15. Mówiłem już, że pięknie wyglądasz?

847 42 1
                                    

Usłyszałam otwierane drzwi na piętrze. Michael stał nade mną z kamienną miną, choć zdawałam sobie sprawę, że musi być kurewsko zły na mnie. Racja, mogłam się go posłuchać, ale... gdybym to zrobiła nie byłabym sobą.

Zdecydowanie powinnam zacząć słuchać innych.

Ze schodów zbiegł Matteo ubrany jedynie w czarne bokserki. Dziękowałam Bogu za to, że miał coś na sobie bo gdyby wparował tutaj... Nie, nawet nie chce o tym myśleć. Na twarzy ojca najpierw malowało się wkurwienie, później zdezorientowanie gdy dostrzegł tylko Michaela, a na sam koniec rozbawienie gdy zobaczył mnie leżącą na podłodze pośród szkieł.

Zapewne dla mnie ten widok, również byłby tak samo zabawny jak dla niego gdybym nie czuła wbijającego się szkła w tyłek.

– Jak to się do chuja stało? – zapytał, prychając patrząc na scenę rozgrywającą się przed jego oczami.

Kabaret.

Michael odwrócił się do mojego taty niczym robot. Znów zachciało mi się śmiać, ale gdy tylko wydusiłam z siebie cichy chichot poczułam pierdolone szkło na każdym milimetrze ciała. Bolało jak sam skurwysyn.

– Na to pytanie powinna odpowiedzieć twoja córka – mężczyzna założył dłonie na piersi, znów odwracając się do mnie. Jego sama postawa emanowała wściekłością i wcale mu się nie dziwiłam. Sama wolałam uniknąć rodziców w środku nocy.

Mówiłam już, że nic nigdy nie idzie po mojej myśli?

Wzrok taty również skierowały się w moją stronę. Z tej odległości widziałam, że nie jest na mnie wkurzony, a cała ta sytuacja go bawi. No może nie fakt, że jakiś huk zerwał go z łóżka w środku nocy. Uśmiechnęłam się niewinnie do dwóch mężczyzn, zaczynając gestykulować dłońmi, co sprawiało mi ból.

Nagle usłyszałam kolejny dźwięk, który zwrócił moją uwagę. Drzwi wejściowe właśnie się otworzyły, a w nich stanął nawalony w trzy dupy Leon, po którym było widać, że ledwo trzyma się na nogach. Gdy ściągał buty, grawitacja nie zadziałała po jego stronie i runął na podłogę, ciągnąc za sobą drzwi, których w ostatnich sekundach chciał się złapać. No... nie udało mu się to.

Kolejny huk rozniósł się po domu, ale tym razem nikomu już nie było do śmiechu. Znów usłyszeliśmy trzask drzwiami dobiegającego z góry. Po kilku sekundach na schodach pojawiła się mama w satynowym szlafroku i strachem wymalowanym na twarzy.

Zatrzymała się nagle gdy dostrzegła nas w głównej części domu, w pół mroku. Każdego obecnego w pomieszczeniu zjechała uważnie wzrokiem, a później załamana ruszyła w moją stronę, gdy zobaczyła, że Leon sam zaczyna się podnosić.

– Głąby – mruknęła pod nosem, skupiając się już tylko na mnie. – Nic ci nie jest, kochanie? – zapytała kucając przy mnie. Wzruszyłam jedynie ramionami nie wiedząc co mam powiedzieć. Pierwszy raz widziałam ją od momentu mojego napadu złości.

– Czy ktoś mi wyjaśni co tutaj się dzieje? Jak rozwaliłaś ten stolik Isabello? – zapytał poważnie Matteo. Wiedziałam, że udawał wkurzonego tylko dlatego, że mama zeszła na dół. Zawsze tak było. – Bo jak Leon rozjebał drzwi to wszyscy wiemy.

– Cóż... Chcesz pełną wersję wydarzeń czy tylko...

– Nie mam ochoty słuchać o czymś innym Isabello – przerwał mi.

– Chciałam po prostu wstać, ale na moje nieszczęście się zachwiałam i wylądowałam na stoliku, który jak widzimy na załączonym obrazku rozsypał się w drobny mak – wyjaśniłam na jednym wdechu, przez co czułam się jakbym przebiegła jakiś maraton.

DELUSION +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz