Rozdział 2

922 20 1
                                    

Daniella:

Dziś z moją przyjaciółką Amber miałyśmy jechać na imprezę niestety żeby pojechać musiałam nieźle wykłucać się o to z moim ochroniarzem on uważa że jest tam za dużo osób i to niebezpieczne. Oczywiście wygrałam i właśnie się szykowałam. Ubrałam biała krótką sukienkę z rozcięciem na plecach miałam białe buty i torebkę lecz torebka miała złoty łańcuch. Moja biżuteria była zrobiona z prawdziwego złota, założyłam łańcuszek, kolczyki i pierścionki. A moje brązowe włosy wyprostowałam. O godzinie około dwudziestej-drugiej dwadzieścia podjechałam pod dom mojej przyjaciółki.
- Siema stara - Wykrzyknęła zadowolona.
- LECIMY SIĘ NACHLAĆ! - Wykrzyknęłyśmy chórem. Gdyby nie mój zbawiciel Lucas nie mogłabym pić ale ze względu że jego rodzice wrócili z Egiptu zbawiciel nie mógł już pić a że mieszkał dwa domy wcześniej ode mnie zaproponował że wróci moim autem. Na imprezę przyjechaliśmy o dwudziestej-drugiej trzydzieści pięć. Bardzo dobrze wiedziałam która godzina po z domu wyszedł Jude i zaczął się czepiać.
- Jak zawsze spóźnione. - Powiedział znudzony głosem. - Jest dwudziesta-druga trzydzieści pięć. Miałyście być o DWUDZIESTEJ-DRUGIEJ zero zero. - Zażartował. Jude należał do naszej paczki przyjaciół wszyscy znamy się od przedszkola i to on najwięcej żartował i o dziwo jego żarty CZASEM były śmieszne. Gdy weszliśmy do domu Juda od razu rzucił mi się w oczy przystojny blondyn. Stał oparty o ścianę i rozmawiał z jakąś dziewczyną, a nie, to nie była jakaś dziewczyna tylko partnerka mojego najstarszego brata Daniela.

- Widzę że ktoś wpadł ci w oko Danielko. - Powiedziała w stu procentach na serio.

- Nie, nikt mi nie wpadł w oko tylko muszę przypilnować tej szmaty. Już raz ją widziałam na imprezie i widziałam co robiła, muszę ją obserwować. - Powiedziałam lekko poddenerwowana. Gdy tylko spojrzałam na Aber zobaczyłam że patrzy na mnie tym swoim wzrokiem którym pokazuje że wie że kłamiesz. - No dobra, chłopak też jest fajny i nie patrzę tylko na nią. - Powiedziałam i wywróciłam oczami.

- Mnie nie oszukasz. A teraz na chwilę ją zostaw i chodź do kuchni się najebać kochanie! - Wykrzyknęła Amber i złapała mnie za rękę. - Ej, a ty przypadkiem nie wolisz brunetów? Ostatnio mówiłaś że patrzysz na blondynów i masz odruchy wymiotne. - Zażartowała.

- Zaraz ty będziesz miała odruchy wymiotne jak wleje ci cały poncz do mordy skarbie! - Kocham się z nią tak przekomarzać. - Wiem jak bardzo go nie lubisz. Jak ty to mówisz? "Mnie nie oszukasz". - Zacytowałam.

- Spierdalaj. - Ah ta przyjacielska miłość. - Masz koteczku. - Powiedziała i wsadziła mi w rękę kieliszek. Miałyśmy taki zwyczaj że zawsze na początku imprezy obowiązkowo piłyśmy kieliszek krzyżując ręce. Gdy wypiłam od razu wzięłam pierwszy lepszy napój na blacie i popiłam.

- A tak przy okazji muszę ci powiedzieć jak bardzo wkurwia mnie ten jebany ochroniarz. - Powiedziałam oburzona.

- Dajesz złotko!

- Wyobraź sobie że nie chciał mi pozwolić iść na imprezę mówił coś w stylu że tam będzie za dużo ludzi i będzie nie bezpiecznie. - Wyżaliłam się.

- Lol, dziwny w takim razie. - Powiedziała. - Ale taaaak baaaaardzo przystojny. - Powiedziała zafascynowana Aber.

- No ta, przystojny jest. Ale tak bardzo działa mi na nerwy! - Oburzyłam się.

- Dobra, już zluzuj majty kotku. - Zażartowała. Amber kochała żartować w taki sposób, gdy tylko się oburzyłam ona od razu wyskakuje do mnie z tym tekstem ale nie ukrywam potrafi mnie tym rozbawić. - Idziemy na parkiet żeby rozpierdolić te laski co się ruszać nie umieją. Trzeba ich nauczyć.

Mój ochroniarz || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz