Rozdział 23

223 4 0
                                    

Daniella:

Gdy Amber wyszła z pokoju ja z Oliverem poszliśmy się ubrać. Przekonałam bruneta aby został na noc. Zeszliśmy na dół za rękę a dosłownie przed wejściem do kuchni stała moja paczka. Wszyscy spojrzeli na mnie wzrokiem "Czemu nam nie powiedziałaś?".

- Nie miałam kiedy. Dopiero wyszliśmy z łóżka. - Powiedziałam i przewróciłam oczami. Wszyscy pokiwali głowami i wrócili do różnych miejsc. Jedyne co mnie zastanawiało to, to czy z Oliverem do siebie wróciliśmy. Może coś źle zrozumiałam? Chyba trochę za długo patrzałam na przystojnego bruneta ponieważ, spojrzał się na mnie i uniósł brew.

- Co? - Zapytał opierając się o blat kuchenny. Podeszłam do niego palcami złapałam jego brodę aby patrzył na mnie. Był wyższy. Dużo wyższy. Brunet jednak zrobił coś o czym nie pomyślałam. Złapał mnie za uda, podniósł i posadził na blat.

- Lubisz mnie tak podnosić, co nie? - Zapytałam zadowolona.

- Oczywiście. - Odpowiedział i się uśmiechnął. - Ale przyznaj że ty też.

- Hmmm.... Możliwe. - Powiedziałam śmiejąc się. Oliver przyłożył swoje usta do moich i zaczął mnie całować. Raz po ustach, raz po szyi.

- Szkoda że nie jesteśmy sami. - Brunet zaczął robić coś w stylu smutnej minki. - Bo chętnie bym cię teraz zaczął pieprzyć. - Smutna minka zniknęła a za to pojawił się uśmiech. Nie zwykły uśmiech. To był uśmiech w którym się zakochałam po raz pierwszy. Zalotny uśmiech.

- Z chęcią przeniosę się do miejsca w którym nikogo nie będzie. - Powiedziałam po czym zeskoczyłam z blatu. - Dawaj kluczyki.

- C-co?

- Egh... Oliver. Udajesz? - Przewróciłam oczami. - Daj te cholerne kluczki. - Warknęłam a gdy chłopak mi nie odpowiadał wyszłam z kuchni i poszłam do szafy na kurtki. Brunet szedł za mną. - Boże. Kto by się spodziewał że kluczyki będziesz miał w kurtce. - Parsknęłam. Z szafy wyciągnęłam moją i jego kurtkę. Wyszłam na dwór i wsiadłam do auta. Było to BMW 5 M w białym matowym kolorze. Wsiadłam za kierownicę i krzyknęłam do Olivera.

- Egh... no szybko. Chciałabym się już pieprzyć. - Biedny brunet. - Przecież, umiem jeździć. - Przewróciłam oczami. Oliver wsiadł na miejsce pasażera a ja wyjechałam przez otworzoną bramę. Pojechałam na plażę.

- Na plażę? Przecież, tu w każdej chwili ktoś może przyjść. Nie słuchałam go. Zamknęłam auto i weszłam w krzaki. Brunet wszedł zaraz za mną. Szliśmy tak przez pięć minut. Oliver co dziesięć sekund coś marudził. W końcu wyszliśmy z krzaków i naszym oczom ukazał się kawałek plaży. Plaża na około była porośnięta krzakami.

- Kiedyś gdy, uciekłam z domu zawędrowałam tu. - Powiedziałam i odwróciłam się do bruneta. Razem usiedliśmy na fotelach które kiedyś tu przytargałam. - Aaa! Zapomniałabym o lampkach. - Wstałam z fotela i podeszłam do jednego z drzewka. Nagle nad fotelami zrobiło się jasno. Stanęłam przed Oliverem. - Czy już możemy to zrobić? - Chłopak pokiwał głową a ja usiadłam na jego kolana. Zaczęliśmy się namiętnie całować a po chwili moje ubrania leżały już na drugim fotelu. Poczułam Bruneta w sobie.

Mój ochroniarz || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz