W naszym życiu zdarzały się sytuacje, które odcisnęły ogromne piętno na naszym życiu. Były to różne sytuacje, ale każdy człowiek je doświadczył – a jeżeli jeszcze nie – na pewno je doświadczy.
Gdy stanie ci się krzywda przez swoją bezmyślność dopiero po wszystkim zaczynasz myśleć i zadawać sobie pytania „co by było gdybym tego dnia została w domu?", „ co by się stało jakbym była obok?" lub zadajesz sobie pytania z pretensjami do siebie w stylu „czemu akurat wtedy nie posłuchałam się mamy?".
W swoim życiu miałam trzy sytuację, przez które pragnęłam umrzeć. Chciałam odejść od tego całego bólu jaki we mnie siedział. A jak dobrze wiemy ból psychiczny przeważa nad tym fizycznym.
Nasza głowa nie potrafi zapomnieć o wydarzeniach, przez które prawie zginęliśmy. I przez całe życie musimy męczyć się z noszeniem ciężaru na barkach, która zapoczątkowała bolesna dla nas sytuacja.
Kiedyś usłyszałam bardzo mądre słowa, z którymi się w stu procentach zgadzałam. Choć bardzo banalne, ale za to jakie prawdziwe.
Ból w naszej głowie nie mija, to po prostu my się do niego przyzwyczajamy.
Pamiętałam ten dzień jak dzisiejszy. Z każdym elementem dokładności. Co wtedy czułam. Jak bardzo bolało. Jak później nie mogłam patrzeć na kobiety w ciąży lub z dziećmi idącymi razem z nimi ulicami.
Bo one wszystkie przypominały mi o największej utracie w swoim życiu.
Ale z czasem ból na ich widok zanikał. Stawał się coraz słabszy. Z każdą kolejną mijaną kobietą, nie bolało aż tak bardzo jak na samym początku.
I w końcu nadszedł dzień, w którym mogłam się cieszyć z szczęścia innych. Do mamy nie czułam już tego żalu, który czułam jeszcze przed kilkoma tygodniami, gdy przez przypadek dowiedziałam się o jej zajściu w ciążę.
Tego wieczoru gdy wraz z tatą ogłosili ową nowinę, podeszłam do nich i z szczerą radością wypisaną na twarzy pogratulowałam im tego. Nie czułam już tego, bo chyba w końcu dotarło do mnie, że i ja pewnego pięknego dnia doczekam się synka lub córeczki.
Gdy spojrzałam na rodziców, moje wnętrze zostało zalano ciepłem. Chciałabym kiedyś doświadczyć takiej miłości jaką mieli oni. Choć wiedziałam, że póki im się udało być razem minęło mnóstwo czasu, ale ja mogłam poczekać.
Byłam jeszcze młoda aby znaleźć swoją bratnią duszę. I coś czułam, że już ją mam. Na wyciągnięcie ręki.
Spojrzałam na Michaela, który już na mnie patrzył. Uśmiechnęłam się do niego, nie chcąc już ukrywać tego, że coś faktycznie do niego czuje. Miałam dość oszukiwania samej siebie i chyba w końcu chciałam być kochana.
– Czy zechciałaby pani przejść do bardziej ustronnego miejsca? – usłyszałam głęboki tembr Howarda. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz podniecenia.
Uwielbiałam to gdy mówił takim tonem jak teraz. Uwielbiałam jego niski głos, którym posługiwał się za każdym razem gdy między nami do czegoś dochodziło. Kochałam to. Tak samo jak całą jego osobę.
– To na pewno dobry pomysł proszę pana? – zapytałam, spoglądając na niego spod rzęs.
Przez chwilę wpatrywał się w moje oczy. Jego spojrzenie mnie onieśmielało. Miałam ochotę odwrócić spojrzenie jak najszybciej, ale tego nie zrobiłam.
– Są zbyt zaaferowani twoimi rodzicami – odpowiedział. – Nawet nie zobaczą, że zniknęliśmy – wyjaśnił, przez co nie mogłam się z nim nie zgodzić.
CZYTASZ
DELUSION +18
Romance~ Szczęście czy nieszczęście to prawie wszystko jedno, z wyjątkiem niezmiernie krótkich chwil złudzenia. Nic nie jest tym, czym być powinno ~ Historia Michaela Howarda, zawodowego koszykarza, który pomimo swoich marzeń przejął rodzinną firmę. Jednak...