Rozdział 19

370 20 16
                                    

Lilith jeszcze nigdy tak szybko nie przebiegła przez Hogwart. Ominis dotrzymywał jej tempa, trzymając się za nią w odległości trzech kroków.

Wypadła przez główne drzwi. Wokół fontanny zebrało się wielu uczniów, a wszyscy w milczeniu zachowywali powagę. Na ich twarzach malowały się przerażenie i szok.

Minęła ich, rozpychając się łokciami, aż wydostała się przed tłum, gdzie z kolei stali nauczyciele. W kierunku bramy za to podążało czterech mężczyzn, a między nimi szedł Sebastian. Zatrzymała się. Widziała, że jego ręce zostały skrępowane łańcuchami. Nie miał też na sobie czarnej szkolnej szaty.

- Nie! - krzyknęła przeraźliwie. Z jej oczu pociekły gorące łzy. - Nie!

Zerwała się ponownie do biegu, ale nie dotarła daleko, gdyż silne ramiona objęły ją w talii i zatrzymały. Profesor Sharp.

Zaczęła się szarpać i krzyczeć. Nie mogli zabrać Sebastiana do Azkabanu. Nie mogli!

Mężczyźni z ministerstwa przystanęli i obejrzeli się przez ramię, chcąc sprawdzić skąd to zamieszanie. Sebastian również odwrócił głowę. Jego oczy były zaczerwienione od powstrzymywanego płaczu.

Profesor Weasley, która stała obok dyrektora, wystąpiła krok do przodu.

- Panowie, pozwólcie im się pożegnać - poprosiła słabym głosem. Wyglądała na równie przerażoną co reszta.

Jeden z mężczyzn zerknął na zegarek na ręce.

- Macie piętnaście sekund i ani chwili dłużej - oznajmił surowym głosem.

Profesor Sharp rozluźnił ramiona, puszczając Lilith. Ta pognała przed siebie i rzuciła się na Sebastiana, przytulając go mocno. Chłopak schował twarz w jej szyi. Zaczął płakać.

Krukonka wplotła palce w jego włosy, przytrzymując go blisko siebie. Ledwo mogła oddychać przez wstrząsający nią szloch. Jak do tego w ogóle doszło?

Przysunęła usta do ucha Sebastiana i szepnęła tak cicho, że tylko on mógł ją usłyszeć:

- Wydostanę cię, słyszysz? Choćbym miała rozebrać Azkaban kamień po kamieniu, wyciągnę cię stamtąd.

Trzymała go mocno w swoich ramionach i modliła się, by to był tylko zły sen, z którego zaraz się obudzi. Bo jeśli to była prawda...

- Koniec. Idziemy - rozległ się głos mężczyzny stojącego obok. Sebastian zadrżał, z jego ust wydostał się szloch.

Lilith nie zamierzała go puszczać. Słyszała opowieści o Azkabanie i nie mogła znieść myśli, że miał tam trafić.

Wtedy ktoś - profesor Sharp - odciągnął ją, trzymając mocno za ramiona, gdyż nadal próbowała się wyrwać. Nie mogła powstrzymać płaczu, który wstrząsał jej ciałem raz po raz. Patrzyła za Sebastianem, którego mężczyźni wywlekli poza bramę Hogwartu. Wtedy teleportowali się. Zniknęli.

***

Lilith siedziała na piaskowej ścieżce i patrzyła na bramę. Ominis klęczał obok, trzymając jej dłoń. Policzki obojga były mokre od łez, które nie chciały przestać lecieć.

Minęła godzina, odkąd go zabrali. Profesorowie rozgonili uczniów, by wracali na zajęcia, ale krukonkę i ślizgona zostawili w spokoju.

Dziewczyna zaciskała zęby, obracając między palcami pierścionek, który dostała od Sebastiana. To było zaledwie dwa dni temu. Byli w chatce gajowego, adorowali nawzajem swoje ciała, potem się zaręczyli. Tańczyli całą noc, szli na spacer, oznajmiła mu, że dla niej nigdy nie będzie potworem...

A teraz jej go odebrali.

Nie wiedziała dużo o Azkabanie, ale wiedziała jedno. Nie było stamtąd ucieczki.

Nieważne. Uwolni go. Choćby miała zabić wszystkich więziennych strażników, strzaskać mury więzienia czy zatopić całą przeklętą wyspę. Wydostanie go. Nie pozwoli, by spędził tam resztę swojego życia.

Mijały kolejne minuty, a dwójka przyjaciół nadal klęczała na zmarzniętej ziemi. Wiatr bawił się ich włosami.

Lilith przełykała łzy. Jak do tego doszło? Jak ministerstwo się dowiedziało? Sebastian użył kilka razy zaklęć niewybaczalnych, ale trzymali to w tajemnicy. Przy wszystkich utrzymywali, że plotki na jego temat są nieprawdziwe...

I wtedy w jej głowie rozległy się słyszane kiedyś słowa.

Posłuchaj uważnie, Sallow. Znajdę dowody na to, że parasz się czarną magią, a wtedy nic nie uchroni cię przed Azkabanem.

Jeszcze trochę i uratuję cię od Sallowa. Spod jego uroku. Będziesz wolna.

Serce przestało jej bić. Nie, to nie może być prawda. Nie może...

Podniosła się. Ominis wstał w ślad za nią. Jego policzki powoli wysychały, choć twarz nadal wyrażała ogromny smutek.

- Muszę z kimś porozmawiać - rzuciła Lilith beznamiętnym tonem.

Ruszyła w stronę zamku, ślizgon nadal trzymał ją za rękę. Jego różdżka spoczywała w drugiej dłoni, nieużywana.

Weszli do Hogwartu. Po ilości uczniów na korytarzu można było stwierdzić, że akurat trwała przerwa. Ruszyli w kierunku klasy od eliksirów, gdzie miała się odbyć ich następna lekcja.

Przed salą znalazła, kogo chciała. Puściła dłoń Ominisa, wyszarpnęła swoją różdżkę i przytknęła jej czubek do gardła Garretha, jednocześnie przyciskając go do ściany.

- Ty... - warknęła. Wściekłość wypełniała teraz każdą część jej ciała. - To wszystko twoja sprawka!

Ominis, stojący obok wzdrygnął się.

- Powiedz, że to nie prawda - wydusił z siebie.

Gryfon uniósł ręce.

- Sallow dostał to, na co zasługiwał. Jak każdy czarnoksiężnik, zgnije w Azkabanie za swoje zbrodnie. Dowody, które zebrałem, są nie do podważenia. Uratowałem cię, tak jak obiecałem.

Lilith wrzasnęła, targana nienawiścią. Kątem oka dostrzegła jasny blask. Jej różdżka również rozbłysła. W szeroko otwartych oczach Weasley'a dostrzegła, że jej własne oczy świecą.

To był jego koniec. Zakończy jego życie tu i teraz. Powinna była pozwolić wtedy Sebastianowi, by go zabił.

- Expeliarmus!

Różdżka wypadła z ręki Lilith. Odwróciła gwałtownie głowę. Profesor Sharp stał w wejściu do sali.

- Wszyscy natychmiast do środka - zażądał. - Lilith i Garreth zostają.

Ominis uniósł swoją różdżkę drżącą dłonią i pozwolił jej rozbłysnąć czerwonym światłem. Wszedł posłusznie do sali, tak jak reszta uczniów, która zebrała się wokół na dźwięk krzyków krukonki.

- Co to ma znaczyć? - spytał profesor, gdy zostali już sami.

- To wszystko jego wina! - Do oczu Lilith znowu zaczęły napływać łzy. - Przez niego zabrali Sebastiana.

- Podobno dowody są jednoznaczne.

- Chyba pan w to nie wierzy?!

- Ministerstwo nie wsadza do Azkabanu niewinnych czarodziejów. Wejdźcie do sali i proszę się zachowywać. Ravenclaw i Gryffindor tracą po dziesięć punktów.

Profesor odwrócił się i wszedł do klasy. Garreth poszedł za nim. Lilith schyliła się po swoją różdżkę. Przysięgła sobie, że Garreth srogo za to zapłaci.

W cieniu przewinień | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz