Rozdział: Siódmy

14.2K 156 21
                                    

Leżę z zamkniętymi oczami, odkąd się obudziłam. Nie chcę ich otwierać, a wiem, że zaraz muszę pójść na śniadanie. Całą noc miałam koszmary, budziłam średnio, co godzinę ze łzami w oczach.

Wstaję z miejsca i czuję, jak kręci mi się w głowie. Głowa okropnie pulsuje. Dotykam czoła, aby w jakikolwiek sposób postawić diagnozę. Jestem cała rozpalona i wiem, że to tylko utrudni mi życie.

Siadam przy stole, przy którym siedzi już Pan. Patrzy na mnie natarczywym wzrokiem. Z mojego wyrazu twarzy może wyczytać tylko to, jak mnie zniszczył.

-- Wyspałaś się? -- zapytał wycierając usta serwetką.

Bawiłam się jajecznicą, która przede mną leżała. Grzebałam w niej widelcem, z obrzydzeniem. Nie miałam apetytu, a na widok jedzenia robiło mi się niedobrze. Chciałam wrócić do łóżka i wygrzać się.

Poczułam, jak palce mojego Pana,  zaciskają się na mojej żuchwie, odwracając głowę ku niemu. Wbiłam wzrok w jego krawat. Nie chciałam na niego patrzeć.

-- Nie ignoruj moim pytań, Islo. -- wycedził wzmacniając uścisk.

Zmarszczyłam brwi, ponieważ mnie to bolało. Próbowałam wyrwać się, ale bezskutecznie. Dopiero po chwili mój Pan odpuścił.

Wstał od stołu, a ja zaraz za nim. Ruszyłam do kuchni, aby zrobić gorącą herbatę. Stawiałam szeroko kroki, ponieważ bolały mnie wszystkie miejsca intymne oraz pośladki. Łzy samoistnie płynęły po policzku, gdy musiałam wykonywać jakieś czynności.

-- Wyciskałam świeżo sok, więc go wypij! -- krzyknęła gosposia stawiając przede mną sok, który zabrała z jadalni.

Spojrzałam na nią beznamiętnym wzrokiem i włożyłam herbatę do kubka. Musiałam podeprzeć się rękoma o kredens, bo czułam, że za chwilę stracę równowagę.

-- Głucha jesteś?! -- krzyknęła szarpiąc mnie za ramię, ale jej słowa były stłumione.

-- Amelio! -- usłyszałam głos mojego Pana, a następnie zsunęłam się na podłogę.

----------------------------

Czuję, jak rozrywa mi głowę. Mam wrażenie, jakby ktoś coś w niej wiercił. Próbuje się podnieść, kiedy czuję, jak ktoś dotyka moich pośladków, ale ucisk na plecach mi to uniemożliwia.

-- Nie ruszaj się, Islo. -- powiedział mój Pan. -- Lekarz cię bada. -- dodał.

Rozluźniłam ciało, poczułam się bezpiecznie ze świadomością, że jest tu lekarz. W tym samym czasie do głowy wpadła mi myśl, że być może jestem w jakimś szpitalu. I... lekarz!

-- Doktorze. -- powiedziałam słabym głosem, nadal bardzo źle czując.

-- Tak? -- usłyszałam donośny głos mężczyzny. -- Mów mi Albert. -- dodał.

-- Proszę mi pomóc, ten mężczyzna mnie przetrzymuje, bez mojej zgody. -- wyrzuciłam z siebie na jednym tchu.

Usłyszałam prychnięcie nad głową, a ucisk na plecach wzmocnił się, przez co zajęczałam z bólu.

-- Jesteś głupsza niż myślałem. -- wycedził wprost do mojego ucha. -- To mój znajomy, nikt ci tu kurwa nie pomoże. -- warknął i puścił mnie całkowicie.

Zaczęłam płakać, narobiłam sobie nadzieji, która w mniej niż minutę została rozmyta...

Jeszcze ponad dwadzieścia minut leżałam na tej kozetce i płakałam, gdy lekarz oglądał i smarował czymś moje pośladki.

-- Gotowe, musi odpoczywać, brać leki i smarować rany. -- mówił. -- Przez twoją nieodpowiedzialność pojawił się stan zapalny, Nicholasie. -- zwrócił się do niego poważnym tonem.

Dla Pana  [ +18 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz