Rozdział 17

435 29 34
                                    

Tu Marta z przyszłości, która chciała Was tylko poinformować, że ten rozdział jest nieco dłuższy od poprzednich, ale nie miałam serca dzielić go na pół. Także upewnijcie się, że macie troszkę więcej czasu i miłego czytania!

(+ Ten rozdział miał być jutro, ale trochę popsuł mi się humor, a Wasza aktywność sprawia mi wiele radości, więc jednak wrzucam dzisiaj 🥹)

______________

Sebastian użył Alohomory, by otworzyć chatkę gajowego, po czym weszli do środka. Zamknął drzwi, odwrócił się do kominka i zawołał:

- Inferno!

A kominek od razu zapłonął jasnym ogniem. Lilith uklękła blisko niego, chcąc rozgrzać zmarznięte ciało. 

Poczuła delikatny dotyk palców na plecach. Odwróciła głowę. Sebastian ukucnął przy niej.

- Masz pokaleczone plecy - powiedział, jednocześnie ściągając swoją marynarkę. Jego wściekłość ustąpiła miejsca trosce. 

- To nic takiego, zwykłe otarcia - odpowiedziała i uśmiechnęła się blado, gdy chłopak zarzucił na nią marynarkę. Była ciepła od jego ciała.

Następie machnął różdżką i w jego ręce znalazła się niewielka fiolka z zielonym płynem. Odkręcił ją i podał krukonce.

- Eliksir Wiggenowy. Wypij.

Przyjęła napój, choć jej palce jeszcze nie chciały z nią współpracować. Wypiła posłusznie i błyskawicznie poczuła mrowienie na plecach. Zadrapania zaleczyły się.

- Dziękuję.

- Powinienem był się pozbyć Weasley'a raz na zawsze - mruknął. Wbił spojrzenie w ogień, jego twarz ściągnięta była troską i jednocześnie złością.

- Profesorowie bardzo szybko by się zorientowali, że jeden z uczniów nie żyje. Przeprowadziliby śledztwo i... trafiłbyś do Azkabanu. Nie warto.

- Mimo wszystko... - zacisnął dłonie w pięści. - Nienawidziłem goblinów. I nienawidziłem Rockwooda. Ale jego nienawidzę najbardziej. Pieprzony Weasley.

- Wytrzymaliśmy z nim dwa lata - odpowiedziała łagodnie Lilith. Chciała zagasić wściekłość, którą widziała w jego oczach. - Wytrzymamy jeszcze trochę. 

Jej ciało odprężało się, rozgrzewane gorącymi płomieniami, znajdującymi się zaledwie krok od niej. Mogła rozprostować już palce bez problemu, a jej oddech nie zamieniał się w biały obłoczek.

Sebastian wstał i podszedł do okna, które znajdowało się naprzeciwko kominka. Patrzył na rozświetlony Hogwart, milcząc.

Lilith posiedziała jeszcze chwilę przy kominku, aż zrobiło jej się przyjemnie ciepło. Chatka była naprawdę niewielka, więc ogrzanie jej nie zajęło wiele czasu. Potem wstała, odłożyła marynarkę Sebastiana na ledwo stojący stół i podeszła do chłopaka.

Przesunęła ręką po jego plecach, wyczuwając palcami każdy napięty mięsień. Ślizgon drgnął i odwrócił ku niej głowę. 

- Bałem się o ciebie - powiedział szeptem. Wyciągnął rękę, by położyć ją na plecach krukonki. - A gdy zobaczyłem, jak przyciska cię do tej ściany, a potem całuje...

W jego oczach ponownie zalśniły złowrogie ogniki.

- Przysięgam, że jedyne o czym myślałem, to żeby go zabić. I przepraszam, jeśli cię przestraszyłem.

- Nie przestraszyłeś mnie. Po prostu bałam się, co mogłoby się stać później. Ale to już nieważne. Do niczego nie doszło, więc nic ci nie grozi.

W cieniu przewinień | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz