Rozdział 28

181 4 0
                                    

Daniella:

Leżałam na wielkiej kanapie na pokładzie mojego prywatnego samolotu robiąc jakiś projekt do szkoły. Postanowiłam zostać na nauczaniu online ponieważ, tak było łatwiej. Nie dałabym rady pogodzić szkoły z pracą a od wybudzenia Olivera z śpiączki staram bywać się w niej codziennie. Ostatnio się bardzo układało ponieważ dostałam pewne zaproszenie. Zaproszenie które powinno przyprawić mnie o smutek lub jakieś inne emocje podobne do tego ale poczułam tylko ulgę. Dostałam zaproszenie na pogrzeb ojca. Uśmiechnęłam się w duchu ponieważ, zaproszenie na pogrzeb znaczyło że są nieźle zdesperowani. Grace też dostała. Aaron też ale nie była to kartka tylko SMS od Daniela. Wszyscy się zgadaliśmy że akurat wtedy wyjedziemy na super wakacje i będziemy szczęśliwi aby wszyscy dowiedzieli się że ojciec wcale nie był dobry. Był okropny i cała nasza trójka chciała aby wszyscy się o tym dowiedzieli. Czy było to miłe? Nie. Ale czy bicie naszej trójki było? Totalnie nie. Nad projektem siedziałam już godzinę. Jak się okazało jest możliwość skończenia szkoły wcześniej. Bez namysłu od razu się zgodziłam. Teraz zależało mi bardziej na firmie niż wykształceniu ale chciałam skończyć to co zaczęłam dosyć dawno temu. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Właśnie mieliśmy lądować na jednym z lotnisk w Grecji. Czy czułam ekscytacje? Ogromną. Niestety jak to w samolotach podczas startowania, lądowania i turbulencji trzeba było zapiąć pas. Cholernie tego nie lubiłam ale chciałam jeszcze pożyć. Wiadomo pasy mnie nie uratują podczas katastrofy ale podczas lądowania mogło by mną mocno zatrząść. Szłam po schodach samolotu wdychając greckie powietrze. (Tak wiem. Dziwnie to brzmi.) Moje długie brązowe włosy rozwiewał wiatr. Każdy inny włos był powykręcany w inną stronę. Oliver przytulił mnie od tyłu i zaczął zasypywać moją szyję dużą ilością pocałunków. Uśmiechnęłam się ponieważ wszystko zaczęło się układać a moje marzenia z dzieciństwa spełniać. Szczerze? Od dziecka marzyłam o prawdziwej miłości która będzie obdarowywać mnie pocałunkami na balkonie z widokiem na morze lub ocean. Dokładnie teraz tak się działo. 

- Daniella ubierz się elegancko bo za godzinę jedziemy w pewne miejsce. - Wyszeptał mi na ucho brunet. Byłam nieco zdziwiona ale bez pytań odwróciłam się i poszłam do pokoju. Byłam tak bardzo ciekawa gdzie jedziemy! Siedziałam przed szafą już dziesięć minut i wybierałam coś do ubrania. Popłakałam się dwa razy. Nagle w oczy rzuciła mi się obcisła czarna sukienka na długi rękaw. Miała też lekko zakrytą szyję ale dosłownie tylko trochę. Buty które by pasowały od razu rzuciły mi się w oczy. Czarne szpilki na cienkim obcasie z jakimiś sznurkami. Czarne. Idealnie! Postawiłam na wyprostowane włosy i smokey eye. Dodałam też złoty łańcuszek. Trochę kolczyków i byłam gotowa. Torebka! Z szafy szybko wyciągnęłam czarną małą torbkę balenciagi. Prezentowałam się... dobrze. Do wyjścia zostało pięć minut więć wyszłam z garderoby i zaczęłam wołać Olivera. Brunet chwilę później zaczął schodzić po schodach z... białymi różami.

- Białe róże! Dla mnie? - Zapytałam ucieszona.

- A dla kogo innego? - Zapytał rozbawiony. - Pięknie wyglądasz Daniella.

- Ty też nie najgorzej. - Zażartowałam. Chłopak zmrużył oczy a po chwili mnie pocałował. Szczerze? W tej chwili miałam ochotę na więcej niż pocałunek.

Mój ochroniarz || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz