25. Naprawdę było dobrze.

581 39 7
                                    

Przez całą poprzednią noc prawie nie zmrużyłam oka. Gdy już udawało mi się zasnąć, po maksymalnie dziesięciu minutach podnosiłam się do siadu cała spocona.

Czułam na sobie palący wzrok z tego cholernego zdjęcia, które wciąż przede mną stało. Nie odważyłam się go stamtąd zabrać. Na samą myśl przechodziły mnie nieprzyjemne dreszcze.

Wariowałam. Czułam, że wariowałam z każdą kolejną chwilą coraz bardziej. Nie wiedziałam już co jest rzeczywistością, a co fikcją. Prawda zacierała się z kłamstwem.

– Wyglądasz jak trup – usłyszałam sarknięcie. Odwróciłam się w stronę drzwi, w których stał Leon, uważnie mi się przyglądając.

Przewróciłam oczami. Nie miałam ochoty go dzisiaj oglądać. Być może bezpodstawnie, ale nie wierzyłam w żadne jego słowo, wypowiedziane od poprzedniego dnia. Przecież nie byłam aż taką wariatką, aby widzieć osoby, których „nie ma".

– A ty jak idiota i nikt ci tego nie wypomina – mruknęłam na tyle głośno, aby usłyszał.

– Nadal zamierzasz się obrażać o nic? – zapytał wchodząc do pokoju.

Odwróciłam się do niego plecami, kładąc się na materacu. Swój wzrok wbiłam w horyzont rozchodzący się za oknem. Tej nocy również zapomniałam zasłonić rolet.

– Isabella...

– Jeśli przyszedłeś tu tylko po to aby dowiedzieć się czy jestem obrażona, to moja odpowiedź brzmi „nie" i możesz opuścić ten pokój, i dać mi święty spokój – oznajmiłam, nawet na chwilę nie odwracając się w jego stronę.

Zapadła cisza, która koiła moje nerwy. Jednakże, nie mogłam długo się nią nacieszyć, bo przecież Leon Castello nigdy nie dawał za wygraną.

– Isabella..

– Co?! – krzyknęłam odwracając się do brata. – Czego ty chcesz?!

– Rodzinna narada. Teraz – oznajmił poważnie. Dopiero wtedy dostrzegłam, że miał na sobie swój czarny garnitur, a jego włosy były ułożone.

– Która godzina?

– Prawie czternasta – natychmiast wyskoczyłam z łóżka. – Za dziesięć minut widzę cię na dole, bez żadnego „ale" – i wyszedł.

Popędziłam do łazienki, gdzie wzięłam pięciominutowy prysznic, wyszorowałam szybko włosy i popędziłam do garderoby, z której wybrałam na szybko jakiś czarny dopasowany garnitur.

W naszej rodzinie, takie narady były dość częstym zjawiskiem, choć dawno ich już nie było. Takie narady nigdy nie były czymś przyjemnym, bo zazwyczaj omawiane były strategie, które musieliśmy przyjąć. A za nimi szedł również konflikt pomiędzy rodzinami.

Coś na porządku dziennym w życiu Isabelli Castello.

Zeszłam na dół, poprawiając poplątane włosy, których nie zdążyłam rozczesać. Zauważyłam Leona siedzącego na kanapie. Gdy tylko mnie zobaczył uniósł się na proste nogi, krocząc tuż przede mną.

– To coś poważnego? – zapytałam krocząc za bratem. Skinął jedynie głową.

Prowadził nas schodami w dół, do podziemi. Nie lubiłam tych korytarzy, gdyż za każdym razem kojarzyły mi się z czyjąś krzywdą. Do mojej głowy wkradło się wspomnienie, gdzie to ja prawie umarłam. Po jednej naradzie, gdy wyszłam cała zdenerwowana i nie zwracałam uwagi na nawoływania rodziny. Ten dzień zapamiętam do końca życia.

Brunet pchnął ciężkie drzwi, a moim oczom ukazała się cała rodzina, która czekała już przy stole.

– Witaj Isabello – odpowiedział Samuel – prawa ręka mojego ojca, który również był jego najlepszym przyjacielem, a za tym szło również to, że musi towarzyszyć przy takich rozmowach.

DELUSION +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz