5. Pieprzony Ander Sanchez.

894 30 1
                                    

Uczucia są pogmatwane jak cholera. Nigdy nie możesz być pewien czy to co jest teraz będzie za kilka, kilkanaście lat. Równie dobrze wszystko może zmienić się w zaledwie godzinę.

Wiedziałam jedno. Uczucie, którym darzyłam Michaela wypaliły się już dawno. Nie czułam do niego już nic. Choć jak zawsze o tym myślałam nie wiedziałam tego na pewno. Gonitwa myśli zaczynała się właśnie wtedy gdy o nim myślałam.

Choć gdy moje myśli kierowały się w jego stronę, jedyne co czułam to przyjemne wspomnienia. Nie wracałam do tych, które były dla mnie bolesne. Nie chciałam pamiętać o tych złych chwilach, które wydarzyły się dwa lata temu.

– Zostanę – wyszeptałam. Mimo że jego widok mnie bolał, ale jednocześnie napawał mnie radością. – Po tym wieczorze chciałabym abyś już nigdy nie mieszał mi w głowie – powiedziałam to, nie myśląc nawet że on to usłyszy. Nie chciałam aby to usłyszał. Słowa po prostu wypłynęły z moich ust.

Patrząc w jego oczy nie mogłam dostrzec nic. Znów nakładał tą maskę, której tak bardzo nienawidziłam. To była jego jedna wada, która mi tak bardzo przeszkadzała. Od momentu, w którym go poznałam nie chciałam aby to robił. Chciałam wiedzieć co czuje, a zamiast tego dostawałam obojętność, która kurewsko bolała.

– Wiedziałem, że to ci się spodoba – odezwał się po chwili, gdy wpatrywałam się w horyzont Barcelony, który dostrzegalny był tylko i wyłącznie z tego miejsca. Jego domu.

– Kocham to – mruknęłam, spoglądając w jego stronę. Na jego wargi wpłynął uśmiech, który rozczulił moje serce. – Z żadnego innego miejsca nie widać tego piękna, jakie widać stąd.

Kochałam patrzeć na ten widok, który był przepiękny. Horyzont miasta nocą był moim ulubionym, ale też ten gdzie było morze, las, góry czy pola. To mnie uspokajało. Gdy miałam zły dzień zawsze uciekałam gdzieś gdzie był piękny widok, a później wracałam w dużo lepszym humorze.

Pokochałem to dzięki tobie – wypowiedział nagle, a mnie wręcz wbiło w ziemię. – Dużo rzeczy, które były dla mnie codziennością, pokochałem dzięki tobie. I jedną rzeczą jest właśnie to – wskazał palcem. – Mieszkam tu dość długo, ale to co tu widać zrobiło na mnie wrażenie dopiero w momencie, w którym mi to pokazałaś.

Przywołał nasz jeden wieczór właśnie na tym tarasie. Byłam wtedy u niego po tym jak zagrałam koncert i również kazał wywieźć mnie dla kierowcy, tak samo jak było to dzisiaj. Poczułam przyjemne uczucie déjá vu.

– Po prostu nie umiałeś dostrzec piękna tego co masz tuż pod nosem – uśmiechnęłam się leniwie. I dopiero po jakimś czasie zrozumiałam to, że słowa wypowiedziane tamtego wieczoru znaczyły coś znacznie więcej.

– I to właśnie dzięki tobie – mruknął ponownie.

Jego słowa były słodkie, ale to nie po nie zostałam. Bardzo mi się podobało to co mówił, ale nawet w jednej setnej nie zbliżał się do tego, po co faktycznie tutaj byłam. Coś co miało zadecydować, co dalej.

– Michael...

– Tak wiem – odpowiedział od razu. – To nie po to tutaj jesteś, ale chciałem ci to powiedzieć, żebyś po prostu wiedziała – zrobił kilka kroków w moja stronę, a bicie mojego serca znacznie przyspieszyło.

Jego obecność na mnie wpływała, choć z całych sił starałam się nie pokazywać tego po sobie. Choć uczucia się wypaliły w jakimś stopniu, reagowałam na niego dokładnie tak samo jak przed dwoma laty, a być może nawet bardziej.

– Nie wiem od czego zacząć – szepnął, zajmując miejsce na niewielkim fotelu ustawionym między nami. – Wydaje mi się, że żadne słowa ci tego nie wynagrodzą – i tu miał rację.

DELUSION +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz