Rozdział: Dwudziesty

8K 128 15
                                    

Zmierzam właśnie do pokoju z fortepianem. Nie miałam okazji dużo na nim pograć, a jak się okazuje, dzisiaj wieczorem wracamy do Nowego Yorku.

Karcę siebie za to, że po wczorajszym spacerze zauważyłam w nim zupełnie innego człowieka. Nie mogę się nabierać, był miły i taki... człowieczy.

-- Przecież wiesz Islo, kim dla niego jesteś. -- Pouczam się w myślach siadając przed fortepianem.

Otwieram pokrywkę, aby odsłonić klawisze, a następnie większą pokrywkę, aby dźwięk był głośniejszy,  wyrazisty.

Biorę głęboki wdech i kładę dłonie na klawiszach, nie mogąc zapanować nad uśmiechem, bo napaliłam się, jak szczerbaty na sucharka.

Przez pierwsze kilka minut rozgrzewam palce grając E.T Katty Parry, aby za chwilę zagrać coś wymagającego. Przymykam powieki i wczuwam się w melodię rozbrzmiewającą w całym, niewielkim pokoju.

Otwieram oczy i przypatruję się klawiszom chcąc teraz zagrać River Flows in You. Jest to trudne i przez kolejne pół godziny staram się naprawiać błędy, które popełniam. W końcu jednak wczuwam się i bezbłędnie odgrywam cały utwór. Jestem z siebie okropnie dumna, ale napawanie się chwilą przerywają mi głośne oklaski.

Dynamicznie odwracam się w stronę odgłosu, a uśmiech schodzi mi z twarzy. Pan podchodzi do mnie i siada obok, odrazu się przesuwam jeszcze bardziej w bok, aby nie stykać się z mężczyzną nogami.

-- Pięknie, ale pokaże ci, jak powinno się to grać. -- uśmiecha się i zaczyna sunąć po klawiszach grając dokładnie to, co przed chwilą grałam ja.

Chciałabym powiedzieć inaczej, ale robi to dużo lepiej. Mam też wrażenie, że z pasją. On ma jakieś pasje oprócz krzywdzenia innych i czerpania z tego przyjemności?

-- Ładnie. -- szepczę, gdy kończy, bo podejrzewam, że oczekuje mojej opinii.

Wstaję od fortepianu i ciągnie mnie za dłoń. -- Wylatujemy wcześniej, wychodzę teraz załatwić kilka spraw. Masz do dyspozycji cały ogród i wszystko, co się w nim znajduje. -- puszcza mnie i sam opuszcza pokój.

Odwracam wzrok w stronę fortepianu. Jest mi przykro, że wracam. Tam nie mam co robić, mam dużo złych wspomnień, choć tu są nie lepsze. Wolałabym jednak zostać we Włoszech do ostatnich dni, które zostały mi w stosunkowej wolności...

Cieszę się jednak na opuszczenie czterech ścian. Odrazu chwytam za klamkę, a drzwi na zewnątrz otwierają się. Wykonuję krok na na przód, czując się, jakbym popełniała jakieś wykroczenie.

-- Śmiało. -- słyszę za sobą, a chwilę później Pan mnie wymija posyłając mi pogodny uśmiech.

Ruszam przed siebie i skręcam, aby udać się za dom. Odwracam się dopiero przy basenie i widzę odjeżdżającego z posesji Pana.

Siadam na skraju i zanurzam stopy. Nie mogę oprzeć się, aby nie zerkać na otwartą bramę. Nie zamknął jej, zostawił mnie samą i odjechał.

Zaczyna buzować we mnie adrenalina i mimowolnie podnoszę się z ziemii. Nie panuję nad krokami, które pchają mnie na przód, prosto do wolności...

Zatrzymuję się tuż przy wjeździe i wpatruję w lasy przed sobą.

-- Odludzie. -- szepczę pod nosem.

Wie, gdzie są moi bliscy. Zabił mojego narzeczonego. Ucieknę i zabije resztę, a na końcu dorwie mnie.

Ta myśl odrazu każe mi cofnąć się, ale nie potrafię. Stoję, jakbym była wmurowana do ziemii. Oddech jest płytki, nierówny. Mam lekko uchylone wargi i mimowolnie je  oblizuję.

-- Zabije cię. -- pojawia się myśl.

-- Będziesz wolna. -- kolejna.

Łapie się za głowę i kucam zaciskając mocno powieki. Czuję sprzeczne emocje i chaos szumiący w mojej głowie. Upadam na pośladki, jedynie okryte bielizną i przekrzywiam głowę widząc znane mi zwierzątko wkradające się na posesję.

Podbiega do mnie i zaczyna ocierać się o moje ciało. -- Ktoś tu jest głodny? -- mówię przesłodzonym głosikiem i łapie futrzaka na ręce.

Ruszam w stronę domu obracając się za siebie, aby spojrzeć ku wolności, która nie jest mi dana.

Stawiam zwierzaka w kuchni i biorę miseczki z szafki. Nalewam wody, a do drugiej skubię szynkę, co by się zwierzaczkowi lepiej zajadało.

Opadam na krzesło i patrzę na kotka, który bez zastanowienia chwyta w zęby mięso. -- Dobre, co? Też ją lubię. -- śmieję się.

Gdy kociak kończy posiłek zabieram go na ręce i odrazu wyrzucam na zewnątrz. Nie chcę rozzłościć pana, nie może go tutaj zobaczyć. Sama również zamykam drzwi i ruszam na basen. Wskakuję do niego z rozbiegu i chwilę utrzymuję się pod powierzchnią.

Wynurzam się, gdy brakuje mi oddechu i odrazu słyszę wjeżdżający z dużą prędkością pojazd na posesję. Przeraża mnie jednak pierwsze skojarzenie.

To nie jest samochód Nicholasa.

Zanurzam się odrazu w wodzie, aby nie zostać zauważoną. Nie wiem, kto to i boję się nawet o tym myśleć. Strach wymieszany ze stresem sprawia, że długo nie potrafię zostać pod powierzchnią, więc wynurzam się.

Widzę, że jest pusto więc wyskakuje z basenu i biegnę za dom. Unikam okien, jak ognia bojąc się, że wtargnął do otwartego domu. Łzy cisną mi się do oczu, a ja błagam w myślach, aby Nicholas już wrócił.

Kucam przy ścianie cała się trzęsąc, łkam przypominając sobie, że niedługo pora wziąć tabletki przeciwbólowe, a jeśli tego nie zrobię, ból wróci.

Wstaję z miejsca słysząc trzaskanie drzwi samochodowych i powoli przesuwam się po ścianie. Robię unik pod oknem i znowu ponawiam ruchy.

Wychylam się, aby ujrzeć kto przyjechał lub czy intruz wyjechał. Okazuje się, że to on odpala samochód, ale chwilę później go gasi. Zamieram. Moja klatka piersiowa unosi się i upada w zawrotnym tempie. Zaczynam biec w przeciwną stronę znowu słysząc trzaskanie drzwi samochodu.

Okrążam prawie cały dom i ryczę widząc, że nie mam dokąd uciec. Mur jest za wysoki. Zatrzymuje się w miejscu, kiedy słyszę strzał. Moja cała twarz jest mokra od łez, a kąciki ust już dawno opadły. Boję się, boję, jak cholera.

Odwracam głowę słysząc kroki i widzę mężczyznę zmierzającego w moją stronę. Podnoszę się, aby uciec i dobiec do drzwi, ale słyszę strzał, a następnie przeszywający ból w nodze. Upadam natychmiast na trawę i wiem, że już za późno na jakąkolwiek pomoc.

-- Witaj ponownie. -- uśmiecha się szyderczo znajoma mi już twarz.


Fun Fact; Umiem grać Katty Parry na fortepianie, ale  River Flows in You za cholerę nie potrafię, choć próbowałam xd

Do usłyszenia niedługo!

Dla Pana  [ +18 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz