Rozdział: Dziesiąty

11.9K 139 20
                                    

Od  samego rana siedzę na łóżku skulona i trzymam kurczowo nóż obiecując sobie, że więcej się do mnie nie zbliży. Nie chcę z nim jeść, nie chcę na niego patrzeć.

Jestem pewna, że niedługo się zjawi, bo nie poszłam na śniadanie. Wbije mu nóż w tętnice szyjną albo w nogę, jeśli będzie chciał mnie skrzywdzić. Tak, aby trudniej było mu mnie gonić.

Słyszę głosy z salonu i oba są mi znajome. Jeden jest Nicholasa, ale drugi... nie mogę sobie przypomnieć, skąd znam ten głos.

Drzwi się otwierają, a ja odskakuję trzymając dłoń na nożu, który schowałam w majtkach.

-- Chodź, mamy gościa. -- rozkazał.

Nie wychodzę z nim, dlatego, że mi każe. Robię to tylko i wyłącznie dlatego, że jestem ciekawa, kto jest gościem. Musi to być ktoś znajomy i choć jest to żałosne, chciałabym, aby był to ktoś mi bliski.

Wychylam się zza ściany wbijając wzrok w mężczyznę, który siedzi na kanapie. Zamieram.

Nicholas popycha mnie do przodu, trzymając dłoń na moich plecach, a ja już czuję, jak łzy spływają po moim policzku.

-- Nie! -- krzyczę i wyjmuję nóż z bielizny.

Zamierzałam go wykorzystać w inny sposób, ale skoro zmusza mnie do przebywania z moim gwałcicielem to przyda się i teraz.

-- Islo, nie wygłupiaj się. -- wycedził mój Pan stojąc dwa metry ode mnie.

Nie celowałam nożem w niego, celowałam w tego starego obrzydliwego gwałciciela. Poczucie gwałtu przez Nicholasa różniło się od tego, który zafundował mi ten starzec.

-- Islo. -- powiedział i stanowczo do mnie ruszył.

Odrazu skierowałam ostrze w jego stronę. Łzy ciekły ze mnie ciurkiem, ja potrzebowałam wsparcia, czułam się taka samotna!

-- Adrianie. -- powiedział patrząc w moje oczy. -- Jak ci smakowała Isla? -- zapytał nadal patrząc na mnie, a ja otworzyłam szeroko oczy.

On wie... ale skąd i dlaczego w takim razie mnie ukarał. Dlaczego mnie ukarał skoro to ja byłam pokrzywdzona.

-- Albo, jak ci się ją kurwa pieprzyło?! -- wrzasnął odwracając się w jego stronę i wyjmując broń ze spodni.

Upuściłam z wrażenia nóż i cofnęłam się. Celował bronią prosto w niego, a na twarzy mojego Pana widniała furia. Byłam jeszcze bardziej przerażona, a moje serce chciało wyskoczyć z klatki.

-- Nicholas, wyluzuj. -- powiedział starzec wstając z miejsca. -- Przecież to dziwka.

-- Jeśli już, to moja dziwka! -- wrzasnął tak, że aż zamknęłam oczy.

Starzec podniósł ręce w akcie obrony i ruszył kilka kroków w stronę mojego Pana.

-- Odłóż to, Russo. -- mówił ze stoickim spokojem.

Nie sądzę, aby to była dla niego nowość, że ktoś mierzy mu w głowę z broni, ale mimo wszystko powinno to stwarzać przykre i negatywne emocje, a ten człowiek szeroko się uśmiecha.

-- Islo. -- skierował do mnie, a ja szybko na niego spojrzałam. -- Możesz patrzeć, jak strzelam mu w głowę albo wyjść. Masz dziesięć sekund. -- powiedział.

-- Opanuj się! -- krzyknął po raz pierwszy Russo.

-- Nie zabijaj go, błagam. -- powiedziałam stając tak, że broń była wbita w moją klatkę.

Nie chciałam być świadkiem żadnej śmierci. Jestem też stróżem prawa... prawie, a więc honor każe mi tak postąpić.

-- Teraz już pięć sekund. -- poinformował zabierając broń i unosząc tak, aby znowu celowała w starca.

Dla Pana  [ +18 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz