Im bliżej Azkabanu się było, tym większy sztorm panował na morzu. Zupełnie jakby wiatr został specjalnie zaczarowany, by odstraszać od więzienia nieproszonych gości. Niewielki statek brnął jednak niestrudzenie do przodu, również dzięki magii.
Lilith stała przy burcie i wytężała wzrok, by dostrzec Azkaban, ale bezskutecznie. Wokół gęstniała tylko mgła, zmniejszając pole widzenia z każdą chwilą.
Jednak w pewnym momencie statek przedarł się przez zasłonę białej jak mleko mgły i wtedy zobaczyła więzienie. Już z tej odległości było straszne.
Surowe i mroczne, pięło się ku niebu niczym forteca. A przy samym szczycie unosiło się kilka ciemnych postaci. Krukonka zadrżała. To na pewno byli dementorzy.
Statek przybił do niewielkiej przystani. Jeden z nielicznych marynarzy podszedł do dziewczyny i pomógł jej zejść na mostek.
- Będziemy tu czekać - oznajmił, po czym wrócił na pokład.
Krukonka ruszyła niepewnie w stronę wejścia do Azkabanu. Wokół panowała... dziwna atmosfera. Powietrze jakby było nasączone bólem, rozpaczą i szaleństwem, a temperatura musiała być bliska zeru stopni.
Przy dużych, metalowych drzwiach stał mężczyzna ubrany w szary mundur. Spojrzał na nią surowym, zimnym wzrokiem.
- Przyszłam, by zobaczyć się z jednym z więźniów - oznajmiła Lilith, wyciągając do niego złożoną kartkę.
Czarodziej przeczytał pozwolenie podpisane przez Ministra, po czym zapukał mocno w drzwi. Te otworzyły się po paru sekundach i pojawił się kolejny strażnik, któremu przekazał kartkę.
- Proszę za mną.
Dziewczyna weszła do środka i przekonała się, że Azkaban to najgorsze miejsce na ziemi. Wszystko było takie... surowe, chłodne i ponure.
Skręcili w prawo do niesamowicie wysokiego korytarza. Po lewej i prawej stronie znajdowały się cele, jedna przy drugiej, a w środku leżeli lub siedzieli więźniowie. Wszyscy w identycznych pasiastych strojach. Bardzo cienkich strojach.
Lilith miała na sobie płaszcz, którym otuliła się jeszcze bardziej. W więzieniu było niesamowicie zimno. Żałowała, że ubrała sukienkę, a nie coś cieplejszego.
Ich buty stukały na kamiennej posadzce, ale zdecydowanie nie były to jedyne dźwięki. Z każdej strony dochodziły jęki, krzyki, śmiechy... a wszystko przepełnione bólem i rozpaczą.
Doszli do końca korytarza i skręcili w lewo. Znowu wysoki sufit, kamienna podłoga i cele z więźniami.
Zatrzymali się mniej więcej w połowie pomieszczenia.
- Zostawię cię samą, ale radzę niczego nie kombinować. Będą mieli cię na oku. - Wskazał ręką do góry. Lilith uniosła głowę i dopiero teraz zorientowała się, że przy samym suficie unosiła się cała masa dementorów. Jej żołądek zacisnął się nieprzyjemnie, a ciało przeszedł dreszcz. - Nie biegaj, bo to sprawi, że się tobą zainteresują. I staraj się trzymać emocje na wodzy, to też ich przyciąga.
Potem pokazał ręką w głąb korytarza.
- Trzecia cela od końca po prawej stronie. Wrócę po ciebie za piętnaście minut.
I ruszył w drogę z powrotem.
Z każdym kolejnym krokiem, serce Lilith było szybciej. Chciała biec, by zobaczyć Sebastiana jak najszybciej, ale ostrzeżenie strażnika rozbrzmiewało jej w głowie.
Mijała kolejne cele, w których więźniowie wili się i wyciągali ręce w jej stronę. Błagali o ratunek.
Zatrzymała się przed trzecią celą od końca. Widok chłopaka, skulonego w kącie i wyraźnie trzęsącego się, zranił jej serce.
CZYTASZ
W cieniu przewinień | Sebastian Sallow
FanfictionII część "W cieniu magii"! Na ostatnim roku nauki w Hogwarcie uczniom towarzyszyć będzie wielkie międzyszkolne wydarzenie, które wprowadzi do szkoły ogromną radość i powiew nowości. Jednak mimo szczęścia w pierwszych tygodniach nauki, ten rok równie...