Rozdział: Szesnasty

10.2K 145 23
                                    

Przeciągam się siedząc przy stole i wciskając w siebie tosty. Mój Pan cały czas wykonuje różne telefony, ale wszystkie odbywają się po Włosku. Przyglądam mu się z zainteresowaniem.

-- Uccidilo, ora! -- wstaje od stołu tak gwałtownie, że krzesło za nim upada.

Zakłada jedną dłoń na biodro i wściekły porusza się po kuchni. Nie wiem nawet, kiedy złapał do rąk szklaną miskę z owocami i rzucił nią o ziemię.

-- Meglio non rovinarlo! -- krzyczy rozłączając się z drugim rozmówcą.

Przełykam głośno gryza tosta bojąc się, że zaraz jego furia odbije się na mnie. On jednak siada przy stole i jak gdyby nigdy nic zjada śniadanie.

-- Boisz się mnie? -- odchyla się na krześle i bierze szklankę z wodą.

Przymrużam oczy wbijając wzrok w talerz z myślą, że ten człowiek jest naprawdę popierdolony.

Nachyla się nad stołem i gładzi mój policzek opuszkami palców. -- Zadałem pytanie. -- Łapie mnie za brodę i wymaga, abym na niego spojrzała.

Mój wzrok wyraża naprawdę wiele. Jestem zdegustowana tym pytaniem i zastanawiam się czy sprawia mu satysfakcję, gdy ludzie się go boją. Gdy kobiety się go boją?

-- Tak. -- odpowiadam po chwili i wyrywam się z jego dłoni.

Kątem oka widzę, jak się uśmiecha, a następnie wstaje od stołu. -- I tak ma być. -- Rusza do wyjścia, ale zatrzymuje się tuż przed progiem. -- Zapomniałbym, dzisiaj też będziesz kelnerką i posprzątaj w domu. Idę do gabinetu popracować, nie hałasuj, jak skończę sprawdzę ile zrobiłaś. -- Opuszcza jadalnie, a ja z ciężkim sapnięciem odchylam się na krześle.

Miałam nadzieję, że pójdę pograć i do obiadu zaszyję się w pokoju z fortepianem.

Ruszam do łazienki, aby może znaleźć tam mopa lub cokolwiek, co pomoże mi w porządkach, jednak niczego takiego nie znajduję. Postanawiam znaleźć gabinet, aby zapytać mojego właściciela, gdzie mogę owe przedmioty znaleźć.

Zaglądam do każdego pomieszczenia, po puste pokoje, aż po sypialnie Pana, jednak żadne z tych pomieszczeń nie jest gabinetem. Wracam do punktu wyjścia, kiedy moim oczom ukazują się schodki w dół. Jest ich zaledwie kilka, ale wykonuję jeden krok na stopień. Drzwi są ładne, nie wydaje mi się, aby to była piwnica. Łapie za klamkę i wychylam głowę, kiedy dostrzegam mojego Pana za biurkiem. Znalazłam gabinet, a w dodatku nie zapukałam!

-- Wypierdalaj. -- cedzi nie spuszczając wzroku z papierów.

-- Panie... nie mam... -- szepczę stojąc w progu, kiedy nie udaje mi się dokończyć myśli.

-- Powiedziałem, wypierdalaj! -- wrzasnął, a ja czym prędzej wybiegłam z pomieszczenia i tak samo szybko znalazłam się na górze.

Z ciężkim oddechem i na drżących nogach ruszam do łazienki. Wezmę w takim razie ręczniki i nimi umyje podłogi, które już i tak lśnią.

Odkręciłam wodę w umywalce, aby namoczyć ręcznik. Spojrzałam w lustro i skrzywiłam się widząc fioletowy ślad na policzku. Nie sądziłam, że cokolwiek zostanie po wczorajszych uderzeniach, a jednak...

Patrząc w podłogę i przyglądając się swojemu odbiciu ruszam do drzwi wyjściowych, aby tam zaczął mycie podłóg. Klękam i na czworaka zaczynam poruszać się z dużą miską, z kuchni i ręcznikiem, który służy mi za mopa.

Mam wrażenie, że nie wykonałam nawet połowy pracy, a już minęło sporo czasu. Przecieram spocone czoło i siadam na pośladkach, aby zaraz znowu wrócić do pracy.

Dla Pana  [ +18 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz