Rozdział: Dwudziesty Szósty

6.9K 117 5
                                    

Maszeruję do gabinetu Nicholasa, w którym obecnie pracuje. Przez ostatnie kilka dni było fajnie, pokazał mi, że faktycznie mogę czuć się komfortowo, a ja chciałam z tego korzystać. Zostały już tylko dwa dni, więc chcę, aby były one szczęśliwe.

Słyszę pozwolenie na wejście, więc robię krok w głąb pomieszczenia. Mężczyzna zerka na mnie spod jakichś papierów, a ja widzę na jego twarzy gniew.

Wykonuję kilka kroków wstecz czując to, co zawsze wcześniej. Lęk do jego osoby.

-- Chodź. -- mówi ostro, a więc wykonuje rozkaz.

Omijam biurko i staję tuż obok niego, z duszą na ramieniu. Nie chcę tracić tego, co było przez ostatnie dni. Czułam się taka szczęśliwa.

Ciągnie mnie za rękę i sadza na swoich kolanach. Całe moje ciało jest sztywne, boję się wykonać jakikolwiek ruch, choć gdy spędzamy czas razem to większość czasu jestem na nim.

-- Islo, jestem zły, ale nie na ciebie. Przestań tak na mnie reagować, proszę. -- mówi, a mi kamień spada z serca, bo widzę, że nie zmieniło się jego podejście.

Odwracam twarz i obejmuję dłońmi jego policzki. Wpatruję się w czerwone niczym wino usta, pragnąc do nich przyglnąć. Słyszę, jak Nicholas głośno przełyka ślinę, a następnie jego dłoń znajduje się na mojej potylicy przyciągając mnie do pocałunku.

Odwzajemniam go niemalże natychmiast i zmieniam pozycję, aby siedzieć na nim okrakiem.

-- Okej? -- pyta odrywając się na sekundę od moich ust.

Mruczę w odpowiedzi i zaplątuje dłoń w jego włosach, delikatnie ciągając za końcówki. Nicholas spija moje jęki, wywołane ściskaniem moich bioder.

-- Kurwa. -- warczy do moich ust, a ja zaczynam czuć jego wybrzuszenie na nodze.

Czuję, jak cała moja twarz się czerwieni, choć przecież nie mam piętnastu lat, a penis nie jest mi obcy. Zwłaszcza mi...

Spycha mnie z kolan i przysuwa się do biurka, gdzie znikają jego nogi razem ze wzwodem.

-- Przepraszam, nie panuję nad tym. -- mówi biorąc do rąk z powrotem papiery.

-- Jestem kobietą wiem, jak działa wzwód. -- informuję, bo mam wrażenie, że traktuje mnie, jak małą dziewczynkę.

Na jego twarzy pojawia się nieznaczny uśmiech i przerzuca wzrok na mnie.

-- Zmykaj, ja zaraz kończę. -- uśmiecha się szeroko, wystawiając rząd perłowych zębów.

Odwzajemniam uśmiech i wychodzę z gabinetu. Czuję się, jakbym była zupełnie w innym miejscu niż dotychczas.

-- Dwa dni, Islo. Korzystaj. -- mówię do siebie szeptem, bo to pomaga mi nie myśleć o troskach.

----------------------------

Leżę w salonie na kanapie, a na mnie najpiękniejsza istota na ziemii. Oglądamy film, pijemy piwo i zajadamy chipsy, bo tak sobie zażyczyła królewna.

Ja jednak nie za bardzo skupiam się na fabule, ponieważ myślę tylko o tym, że jutro będzie nasza ostatnia wspólna noc. Biję się z myślami, co powinienem tak naprawdę zrobić i nie znajduję żadnego dobrego rozwiązania.

Sprzedam ją i dostanę duże pieniądze, które już dawno zostały ustalone z kupcą. Będzie musiała pracować całymi nocami, a może i dniami ciałem. Ta myśl rozrywa mnie od środka i nie potrafię się z nią pogodzić, choć przecież nie muszę, bo mam wybór.

Dla Pana  [ +18 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz