith i widział, jak mierzy się z przerażającym dementorem. Budził się, gdy padała nieprzytomna na ziemię.

To wspomnienie nie chciało od niego odejść. Wciąż i wciąż widział, jak dementor się na niej żywił, a potem słyszał, jak jej ciało pada bezwładnie na kamienną podłogę. Myślał też o tym, jak strażnicy wyprowadzili ją (cieszył się, że z nią obchodzili się delikatnie, nie tak jak z więźniami), a on nie mógł spojrzeć ostatni raz w jej oczy. Nie mógł jej dotknąć. Wiedział bowiem, że dziewczyna już więcej się do niego nie dostanie. 

Ale przyszła. Przyszła do niego. Na krótką chwilę, ale była z nim. W jakiś sposób dostała się do Azkabanu. Mówiła też, że przyszła, by coś zdobyć. Coś, co miało jej pomóc w dotrzymaniu słowa o wydostaniu go.

Sebastian wolał dusić w sobie nadzieję. Azkaban był piekłem, bez powrotu do świata. Nie miał pojęcia co trzeba by było zrobić, by kogokolwiek stąd wyciągnąć.

Jedyne co mu zostało, to wspomnienie jej dotyku i spojrzenie jej oczu. Modlił się, by dementorzy nie byli w stanie mu tego odebrać.

***

**Lilith**

 Wracała do pokoju wspólnego Ravenclaw, ledwo rejestrując co działo się dookoła. Może mijali ją inni uczniowie, a może nie. Może wyskoczył na nią Irytek, by ją zdenerwować, a może nie.

Myślami była daleko. Raz po raz odtwarzała zeznania świadków. Co należało zrobić, by ministerstwo uwierzyło, że się pomylili? Aż dziesięć osób.

Zamarła przed drzwiami z miedzianym orłem. Nie mogła udowodnić, że się pomylili. Ale mogła sprawić, by okazało się, że zeznali fałszywie. 

Wystarczyło zmienić ich wspomnienia.

Jej serce przyspieszyło, gdy plan sam układał się w jej głowie. Chciała walczyć z dowodami, niech więc tak będzie.

Odwróciła się na pięcie i zbiegła z wieży. Z każdym kolejnym stopniem w jej głowie pojawiała się nowa myśl. Plan nabierał kształtu, a co najważniejsze, był możliwy do zrealizowania. Nie łatwy, ale możliwy. 

Wybiegła z Hogwartu. Zrobi to. Wydostanie Sebastiana. Choćby miała poświęcić własną duszę, dokona tego.

Garreth sprawił, że jej ukochany był na skraju wytrzymałości. Jej silny, odważny i wesoły Sebastian był krok od poddania się. Będzie więc grała nieczysto. Wykorzysta wszystko, co posiada i rzuci to na Azkaban, na ministerstwo, na świat. Uwolni Sebastiana, uniewinni go i zemści się na Wealsey'u. 

Magia w jej żyłach rozbudziła się. Była gotowa niszczyć, rozrywać na strzępy i zabijać. Była niepokonana, niepowstrzymana, nienasycona, żądna krwi. 

Lilith kroczyła piaskową drogą. Tej nocy czarna magia będzie jej sprzymierzeńcem.

***

Wróciła do szkoły dopiero nad ranem. Była niewyspana i wyczerpana, ale dobrze wykorzystała każdą chwilę w Feldcroft. Jej magia zdawała się syczeć od nadmiaru wysiłku, ale jej nie zawiodła. 

Doczłapała się do dormitorium. Miała dwie godziny do pierwszych zajęć. Zdąży się zdrzemnąć.

Położyła się do łóżka. Była w rozterce, czy powiedzieć Ominisowi, co zrobiła. Wszakże Sebastian trafił do Azkabanu przez użycie czarnej magii, a ona robiła to samo całą noc. 

Nigdy wcześniej jednak nie była tak wdzięczna Sebastianowi za to, że nauczył ją używania Imperio, które tej nocy rzucała na każdą z dziesięciu osób, które zeznały w ministerstwie. 

W cieniu przewinień | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz