Rozdział 14

373 11 0
                                    

Daniella:

Weszłam do pokoju a zaraz za mną Oliver. Jebany królewicz. Spojrzał się na mnie i przygryzł dolną wargę.
- Zapewne myślisz że na ciebie nie patrzyłem. - Powiedział. - Nic bardziej mylnego. Za każdym jebanym razem gdy tylko na mnie nie patrzyłaś, ja patrzałem na ciebie. Nie mogłem znieść myśli że sama ściągniesz tą sukienkę. - Mówił i powoli się zbliżał. - Dlatego pozwól ze ci pomogę. - Odwrócił mnie plecami i zaczął rozpinać sukienkę.
- Nie. - Zaprotestowałam. - Masz dziewczynę. Ja do zajętych się nie przystawiam.
- A no tak. Emma. - Powiedział znudzony. - Nie jest moją dziewczyną. Wynająłem ją żeby wzbudzić w tobie zazdrość.
- Nawet jeśli. Całowałeś się z nią. - Wypomniałam. - Aaaa i jeszcze gdy zapytałam czy zatańczysz wolałeś twoją udawaną dziewczynę. - Warknęłam.
- Czekaj. - Powiedział i wyszedł z pokoju. Czemu? Po co? Dzwoniłam do niego z jakieś 5 razy. Odrzucał mnie. Postanowiłam że wezmę prysznic. Ściągnęłam już odpiętą sukienkę a następnie bieliznę. Rozczesałam włosy i weszłam pod strumień gorącej wody. Myślałam, dużo myślałam. Z rozmyślania wytrącił mnie dźwięk otwierania drzwi od łazienki. Jebany Oliver.
- Idiota. - Powiedziałam i wyszłam spod prysznica. Bez niczego brunet szeroko otworzył oczy. Wzięłam ręcznik i owinęłam nim nagie ciało. Czekaj. On ma coś w ręce. Wielki bukiet róż.
- Tylko sto. - Powiedział. Szeroko otworzyłam oczy i usta.
- Po pierwsze. Tylko? Po drugie. Skąd o tej godzinie masz STO białych róż? - Zapytałam.
- I kinder bueno. Białe. - Dodał. - Odpowiadając na twoje pytanie. Znalazłem jakąś kwiaciarnię w pobliżu która była otwarta do dwunastej w nocy i słynęła z bukietów po sto róż. - Odpowiedział. Podbiegłam do niego wyrwałam mu bukiet z rąk położyłam na umywalce i go pocałowałam. Podniósł mnie a nogi owinęłam wokół jego talii. Nie mieliśmy zamiaru czekać. Nie poszliśmy do sypialni. Zostaliśmy w łazience. Oliver ściągnął ze mnie ręcznik a ja z niego garnitur.
- Moje jedyne marzenie właśnie się spełnia Mendes. - Skomentował. Pierwszy raz spodobało mi się gdy mówił do mnie bo nazwisku. I stało się. Krzyczałam i jęczałam. Współczuje Grace. Biedna miała pokój obok. Chociaż, ona pewnie skacze nie tylko z pod jarania.
- Jezu, nie sądziłam że jakikolwiek ochroniarz może być tak przystojny jak ty brunecie z moich marzeń. - Powiedziałam gdy szliśmy do sypialni na kolejny raz. Coś czuje że się nie wyśpię.
- Rozłóż nogi kochanie. - Rozkazał brunet, a ja to zrobiłam. Znowu jęczałam, krzyczałam wszystko w jednym. Oliver skończył. Położyliśmy się i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
- Kim teraz dla siebie jesteśmy? - Zapytałam.
- Kim tylko zechcesz. Możemy zostać bliskimi przyjaciółmi z pojedynczymi rundkami, możemy być tylko przyjaciółmi a możemy nawet zostać parą. - Powiedział. - Bo nie mam zamiaru z tobą kończyć. Nie mam zamiaru kończyć z twoim ciałem. Za bardzo mi się podobasz. Za bardzo mi się podobało. - Gdy skończył położyłam go na plecy i siadłam mu na biodrach.
- Skoro nie chcesz ze mną kończyć. To dlaczego teraz skończyłeś? - Zapytałam.
- Podoba mi się każda twoja wersja, ale ta wersja i wersja przy odbieraniu firmy przerosła nawet moje marzenia o tobie. - Powiedział i się we mnie wsunął.

Mój ochroniarz || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz